Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezes Uzdrowiska Kopalnia Soli w Bochni: Sytuacja nie służy turystom

Rozmawiała Małgorzata Więcek-Cebula
Wiesława Urban Uzdrowiskiem Kopalnia Soli w Bochni  kieruje od 9 lat
Wiesława Urban Uzdrowiskiem Kopalnia Soli w Bochni kieruje od 9 lat Małgorzata Więcek-Cebula
Z Wiesławą Urban, prezesem Uzdrowiska Kopalnia Soli w Bochni, rozmawia Małgorzata Więcek-Cebula.

Czy czuje Pani żal do Krzysztofa Zięby, prezesa Kopalni Soli w Bochni?
Żal, o co?

O to, że trzy tygodnie temu wypowiedział uzdrowisku umowę na dzierżawę solnych podziemi?
Trudno mówić o tej sprawie w kategorii żalu. Wiedzieliśmy, że umowa będzie obowiązywała tylko do 16 października 2016 roku. Liczyliśmy jednak, że ta współpraca będzie trwała nadal, także po tym terminie. Planowaliśmy ponownie wziąć udział w przetargu, ale jak pani wie, stało się inaczej.

To, co się stało, jest gorąco komentowane. Przy okazji wraca się do wydarzeń sprzed 12 lat, zarzucając Państwu pewne nieprawidłowości przy tym pierwszym przetargu...
Wiem o tym i to nas bardzo boli. Bo nikt nie pamięta, że 12 lat temu, kiedy stanęliśmy do przetargu, pod ziemią nie było nic: gastronomii, rehabilitacji, pociągu, zjeżdżalni, placu zabaw dla dzieci. Było za to surowe, nieatrakcyjne miejsce dla turystów z zimną wodą w łazienkach. Nie było też wtedy ścieżki multimedialnej. Nikt też nie pamięta, że udziałem w przetargu nie był zainteresowany nikt oprócz nas.

Dlaczego się Państwo zdecydowali zainwestować właśnie w uzdrowisko?

Przeprowadziliśmy się do Bochni z Myślenic. Mieliśmy odpowiednie środki, wybór padł na kopalnię. Przez pierwsze lata nie było problemów, później jednak doszło do zachwiania rynku. Ludzie zaczęli oszczędzać tam, gdzie mogli, odbiło się to na turystyce. Stąd ta nieciekawa sytuacja spółki.

Kiedy zaczęły się problemy?
Kilka lat temu. Zresztą zimą zawsze było gorzej - bo mniej turystów, latem wszystko wracało do normy. Zaległości były już wcześniej, ale regulowaliśmy je zawsze w tych lepszych miesiącach. Tym razem jednak nie dano nam takiej szansy.

W ub. roku zrezygnowała Pani z funkcji prezesa uzdrowiska. Nie miała Pani wyrzutów sumienia, że zostawia spółkę w takiej nie najlepszej sytuacji?
Doszłam do wniosku, że wypaliłam się na tym stanowisku, byłam zresztą najdłużej pracującym prezesem. Uzdrowiskiem kierowałam przecież 9 lat. Nie miałam wyrzutów, ostatni rok był dla mnie ciężki. Kierowałam nie tylko spółką, ale także Centrum Aktywnego Wypoczynku w Borku, nadzorowałam działalność hotelu w Zakopanem i remont pałacu Goetza w Brzesku. Dzielenie czasu na to wszystko okazało się na dłuższą metę niemożliwe.

Dlatego zatrudniła Pani nowego prezesa?

Długo szukałam odpowiedniej osoby. Byłam przekonana, że to dobry kandydat na to stanowisko. Nie da się jednak zupełnie prześwietlić człowieka. Wydawało mi się, że 15-letnie rekomendacje kościelne są odpowiednim gwarantem. Okazało się, że nie były.

Nie docierały do Pani niepokojące sygnały?

Bywałam w uzdrowisku. Sygnały były, na początku. Później wszystko przycichło, myślałam, że będzie dobrze. Z czasem jednak wyszło na jaw niewłaściwe traktowanie innych pracowników, co mi bardzo przeszkadzało i raziło mnie. To wszystko zbiegło się z wypowiedzeniem umowy spółce. Prezes został wtedy natychmiast odwołany.

I wróciła Pani do uzdrowiska, co dalej?

Musimy rozmawiać z kopalnią. Bo tak naprawdę pod ziemią pozostało wiele naszych rzeczy. Gdybyśmy to wszystko wyprowadzili na zewnątrz, to kopalnia zostałaby pusta.

Jak to?
Do nas należy oświetlenie, którym posługujemy się przy imprezach, nasze są łódki z całym zapleczem, sypialnia stworzona w komorze Ważyn i Kołdras, podziemna restauracja, plac zabaw dla dzieci. Nasze są także billboardy promujące kopalnię, materiały drukowane opracowywane przez 12 lat pracy działu marketingu. Zresztą obliczyliśmy, że na działania marketingowe wydaliśmy ponad 5 mln złotych.

A co dalej ze ścieżką multimedialną?
To w tej chwili poważny problem. To przedsięwzięcie kosztowało około 3,5 mln zł. Na realizację tego projektu dostaliśmy blisko 1 mln zł. Wysokość dotacji odpowiadała wstępnemu kosztorysowi tego przedsięwzięcia, które mocno podrożało wskutek działania kopalni.

Kopalni?
Tak, jej szefowie bardzo utrudniali nam budowę ścieżki. Podam choćby jeden z przykładów. Ścieżka potrzebuje energii, niewiele, ale potrzebuje. Nie mogliśmy jej jednak czerpać z istniejącej sieci energetycznej, tylko musieliśmy wybudować własną. Były też problemy z lokalizacją niektórych stanowisk. Musieliśmy budować nowe, bo te które wybraliśmy, nie odpowiadały szefom kopalni. To wszystko, a także wiele innych czynników doprowadziło do tego, że ostatecznie projekt kosztował o milion zł więcej. Wcześniej zapewniano nas, że nie będzie takich problemów. Podobnie było zresztą z łódkami, które nie są własnością kopalni, tylko uzdrowiska, więc w tej chwili są użytkowane bezprawnie.

Podziemna ekspozycja multimedialna zostanie włączona?

Czekamy na spotkanie z marszałkiem w sprawie dalszego funkcjonowania ścieżki. Jeśli oczywiście dogadamy się z kopalnią, to nie będzie problemu. Jeśli nie, to ścieżka będzie musiała być wyprowadzona na zewnątrz, bo ta ciągłość musi być zachowana.

A słyszała Pani o takich plotkach, że to remont pałacu Goetza przyczynił się do trudnej sytuacji, w jakiej znalazło się uzdrowisko?

Słyszałam, takie plotki rozpuszcząją ludzie, którzy nie mają pojęcia o finansach. Nie prowadzimy kreatywnej księgowości. Nie ma takiej opcji, że pieniądze ze spółki uzdrowiskowej były wyprowadzane do pałacu. W przypadku
pałacu faktycznie doszło do zachwiania finansowania, ale wpływ na to miały zupełnie inne czynniki. Z jednej strony problemy na rynku nieruchomości, ze sprzedaży których remont był finansowany, z drugiej zaś inwestycja okazała się dużo kosztowniejszym zadaniem, niż pierwotnie założyliśmy. Okazało się na przykład, że cały obiekt nie miał fundamentów. Konieczne było więc wybudowanie mocnego oparcia. Wymiany wymagał cały dach, a nie jak pierwotnie zakładaliśmy, tylko jego część. Takich problemów po drodze było jeszcze wiele.

Remont został wstrzymany?

Ale ruszy, i to już w marcu. Mam nadzieje, że podczas najbliższych wakacji uda się nam oddać część tej inwestycji. Zresztą już w tej chwili odbywają się w tym obiekcie przyjęcia weselne i spotkania.

Muszę zapytać o jeszcze jedną rzecz. Przed laty rodzina Urbanów znalazła się na liście najbogatszych ludzi w Polsce stworzonej przez tygodnik "Wprost", jak w tej chwili wygląda Państwa sytuacja finansowa?

Znalezienie się w tej grupie, jak pani pewnie pamięta, skończyło się dla nas nie najlepiej. Aby się znaleźć na takiej liście, trzeba się zgłosić i przedstawić twórcom tego rankingu odpowiednie dokumenty. My tego nie robimy od wielu lat nauczeni złymi doświadczeniami, jeśli jednak ktoś umie liczyć, to jest w stanie sam odpowiedzieć sobie na to pytanie.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska