Psychoza narasta od maja tego roku. W tym czasie podpalono już trzy razy zabudowania gospodarcze.
- Bóg mnie chyba uratował, bo sąsiedzi dłużej zabawili w ogrodzie przy grillu. Tuż po północy z wtorku na środę przybiegli do mnie wołając, że płonie moja stodoła - opowiada Mieczysław Pietroń, gospodarujący na ponad pięciu hektarach.
Zanim przybyła straż pożarna, to od stodoły pełnej siana zajęła się obora z krowami, koniem i kurami. Zaczęła się też palić chałupa. Pożar szybko ugaszono, ale zwierzyna padła od ognia
- Dwa lata temu też mnie podpalono - dodaje załamany Mieczysław Pietroń.
Jeden z gospodarzy (zastrzegając anonimowość w obawie przed zemstą podpalacza) pokazał nam spis pożarów. Od początku roku naliczył ich już cztery. Przyczyn nie ustalono.
- Przed laty mieszkańcy wystawiali warty. Teraz trzeba będzie chyba do nich powrócić - mówi Jan Myszka, sołtys Nowego Rybia. Jak twierdzi, podpalacz dzwoni najpierw z telefonu komórkowego i fałszywie zgłasza pożar. W tym czasie palą się już inne zabudowania.
Jeden z telefonicznych numerów odnotowano w Ochotniczej Straży Pożarnej w Nowym Rybiu, ale nic to nie dało. Co ciekawe, ofiarami pożarów są zwykle te same rodziny.
- Może chodzi o jakąś zemstę? -zastanawia się sołtys.
Komendant Janczy komentuje
Młodszy brygadier Grzegorz Janczy, komendant Powiatowej Straży Pożarnej w Limanowej.
Sytuacja w Nowym Rybiu niewątpliwie budzi zastanowienie. Sprawdzałem w naszych statystykach i w żadnej innej miejscowości w powiecie nie było w ostatnim czasie tak wielu pożarów. Wróciłem dpiero z miesięcznego urlopu i będą chciał przyjrzeć się bliżej wszystkim przypadkom. W razie potrzeby przedyskutujemy to, co się dzieje z druhami Ochotniczej Straży Pożarnej. Na temat podejrzeń mieszkańców nie chcę się wypowiadać. Tym zajmuje się już policja.