Do dnia sprzedaży Wisły (23 lipca) nie dostało wypłat także dwóch nowych zawodników, którym - jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy - klub jest winy 41 tys. zł.
Na zaległe pieniądze czekają też trenerzy oraz pozostałe osoby ze sztabu szkoleniowego. W tym wypadku zobowiązania sięgają czerwca i jest to kwota 147 tys. W znacznej części to wynagrodzenie dla prowadzącego pierwszą drużynę Dariusza Wdowczyka.
Wbrew pojawiającym się plotkom, Tele-Fonika tuż przed sprzedażą klubu nie przelała na konto Wisły 4 milionów złotych. Po prostu, o czym pisaliśmy w ubiegłym tygodniu, w wyniku ustaleń na finiszu negocjacji myślenicki koncern o taką kwotę zmniejszył zobowiązania zewnętrzne "Białej Gwiazdy", które przekraczały 17 mln zł.
Aktualne zobowiązania wynoszą więc "jedynie" 13,8 mln, przy czym w tej kwocie zawierają się także sumy, które nie są jeszcze przeterminowane. Chodzi o kolejne (poza wymienionymi powyżej) 161 tys. zł dla piłkarzy i 78 tys. dla sztabu.
Tymczasem na klubowych kontach, według naszego rozeznania, na koniec lipca pozostało zaledwie ok. 160-180 tys. zł. Skąd więc Meresiński weźmie pieniądze na bieżącą działalność?
Pomijając pewne wpływy z obowiązujących umów telewizyjno-marketingowych i reklamowych, wkrótce może mieć do dyspozycji także środki ze sprzedaży Richarda Guzmicsa (Pescara) i Krzysztofa Mączyńskiego (Chievo Werona). Jeśli te transfery dojdą do skutku, nowy właściciel będzie potrzebował dodatkowo jeszcze kilku, może 2-3 milionów, by utrzymać klub do końca roku. W budżecie sięgającym 30 mln zł rocznie (przy wpływach w wysokości 27 mln) to stosunkowo niewielka suma. Gdyby jednak chciał wzmocnić drużynę nowymi piłkarzami, będzie musiał pozyskać dodatkowych sponsorów.