FLESZ - Od października zmiany przy wjeździe do Wielkiej Brytanii

Podlipie na Powiślu Dąbrowskim od tygodni stoi w wodzie
Mimo że od obfitych opadów deszczu, które nawiedziły małą miejscowość pod Dąbrową Tarnowską minęło już kilka tygodni, woda wciąż stoi na polach i łąkach, podchodzi pod posesje, wylewa na część wąskich dróg. Nie ma szans zebrać plonów, zaorać czy zasiać zboża.
- Aż przykro patrzeć jak nasze pola niszczeją zalane wodą, a my nie możemy nic zrobić - mówi Mateusz Kaczówka, mieszkaniec Podlipia. - Ziemniaki gniją, kukurydza czy fasola też stoi w wodzie, która nawet jak opadnie, to i tak żadna maszyna tu nie wjedzie, bo ziemia musi wyschnąć - dodaje Rafał Kurpaska.
Pola wzdłuż głównej drogi we wsi wyglądają jak stawy. Na niektórych widać już nawet glony, gdzie indziej z drzew, których pnie sterczą z wody, na tafle "jeziorek" opadają liście. W niektórych pływają ryby. Nad okolicą unosi się fetor.
Powódź na Powiślu dąbrowskim. Ewakuowani mieszkańcy, zalane ...
Miejscami woda wdziera się na wąskie dróżki, a jadąc samochodem ma się wrażenie, że zaraz odetnie im drogę. Wysiadających z samochodu momentalnie obsiada chmara komarów.
Problemem stojącej wody tkwi w kanale Zyblikiewicza nr 1?
Miejscowi żyją głównie z upraw. Tylko jak tu żyć, skoro potopy powtarzają się regularnie od kilkunastu lat? Niektórzy nie wytrzymują i podejmują się innej pracy, żeby przetrwać.
Mieszkańcy Podlipia są pewni, że woda stojąca na ich polach i podtapiająca posesje to "zasługa" niedrożnego kanału Zyblikiewicza nr 1, przecinającego wioskę. Utrzymanie kanału leży w gestii Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, ale ludzie twierdzą, że Zyblikiewicz nr 1 nie jest należycie czyszczony. Efekt? Spływająca z wyżej położonych miejscowości woda w Podlipiu rozlewa się po polach.
Już od dawna interweniują u władz gminy Bolesław, odbyły się także spotkania z przedstawicielami Wód Polskich. Bez rezultatu.
- Najbardziej boli, że sytuacja się cały czas powtarza. To są po prostu zaniedbania Wód Polskich, które nie czyszczą kanału - kręci głową Paweł Kotanek, mieszkaniec Podlipia.
Mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy jednym głosem mówią, że najlepszym rozwiązaniem byłoby na początek wyczyszczenie kanału. - Docelowo chcielibyśmy jego gruntownej przebudowy i poszerzenia - dodaje Mateusz Kaczówka.
W sprawie kanału interweniuje wójt gminy Bolesław
Kazimierz Olearczyk, wójt gminy Bolesław w Wodach Polskich interweniował wielokrotnie, ale wszystkie pisma i spotkania kończyły się na obietnicach. - Odbijamy się od ściany, nie ma dla nas zrozumienia. Nam chodzi przede wszystkim o poszerzenie koryt i skarpy kanału i nigdy nie doczekaliśmy się żadnej takiej interwencji - mówi. Był nawet gotów wyasygnować pieniądze z budżetu samorządu, by ściągnąć odpowiednie maszyny i wyczyścić kanał.
- Dostałem odpowiedź od Wód Polskich, że nie mam prawa tego zrobić - podkreśla. - Już nie wiem, jak tym ludziom pomóc. Co z tego, że mi jedenaście pomp stoi, jak nie mamy gdzie tej wody przerzucić - kręci głową.
Wody Polskie: to nie kanał Zyblikiewicza jest problemem
Zdaniem Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie kanały Zyblikiewicza I i II są na bieżąco monitorowane i utrzymywane, nie było przypadku ich zatkania, a powodem zalania posesji oraz pól były intensywne opady deszczu.
- Obecnie woda w kanałach utrzymuje się na niskim poziomie, tzn. o wiele niższym, niż woda na polach. Zatem to nie kanały Zyblikiewicza są powodem utrzymującej się wody na polach – czytamy w komunikacie przesłanym do naszej redakcji przez Magdalenę Gala, rzecznika prasowego Zespołu Komunikacji Społecznej i Edukacji Wodnej w RZGW w Krakowie.
Podkreśla, że w tym roku planowane są prace związane z utrzymaniem kanału, a w tym momencie trwa analiza ofert złożonych w ogłoszonym postępowaniu przetargowym.
- W sąsiednich wioskach, też zalewa posesje, pola czy domy, ale woda opada i ludzie o niej zapominają, a my nie możemy. Chcemy normalnie żyć i by ktoś rozwiązał nasz problem – podkreśla Sławomir Miłoś, mieszkaniec Podlipia i radny gminy Bolesław.
Pomoc mieszkańcom deklaruje poseł Ziemi Tarnowskiej Wiesław Krajewski. - Postaram się doprowadzić do tego, by dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie przyjechała na powiat dąbrowski i spotkała się z samorządowcami. Jeśli nie dysponowałyby czasem, to obiecałem, że razem pojedziemy do Krakowa, by dowiedzieć się na co można liczyć – podkreśla.
Będzie zabiegał także o dodatkowe pieniądze, na to, żeby poprawić drożność kanału.
Bądź na bieżąco i obserwuj