Choć o osuwiskowych katastrofach na Jeziorem Rożnowskim mówiło się mniej niż o Kłodnem, sytuacja jest nie mniej dramatyczna. Straty oszacowano na 30 mln zł. 60 domów nadaje się do rozbiórki, w gminie uaktywniło się 100 osuwisk. Tymczasem pierwsza promesa rządowej pomocy dla Gródka opiewa na zaledwie 200 tysięcy.
- W pierwszej chwili bardzo zaniepokoiła mnie ta kwota, ale szybko wyjaśniliśmy sprawę. To pierwsza, zaliczkowa transza pomocy przyznanej w momencie, gdy jeszcze trwało szacowanie strat. Mam obietnicę, że będą kolejne transze i nadzieję, że dzięki umieszczeniu nas na liście gmin najbardziej poszkodowanych dostaniemy większość z 30 milionów, o które wnioskujemy - mówi wójt Gródka Stefan Wolak.
Wnioski o pieniądze na naprawę szkód skierowano do kilku instytucji, które będą dzielić łączną pulę 600 milionów zł. Około 200 mln to pula unijnych, powodziowych dotacji dla Polski. Tyle samo jest w rezerwie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji i w dyspozycji Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska.
Program pomocy dla 50 najbardziej poszkodowanych polskich gmin rozłożony jest na dwa lata. Jak mówi Stefan Wolak - dzięki temu powstanie 60 domów dla rodzin, które straciły dach nad głową. Nowe budynki nie powstaną w jednym miejscu, lecz, w miarę możliwości, w miejscowościach, które poszkodowani dotychczas zamieszkiwali.
Problem odbudowy po powodzi na Sądecczyźnie dotyczy nie tylko Gródka. Przykładowo w gminie Łącko zagrożonych jest 14 domów. Straty oszacowano na ponad 10 milionów. Promesa pomocy opiewa na kwotę 230 tysięcy.
- To bardzo mało, ale mam nadzieję, że minister spraw wewnętrznych spełni obietnicę i na tym się nie skończy - dodaje wójt Franciszek Młynarczyk.