Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomóżmy schronisku, magicznemu miejscu miłości, kosmicznej energii

Halina Gajda
Halina Gajda
fot. archiwum prywatne
Brutalna rzeczywistość jest taka: jeśli na Magurze nie wyremontują łazienek, zostanie zamknięte. Grzegorz Wacek, gospodarz schroniska robi wszystko, by je utrzymać. Trzeba mu pomóc!

Chciałbym, by moi goście wypoczywali w bardziej komfortowych warunkach, by schronisko było atrakcyjnym miejscem noclegowym również dla bardziej wymagających turystów, by zaspokajało potrzeby rodzin z małymi dziećmi - wylicza.
Magurskie schronisko, kultowe dla wielu miłośników Beskidu Niskiego, stoi tam od sześćdziesięciu lat i wymaga gruntownego remontu. Dzisiaj, jest tam jeden, ogólnodostępny prysznic, drugi znajduje się w jednym z pokoi, który został wyremontowany w minionym zeszłym roku. - Aby ratować to miejsce, muszę przeprowadzić remont - podkreśla z mocą.

Cel choć jasny, nie jest taki prosty do wykonania. - Trzeba rozebrać część istniejącej werandy. W jej miejsce pojawi się przybudówka na tyle duża, by pomieściła łazienkę z prysznicami, umywalkami, dla najmłodszych - opisuje.

W ganku znajdzie się miejsce na stojak na narty, deski snowboardowe, półki na buty, ubrania i przestronne toalety. Projekty są już gotowe i to dzięki pozytywnie zakręconym przyjaciołom schroniska, którzy pomagają, jak mogą. Koszt obliczył na około 50 tysięcy złotych. - Staram się robić wszystko na bieżąco - opowiada.

Od niemal ośmiu lat, jest w schronisku stolarzem, murarzem, cieślą. Gdy potrzeba - układa płytki i reperuje cieknące krany, wymienia żarówki, naprawia kontakty. Dla urozmaicenia zajmuje się ogrodnictwem, kucharzeniem dla turystów, sprzątaniem i zaopatrzeniem. Pewnie z racji szerokich doświadczeń w różnych dziedzinach, remont chce wykonać siłami swoimi i przyjaciół. Pieniądze potrzebne są tylko na materiały.

[b]Kołyszące się schronisko, miłość i winda w telewizji
Leszek Mikrut, dzisiaj stateczny gorliczanin, schronisko na Magurze poznał jeszcze w latach siedemdziesiątych. - Miałem szesnaście lat, mój kolega Grzesiek chyba ze trzynaście, jak w ferie pojechaliśmy na narty. Pech chciał, że zima dała do wiwatu - zawiało nas tam po sam dach. O tym, żeby dojść na przystanek, na Przełęczy można było zapomnieć - opowiada. - W całym schronisku było więc nas dwóch i oczywiście pan chatkowy - dodaje.

Zanim pługi dotarły na Magurę, minął tydzień. - Chodziliśmy na narty, na taki malutki stok tuż pod schroniskiem, w nocy zaś modliliśmy się, żeby jakoś dotrwać do rana, bo gdy zaczynało wiać, to cały budynek trzeszczał i widać było, jak kołysze się na wszystkie strony - wspomina. - Naprawdę, kiwało nim od prawa do lewa - przekonuje.

W schronisku zawiązywały się też znajomości, które z czasem skutkowały… małżeństwami. Agata Waksmundczyk ze Strzyżowa do schroniska trafiła podczas letniego wypadu ze znajomymi na beskidzkie szlaki. - Był 2000 rok, ja beztroska w wakacyjnym nastroju, nie myślałam o niczym, tylko o dobrej zabawie - opowiada dzisiaj. - Było nas chyba sześcioro i w sumie nie planowaliśmy noclegu akurat tam. Jakoś tak wyszło, dzisiaj nawet nie wiem już dlaczego - wspomina dalej.

Przypadek miał owocne skutki, bo na miejscu była już grupa z Gorlic, a wśród nich przystojny blondyn Tomasz Halik. Zadziałała magia miejsca, coś gruchnęło i… - I teraz jesteśmy małżeństwem z dwójką dzieci - śmieją się. Gdy tylko nadarza się okazja, jadą do schroniska - na noc, czasem dwie. Żeby powspominać. - Sami, bez dzieci - dodaje tajemniczo Agata.

Do schroniskowych anegdot wpisała się opowieść o popularnym teleturnieju Jeden z Dziesięciu. Kilka lat temu, Tadeusz Sznuk zapytał o to, w którym polskich schronisku… krzyczy się do windy. O ile sam winda nie jest niczym dziwnym, w turnieju wiedzy znalazła się nie bez przyczyny, tam bowiem, ma zgoła inne przeznaczenie. - To jedyny środek do komunikowania się z na przykład z gospodarzem - Grzegorzem - dowcipkuje Andrzej Tabor, turysta, przyjaciel schroniska.

[b]Kasa dla dużych, mali muszą radzić sobie sami
Kłopot z magurskim schroniskiem jest taki, że w przeciwieństwie do większości obiektów w polskich górach, które są własnością spółek PTTK, to na Magurze jest zarządzane przez lokalny oddział towarzystwa w Gorlicach. Tego na tak dużą bądź co bądź inwestycję, nie stać. - Nasze czynsze są nieporównywalnie niższe do innych schronisk - mówi nam Mieczysław Cyrkowicz, dyrektor biura PTTK w Gorlicach. Z tego powodu nie ma wielkich finansowych zapasów.

- Zdaję sobie sprawę, że z dziadka, kawalera nie da się zrobić - obrazuje. - Mówię oczywiście o schronisku. Niemniej jednak są prace, które trzeba wykonać, jak to, co planuje Grzegorz Wacek. I dlatego cały czasu mu kibicujemy - podkreśla.

Deklaruje, że oddział pomoże w rozliczeniach projektu, jeśli będzie potrzeba - wesprze drobną kwotą. -Będziemy też rozmawiali z zarządem w Warszawie, by wspólnie znaleźć sposób na zrekompensowanie wkładu dzierżawcy - dodaje na koniec dyrektor.

Chcesz pomóc?
Wejdź na stronę www.polak potrafi.pl, odnajdź profil schroniska, wybierz kwotę i wpłać ją. Na darczyńców czekają drobne upominki.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska