Dom był ubezpieczony. Co z tego jednak, skoro firma ubezpieczeniowa jako odszkodowanie oferuje pokrzywdzonym zaledwie siedem procent całości sumy ubezpieczenia. Tak twierdzą Bałdowie.
- To jest nie do pomyślenia. Ubezpieczyciel zachowuje się niepoważne, by nie powiedzieć skandaliczne - oburza się Aleksander Bałdo. - Dwukrotnie umawiałem się z przedstawicielami PZU na oględziny szkód. Nikt nie przyszedł. Natomiast telefonicznie poinformowano mnie, że wypłacą jedynie siedem tysięcy złotych odszkodowania i to w dwóch ratach. A dom był przecież ubezpieczony na kwotę 100 tysięcy złotych!
Z żoną cierpi na poważną wadę wzroku. Pani Urszula nie widzi w ogóle, mąż w znikomym stopniu. Oboje mają orzeczoną I grupę inwalidzką i utrzymują się z renty. Mimo tych przeszkód wychowują dwoje dzieci.
Cały świat zawalił im się, kiedy po ulewnych deszczach z osuwiskiem zjechały fundamenty domu. Od maja mieszkają u sąsiadów i na razie nie widzą żadnych szans na poprawę sytuacji.
Gminny Ośrodek Pomocy w Chełmcu przekazał Bałdom sześć tysięcy złotych zasiłku. Na mieszkanie zaproponował im drewniany budynek po starym przedszkolu w Marcinkowicach. Nie zgodzili się na przeprowadzkę.
- Budynek, który zaoferowała gmina, jest niewyremontowany, a warunki mieszkaniowe w środku dalekie od normy. Jak mielibyśmy tam zamieszkać i to jeszcze z dziećmi? Poza tym często jeździmy do lekarzy na kontrole. Dojazd stamtąd jest utrudniony, a w naszej miejscowości mamy niemal wszystko na miejscu - tłumaczy mężczyzna.
- Zaproponowaliśmy przedszkole, bo innego budynku socjalnego po prostu nie mamy w gminie. Na razie nic więcej dla tej rodziny nie możemy zrobić - przyznaje bezradnie Bernard Stawiarski, wójt Chełmca.
Problem mogłaby rozwiązać wypłata pełnego odszkodowania za zniszczony dom. Rodzina Bałdów narzeka nie tylko na niską wycenę szkód osuwiskowych. Firmie ubezpieczeniowej zarzuca także przewlekłość w prowadzeniu postępowania odszkodowawczego.
- Gdybyśmy dostali pełne odszkodowanie, to moglibyśmy zacząć szukać mieszkania w mieście. Na pewno pomógłby nam wtedy Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Nasza działka, na której stał dom, nie nadaje się już na żadne inwestycje budowlane - mówi Aleksander Bałdo.
Mimo licznych prób, nie udało nam się skontaktować z przedstawicielami PZU, aby uzyskać komentarz w tej sprawie. Na razie więc rodzinie z Piątkowej pozostało czekać na pisemną odpowiedź ubezpieczyciela. Dopiero po niej będzie mogła się odwołać.
Do sprawy wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?