Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożegnanie abpa Józefa Kowalczyka. Dla mieszkańców Jadownik był jak "dobry wujek"

Paweł Chwał
Staraniem prymasa w Jadownikach powstało muzeum  z cennymi pamiątkami po Janie Pawle II i jego pracy w nuncjaturze
Staraniem prymasa w Jadownikach powstało muzeum z cennymi pamiątkami po Janie Pawle II i jego pracy w nuncjaturze fot. archiwum
- Jakby ksiądz prymas zechciał do nas wrócić na stałe, to przyjęlibyśmy go z otwartymi rękami. W końcu to swój człowiek - mówi Jan Giza z Jadownik Mokrych, rówieśnik arcybiskupa Józefa Kowalczyka, który za tydzień oficjalnie przejdzie na biskupią emeryturę.

W rodzinnej miejscowości odchodzącego prymasa, a wcześniej wieloletniego nuncjusza apostolskiego w Polsce kogo by zapytać, wszyscy wypowiadają się o nim w samych superlatywach.

- Widział Pan ten ośrodek dla dzieci niepełnosprawnych w środku wsi. Piękny, ogromny. Nie ma drugiej takiej miejscowości w okolicy, która miałaby basen, a my... mamy - dodaje Jan Giza. Zatrzymuję go akurat, jak jedzie na rowerze po wyasfaltowanej drodze prowadzącej do oddalonego ok. 3 km od centrum wsi przysiółka Dębowe Domy. To tam urodził się i wychowywał przyszły prymas.

- Ta droga to również dzieło arcybiskupa. Sam postarał się o pieniądze na jej utwardzenie i asfalt. Nie wiem, czy z własnej kieszeni czy znalazł sponsorów, ale droga jest zrobiona i służy mieszkańcom - mówi Leszek Zabiegała, wójt pobliskich Wietrzychowic.

Arcybiskup Kowlaczyk jako jeden z pierwszych otrzymał honorowe obywatelstwo gminy, a kilka lat temu również tytuł zasłużonego dla gminy Wietrzychowice.

- Mimo że najpierw mieszkał w Warszawie, a teraz w Gnieźnie cały czas żywo interesuje się tym, co się u nas dzieje - potwierdza wójt Zabiegała.

Ostatni raz w Jadownikach Mokrych był dwa tygodnie temu. Spędził tu kilka dni. - Ksiądz prymas ma w ośrodku nieduży pokoik, w którym zazwyczaj zatrzymuje się, jak przyjeżdża do nas w odwiedziny. Gdyby chciał tutaj wrócić na stałe, to zawsze może też zamieszkać w rodzinnym domu, który kilka lat temu przeznaczył diecezjalnej Caritas - mówi ks. Marek Kogut, dyrektor ośrodka opiekuńczo-wychowawczego dla dzieci niepełnosprawnych. Placówka świętowała niedawno 13-lecie swojej działalności. Ks. Kogut mówi, że gdyby nie upór i pomoc abpa Kowalczyka, to kierowany przez niego ośrodek nigdy by nie powstał.

- On nie tylko dał impuls do budowy, ale też stale roztacza nad nim opiekę, doradzając co by tu można było jeszcze wprowadzić, aby jak najlepiej służyć potrzebującym - przyznaje kapłan. Tak było m.in. z pływalnią rehabilitacyjną, centrum hipoterapii, grotą solną czy otwartymi w ubiegłym roku ogrodami hortiterapii.

Jadownicki ośrodek to jedno z najbardziej obleganych przez rodziców dzieci niepełnosprawnych miejsc w kraju, gdzie miejsce na dwutygodniowy turnus rehabilitacyjny trzeba rezerwować z rocznym wyprzedzeniem. Stąd plany jego rozbudowy.
- Mateuszek cierpi na dziecięce porażenie mózgowe. Jesteśmy tu już szósty raz, bo po każdym turnusie widać efekty. Każdy dzień ma wypełniony zajęciami, jakie trudno znaleźć w jednym miejscu w innych ośrodkach - mówi Edyta Markut, która do Jadownik przyjechała z Kamionki na Podkarpaciu.

W ramach turnusów przez ośrodek przewija się rocznie około tysiąca dzieci. Poza tym działają tu różne szkoły i placówki, do których uczęszczają niepełnosprawni z całego regionu. Jest dom pomocy społecznej, w którym mieszka stale 15 osób czy ogólnodostępny zakład rehabilitacyjny, posiadający kontrakt z NFZ. To miejsce pracy dla ponad stu osób.

- Wiadomo jak trudno dzisiaj jest o robotę, zwłaszcza tutaj, na Powiślu, gdzie nie ma praktycznie żadnych zakładów - mówi Cecylia Sowa, jedna z wielu mieszkanek wioski, która znalazła zatrudnienie w ośrodku. - Wiele miejscowości chlubi się znanymi rodakami, ale rzadko zdarza się, aby ci zrobili tyle dla swojej rodzinnej wsi, co prymas Kowalczyk - zauważa.
Przejeżdżając przez Jadowniki nie sposób nie zauważyć okazałego piętrowego budynku, stojącego vis a vis ośrodka dla dzieci niepełnosprawnych. To wybudowane, staraniem arcybiskupa muzeum z przekazanymi przez niego cennymi pamiątkami po Janie Pawle II i z jego wieloletniej pracy w nuncjaturze apostolskiej. Prymas hojnie obdarował także miejscową bibliotekę, prezentując jej swój gromadzony przez lata księgozbiór.

- Ludzie nazywają go "dobrym wujkiem" i trudno się z tym określeniem nie zgodzić - mówi ks. Kogut, który w przechodzącym na emeryturę arcybiskupie wciąż widzi człowieka bardzo witalnego, który ma wiele pomysłów. - Na pewno nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i Kościół będzie miał z niego ciągle duży pożytek.

Napisz do autora:

[email protected]

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska