Polskie firmy są coraz lepiej przygotowane do zatrudniania obcokrajowców różnych narodowości. Otwartość na nowe kierunki jest szczególnie widoczna w przedsiębiorstwach świadomych sytuacji panującej na globalnym rynku.
W związku z tym organizacje funkcjonujące w Polsce coraz częściej zmieniają kulturę pracy i starają się stworzyć warunki pracy, które sprostają wyzwaniu, jakim jest wielonarodowościowa kadra. Jednak jak same zauważają, ich działania hamowane są przez przedłużające się procedury. Obecnie obcokrajowcom starającym się o zezwolenie na pobyt czasowy i pracę w Polsce może to zająć nawet rok. Do tego trzeba doliczyć niemałe koszty związane z zatrudnieniem obcokrajowca.
- Zakwaterowanie, transport, dokumenty, oświadczenia rejestrowe to tylko niektóre z obszarów generujących koszty, do pokrycia których zobowiązani są pracodawcy zatrudniający obcokrajowców - mówi Cezary Maciołek, wiceprezes Grupy Progres. - Przyjęcie do zespołu osoby pochodzącej z Europy Wschodniej jest dla firmy kosztem większym o ok. 20-30 proc. niż przy zatrudnieniu Polaka. Natomiast w przypadku obywateli z dalszych kierunków, np. Azji lub Ameryki Środkowej i Południowej, koszty są jeszcze większe i wzrastają o ok. 30-40 proc. Z biznesowego punktu widzenia taka inwestycja może się opłacać, jednak na jej zwrot trzeba trochę dłużej poczekać - zaznacza Maciołek.
Jak wynika z danych Grupy Progres, obcokrajowcy zatrudnieni tymczasowo w Polsce pochodzą z 45 krajów, nie biorąc pod uwagę Ukrainy, i stanowią ok. 10 proc. wszystkich pracowników. Ich liczba wzrasta, jednak nie tak szybko, jak miało to miejsce właśnie w przypadku Ukraińców.
Przeczytaj także:
- Użytkowanie wieczyste. Dlaczego mielibyśmy w tym roku płacić za użytkowanie wieczyste, którego nie ma
- Po 20 maja produkcja, sprzedaż i eksport wyrobów tytoniowych może być niemożliwa
- 60 Sekund Biznesu: Zapłaciłeś za użytkowanie wieczyste a grunt przekształcił się? Pieniądze trafią na poczet opłaty przekształceniowej
Polscy przedsiębiorcy najchętniej przyjmują do pracy obywateli z krajów z uproszczoną procedurą zatrudnienia, czyli naszych bliskich sąsiadów - Białorusinów, Mołdawian, Gruzinów, Kazachów, Azerów czy Rosjan. W przypadku cudzoziemców z Azji i Dalekiego Wschodu procedury są jeszcze bardziej skomplikowane i często trwają zbyt długo.
- W Polsce nadal napotykamy na dwie bariery zatrudniania obywateli z Azji i Dalekiego Wschodu. Pierwsza występuje na poziomie urzędów wojewódzkich - terminy wydawania zezwoleń na pobyt czy pracę są w dalszym ciągu odległe, przez co proces zatrudniania m.in. Azjatów jest zbyt długi. Drugą jest zauważalna niewydolność wydziałów konsularnych ambasad RP przyjmujących wnioski wizowe - mówi Maciołek.
Zdaniem eksperta, polscy przedsiębiorcy chcą zatrudniać nie tylko Ukraińców, ale też pracowników pochodzących z innych krajów. Jednak naturalną ścieżką są dla nich narodowości bliskie geograficznie i kulturowo, tj. Białorusini, Mołdawianie czy Gruzini.
Liczba obcokrajowców pracujących tymczasowo w Polsce rośnie lawinowo, jednak ta dynamika już niebawem może wyhamować i to znacznie. Polska gospodarka osiągnęła apogeum i powoli wchodzi w etap spowolnienia gospodarczego. Sytuacja na rynku krajowym i światowym oraz niepokój firm co do przyszłości powodują, że przeznaczanie środków na sprowadzenie pracowników z odległych kierunków może wiązać się z ryzykiem, którego firmy już wkrótce nie będą chciały podejmować - tłumaczy.
Chętni do przyjazdu i podjęcia pracy tymczasowej w Polsce są zarówno panowie, jak i panie. W styczniu 2019 r. liczba godzin przepracowanych przez obcokrajowców wynosiła średnio 147.
Obejrzyj wideo:
Piątka Kaczyńskiego. Rząd sonduje komu zabrać, żeby komuś dać
