Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powroźnik. Pożar warsztatu stolarskiego, duże straty właścicieli

Iga Michalec
Iga Michalec
Spalił się budynek stolarni, część desek, sporo sprzętu oraz ciągnik i samochód dostawczy lublin
Spalił się budynek stolarni, część desek, sporo sprzętu oraz ciągnik i samochód dostawczy lublin fot. Archiwum PSP
Spłonął warsztat stolarski, rodzinna firma, której właściciel wstępnie szacuje straty na około 65 tys. złotych. Nie był ubezpieczony.

Ogień strawił budynek warsztatu, dwie wiaty magazynowe, samochód dostawczy marki lublin i ciągnik rolniczy z przyczepą w zakładzie stolarskim w Powroźniku w gminie Muszyna.

Właściciela stolarni Wiesława Matląga zaalarmowała jedna z sąsiadek, która w niedzielę rano szła do pracy.
– Była godz. 5.30. Płomienie, strzelały w górę. Od razu zadzwoniłam po strażaków – opowiada kobieta.
Wiesław Matląg prowadzi rodzinną stolarnię od lat. W niedzielę wstał bardzo wcześnie, bo wybierał się z żoną do Rzeszowa.

Spalił się lublin i ciągnik

– Powoli szykowaliśmy się do drogi. O pożarze zaalarmowała nas znajoma. Przybiegła do mnie do domu i powiedziała, że pali się stolarnia. Od razu pobiegliśmy do warsztatu, ratować to, co znajdowało się w środku. Liczyła się dosłownie każda minuta – opowiada.

Do Powroźnik wyruszyli powiadomieni strażacy PSP z Krynicy-Zdroju i OSP z Muszyny, Muszyny-Folwarku oraz Tylicza. Gdy pierwsze zastępy ratowników dotarły na miejsce, ogniem objęty był budynek stolarni. Płonęło poddasze i dwie przyległe wiaty. W jednej składowane było drewno. W drugiej stały ciągnik rolniczy i samochód dostawczy lublin.

Do ratowania dobytku rzucili się właściciel, jego syn i dwóch sąsiadów. Z warsztatu udało im się wynieść na zewnątrz kilka maszyn oraz elektronarzędzia. Samochodu i ciągnika nie udało się niestety uratować.

Deszcz pomógł strażakom

Całe szczęście, że tego dnia padał deszcz i nie było wiatru. Bo mogło być naprawdę groźnie. W niewielkiej odległości od płonącego warsztatu znajdują się niewielka stajnia oraz dom sąsiada. Stajnia wypełniona była sianem. Mimo wysiłków ratowników pożar zaczął się rozprzestrzeniać. W stajni nadpaliły się deski pod dachem.

Zobacz, jak wyglądał Nowy Sącz przed laty [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Od wysokiej temperatury zaczął topić się plastikowy siding, którym obity jest dom sąsiada. Po ugaszeniu pożaru strażacy przerzucili nadpalone deski oraz składowane drewno opałowe i przelali je wodą. Ratownicy rozebrali niestabilne konstrukcje przyległych wiat.

Pożar gasiło 29 strażaków. Akcja trwała ponad trzy godziny. Przyczyna pożaru jest nieustalona. W niedzielę na pogorzelisku pracowali policjanci. Mundurowi będą wyjaśniać okoliczności i przyczyny pożaru. Właściciel wstępnie wycenił swoje straty na około 65 tys. zł.
– Warsztat niestety nie był ubezpieczony –przyznaje Wiesław Matląg.

Wczoraj od rana na pogorzelisku trwało wielkie sprzątanie. Zaangażowana była w nie rodzina właściciela stolarni. Z pomocą pospieszyli także znajomi oraz sąsiedzi.

WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 18. "Kijak"

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
>>> Zobacz inne odcinki MÓWIMY PO KRAKOSKU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska