Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomóżmy Mariuszowi odzyskać dzieciństwo

Iwona Kamieńska
Chłopiec już nie śpi, ale wciąż wymaga rehabilitacji
Chłopiec już nie śpi, ale wciąż wymaga rehabilitacji archiwum
- Mam czasem żal do Boga, bo tyle matek nie dba o swoje dzieci, a ja dla mojego syna wszystko oddałabym, a muszę patrzeć, jak cierpi - mówi bezradna sądeczanka Ewa Mrzygłód, mama 11-letniego Mariusza. Chłopiec urodził się z nietolerancją białka. Gdy miał niespełna roczek, trafił do jednego z krakowskich szpitali z biegunką, ponieważ rodziców niepokoił spadek wagi dziecka. Hospitalizacja skończyła się śpiączką.

Co się stało? Mama Mariusza rozkłada ręce. - Nie wiem i pewnie już nigdy się nie dowiem - przyznaje.

Diagnoza brzmiała: niedotlenienie mózgu. - Lekarze twierdzą, że podniósł się i owinął sobie wokół szyi zabawkę, która wisiała nad łóżeczkiem, że to moja wina, bo zostawiłam tę zabawkę - opowiada. - Ja w to nie wierzę. Zwracałam wcześniej personelowi uwagę, że gdy dziecko przewracało się na bok, zaplątywało się w rurkę z kroplówką. Jednak nawet jeśli tak było, jak mówią, mogli ściągnąć tę nieszczęsną zabawkę.

Starała się o odszkodowanie. Bezskutecznie. Na dobrego prawnika nie było ją stać, aby toczyć bój ze szpitalem w sądzie. Sprawa w końcu się przedawniła. Sądeczanka, prócz Mariusza, ma jeszcze pięcioro dzieci: 16-letniego Damiana, rok młodszą Karolinę, 14-letniego Andrzeja, trzecioklasistę Szymona i czteroletniego Mateusza. Najstarsze dzielnie pomagają mamie w o-piece nad bratem, który obudził się ze śpiączki, jednakże wciąż wymaga opieki, jak maleńkie dziecko. - Ciężko jest, sił brakuje. Mariuszek często jest chory, na jego leczenie i rehabilitację trzeba wydać ponad tysiąc złotych miesięcznie - mówi matka. - Trudno związać koniec z końcem, bo tylko mąż pracuje, ja przez okrągłą dobę zajmuję się dziećmi.

Po 10 latach pracy rehabilitantów i rodziny, Mariusz jest w znacznie lepszym stanie. Śmieje się, gdy coś go cieszy, nauczył się jeść.

Mama często zabiera go na spacery w wózku, rodzeństwo zagaduje Mariusza - to także forma rehabilitacji. - Jak najwięcej pozytywnych emocji, wrażeń, kontaktu z ludźmi, to najlepsze lekarstwo na to, aby do nas wracał. Wraca. To widać, gdy się śmieje. Widać też, gdy cierpi, kiedy choruje - wzdycha mama.

Z pomocą pospieszyło stowarzyszenie Sursum Corda. Ot-warto specjalne konto, na które można wpłacać datki na rehabilitację i leczenie. Pierwsze pieniądze już wpadły do dobroczynnej skarbonki.

Stało się to w bardzo szczególny sposób. Szkolne Koło Wolontariatu przy Zespole Szkół Ekonomicznych im. Oskara Langego w Nowym Sączu ofiarowało 300 złotych zbierane na... pogrzebowy wieniec. - Kilka tygodni temu zmarła mama jednej z naszych uczennic i jej klasa zrobiła zbiórkę na wieniec. Dziewczyna poprosiła jednak, aby te pieniądze przekazać na pomoc komuś, bo tak na pewno życzyłaby sobie jej mama - wyjaśnia Grzegorz Słowik, opiekun koła.

Jeśli podobnych gestów będzie więcej, to jest szansa, że chłopiec częściej będzie się uśmiechał. Być może odzyska przynajmniej część sprawności. To marzenie jego mamy, taty i rodzeństwa.

Szczegóły dotyczące akcji pomocy są w internecie, na stronie www.sc.org.pl

Wybieramy strażaka roku 2012. Zgłoś swojego kandydata!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska