Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomóż odnaleźć rodzinę z albumu ukrytego na strychu [FOTO]

Paweł Szeliga
Reprodukcja Stanisław Śmierciak
Kilkadziesiąt czarno-białych fotografii w skórzanym albumie - taką zapłatę za naprawienie drzwi polskiego emigranta w Nowym Jorku dostał 36-letni budowlaniec. Zdjęcia były ukryte za belkami na strychu kamienicy przy ul. Lwowskiej w Nowym Sączu. Emigrant brał udział w rozbiórce budynku wiele lat temu. Album otwiera Kenkarta wydana w 1943 r. w Stanisławowie. Są na niej odciski palców i fotografia kobiety o imieniu Melania. Niemiecko brzmiące nazwisko trudno odszyfrować. - Liczę, że ktoś rozpozna swoich bliskich czy znajomych na zdjęciach. Chcę się czegoś dowiedzieć o tej rodzinie i oddać album we właściwe ręce - zaznacza 36-latek.

Skórzana oprawa z kolorowym kubistycznym wzorem na okładce. W środku kilkadziesiąt przedwojennych, czarno-białych fotografii. Panie w wytwornych kapeluszach, dostojny oficer z podkręconym zawadiacko wąsem, rodzinne spotkania przy suto zastawionych stołach. Taką zapłatę za naprawę drzwi starego emigranta z Nowego Sącza, mieszkającego w Nowym Jorku, dostał 36-letni Jan, trudniący się w Ameryce budowlanką.
Mieszkaniec podsądeckiej wsi trafił do emigranta przypadkiem. Dowiedział się, że trzeba wyregulować w jego domu opadające drzwi. To była lekka praca na góra dwie godziny.
- Byłem zaskoczony, gdy mi oznajmił, że nie ma pieniędzy, by zapłacić za usługę - opowiada pan Jan. - Pomyślał chwilę i wręczył mi stary album ze zdjęciami. Powiedział, że znalazł go wiele lat temu podczas rozbiórki kamienicy przy ulicy Lwowskiej w Nowym Sączu. Podobno był ukryty na strychu pod belkami, jakby komuś bardzo zależało, żeby nikt go nie znalazł.
Kawałek rodzinnej historii
Zaintrygowany budowlaniec poświęcił wiele wieczorów na przeglądanie starych fotografii. Nie znalazł jednak żadnego śladu, który mógłby go naprowadzić na trop rodziny, do której należał album. Na pierwszej stronie jest niemiecka Kenkarta ze zdjęciem i odciskami palców kobiety o imieniu Melania. Trudno jednak odszyfrować jej nazwisko. Może brzmieć Grunde, lub Grundel. W Nowym Sączu takiej rodziny nie ma.
- Trop prowadzi do Stanisławowa, bowiem to właśnie w tym mieście, 30 sierpnia 1943 roku została wydana Kenkarta - zauważa pan Jan. - Pytanie tylko, jak to się stało, że album trafił na strych sądeckiej kamienicy przy ulicy Lwowskiej?
Odpowiedzi na to pytanie szukaliśmy u sądeckiej pisarki Ewy Andrzejewskiej. Tropicielka przedwojennej historii Nowego Sącza nie kryła emocji, gdy usłyszła, że album został odnaleziony na ul. Lwowskiej, a więc w centrum dzielnicy Piekło, której historię usiłuje spisać. Spotyka się w tym celu z mieszkańcami, którzy opowiadają, jak wyglądało życie w miejscu, w którym żyli obok siebie Polacy, Żydzi i Cyganie.
- Osoby utrwalone na tych fotografiach raczej na pewno nie były żydowskiego pochodzenia - uważa Ewa Andrzejewska. - Na Piekle było getto, ale zlikwidowano je na rok przed wydaniem Kenkarty pani Melanii. Może więc byli to Polacy, którzy sprowadzili się ze wschodu do Nowego Sącza i zamieszkali na Lwowskiej w kamienicy, z której wysiedlono Żydów? A może mamy do czynienia z rodziną o austriackich korzeniach? W dawnym zaborze austro-węgierskim nie byłoby w tym nic dziwnego. A nazwisko brzmi z niemiecka.
W albumie jest wiele zdjęć kobiety o twarzy zbliżonej do tej na niemieckim dokumencie. Widać ją w sekretariacie jakiejś instytucji, fotografuje się też przed wagonem pociągu towarowego. Nie widać jednak choćby fragmentu dworca, co mogłoby pomóc zidentyfikować miejsce, w którym zrobiono fotografię.
- Może ta kobieta pracowała na kolei, była sekretarką naczelnika stacji? - zastanawia się Andrzejewska. - Tylko w jakim mieście. W Nowym Sączu czy Stanisławowie?
Na to drugie miasto wskazuje kilka innych zdjęć, na których widać prowincję. Na fotograficznej kliszy utrwalono np. drogę, przy której stoi rządek wiejskich chałup. Przy każdej widać ładnie prowadzone, przydomowe winnice. Nie było ich na pewno w przedwojennym Nowym Sączu, natomiast mogły rosnąć na południu Ukrainy. Z drugiej jednak strony w albumie są też zdjęcia znad morza, więc pewnie majętna rodzina po prostu lubiła podróżować, a kolejne wakacyjne wycieczki dokumentowała zdjęciami. Bohaterowie tych fotografii lubili też rodzinne przyjęcia, bo często widać ich przy stole. Śpiewają, ktoś gra na gitarze. Na ścianie huculski dywan.
- Przed wojną były bardzo popularne, nie tylko we wschodniej Polsce - zauważa Ewa Andrzejewska.
Ryszard i sądecki ślad
Są jednak dowody, że rodzina jakiś czas mieszkała w Nowym Sączu. Na jednej z kart albumu widać zdjęcie młodego chłopca. Na odwrocie dedykacja spisana czarnym atramentem: "Na pamiątkę dla Babci, Ryszard". Zdjęcie wykonano w studiu fotograficznym Rosenbeigera 17 kwietnia 1946 r. Kłopot w tym, że właściciel zakładu dawno już nie żyje.
Innym sądeckim śladem jest fotografia podpisana "Trzy panie pod sosną". Powstała w Nowym Sączu w 1944 r.
- Sosny są piękne, tylko gdzie takie rosły? - pyta Ewa Andrzejewska. - Na tej fotografii nie ma żadnego punktu odniesienia do miejsca, które można by zidentyfikować.
Właściciel albumu ma nadzieję, że na wybranych zdjęciach, publikowanych na łamach "Krakowskiej" ktoś rozpozna swoich bliskich czy dawnych znajomych. Chciałby poznać ich historię. Dowiedzieć się, skąd przybyli, jak długo mieszkali w Nowym Sączu, a może właśnie z tego miasta pochodzili?
- Jeśli się odezwą do "Krakowskiej" chętnie podaruję im album - zapowiada pan Jan. - Ma on przecież przede wszystkim sentymentalną wartość. Dlatego powinien trafić do bliskich osób, utrwalonych na tych pięknych fotografiach.
Jeśli ktoś rozpoznaje twarze osób z albumu, należącego do pana Jana, prosimy o kontakt z nowosądecką redakcją "Krakowskiej". Chętnie opiszemy historię rodziny, która mieszkała przy ul. Lwowskiej, a jedyną pamiątką po niej są te czarno-białe fotografie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska