Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powiat wadowicki. Wilki czy psy zagryzły kury i owce? Sprawdzą to eksperci

Bogumił Storch
Bogumił Storch
Wilk
Wilk Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
W kilku miejscowościach powiatu wadowickiego zagryzione zostały zwierzęta hodowlane. To sprawka wilków czy zdziczałych psów?Zdania są podzielone, konieczna będzie kontrola.

WIDEO: Krótki wywiad

Mieszkaniec Ponikwi ( gm. Wadowice), wywołany z domu przez sąsiada, który usłyszał podejrzane piski w jego obejściu, wbiegł do zagrody, w której trzymał owce. Ku swojej rozpaczy znalazł tam swoje zwierzęta obgryzione, praktycznie do kości. Jedna z owiec miała wygryzioną nogę, kolejna całe wnętrzności, z kolejnej został tylko kręgosłup.

Zdarzyło się to pod koniec września. Przerażające zdjęcia obiegły internet.

Tydzień później do podobnych sytuacji doszło teżw kilku innych wsiach tej okolicy, tym razem w gminie Mucharz. Wszystkie te gospodarstwa znajdują się na terenach górskich, w pobliżu lasu.

Podejrzenia padły na wilki, które od kilku lat już regularnie pojawiają się w regionie.

- Nie wolno na nie polować, a one chyba coraz mniej boją się ludzi. My za to się ich boimy - przyznaje Mirosław Świerk, który ma gospodarstwo rolne.

Miejscowi domagają się zdecydowanych działań Nadleśnictwa i myśliwych, by nie doszło do kolejnych takich przypadków, ale sprawa nie jest taka prosta.

Po zmianach w przepisach Lasy Państwowe (nadleśnictwa) nie wydają decyzji związanych z gatunkami chronionymi. Leży to w kompetencji Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie.

- Tylko RDOŚ ma uprawnienia do oględzin i szacowania szkód w inwentarzu. Hodowca powinien wezwać ich niezwłocznie po stwierdzeniu szkody - mówi nam dr hab. Sabina Nowak, prezes Zarządu Stowarzyszenie dla Natury „Wilk”.

Jeśli RDOŚ rozpatrzy pozytywnie wniosek o odstrzał zwierzęcia podlegającego ochronie gatunkowej, wydaje imienne pozwolenie (na konkretnego myśliwego). Wówczas myśliwy może dokonać odstrzału wilka.

Mieszkańcy boją się kolejnych ataków.

I choć wilczych watah na własne oczy w okolicy nie widziano, na wsiach zaczęła się panika. - Teraz coraz wcześniej robi się ciemno i jak tylko jakiś pies zawyje, to przyśpieszam kroku, by dojść do domu - mówi pani Maria, emerytka z jednego z przysiołków.

Jej dom znajduje się bardzo blisko lasu. Kontakt z dzikimi zwierzętami nie należy tu do rzadkości, ale wilki to coś nowego.

- Parę razy w życiu musiałam już uciekać przed dzikami, kiedyś o mało co mnie nie staranował spłoszony czymś jeleń, ale wilków to dawno u nas nie było - opowiada starsza kobieta.

Dodaje, że odkąd wnuk pokazał jej w internecie zdjęcia zmasakrowanych zwierząt z Ponikwi, to strach jeszcze się nasilił.

Leśnicy przyznają, że jakiś czas temu wilki zawitały na stałe w lasy powiatu wadowickiego, po kilkudziesięciu latach nieobecności. Zdaniem myśliwych już jakiś czas temu było ich w okolicy około pięciu sztuk.

- Rzeczywiście zdjęcia, które zrobiono w Ponikwi, mogą dowodzić, że owce zostały zaatakowane i skonsumowane przez wilki - mówi nam Alicja Fruzińska, rzecznik prasowy Polskiego Związku Łowieckiego, po obejrzeniu drastycznych fotografii. Czy nadal przebywają na tym terenie?

- W ciągu doby są w stanie przejść nawet 50 kilometrów, więc nie można zakładać, że nadal biegają gdzieś w okolicy - uspokaja jeden z leśników. - Co prawda prowadzą tryb osiadły, ale teren, który zajmuje jedna wilcza grupa jest bardzo rozległy i ma zazwyczaj ok.250 kilometrów kwadratowych - dodaje. Zapewnia też, że wilki, o ile nie chorują, dla ludzi nie są niebezpieczne. - One wręcz z natury unikają człowieka - dodaje.

Zdaniem ekspertów Beskid Mały jest bardzo specyficzny: długi i wąski, mocno zurbanizowany, dlatego też ta wilcza rodzina może mieć tu częściej kontakt z ludzkimi siedzibami.

Wśród okolicznej ludności są jednak i tacy, którzy twierdzą, że to wcale nie wilki.

- Do ataków doszło we wsiach leżących wzdłuż krajówki nr 52. Wiele razy widziałem, jak ktoś nagle zatrzymuje się na poboczu, wypuszcza psa i odjeżdża z piskiem opon - opowiada nam jeden z rolników z Ponikwi. - Ci idioci zostawiają tu swoich pupili. Potem te psy zbierają się w stada i z głodu atakują kury i inne zwierzęta w źle ogrodzonej zagrodzie - dodaje rolnik.

Masz informacje? Nasza Redakcja czeka na #SYGNAŁ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska