https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Prezes Wisły Kraków Jarosław Królewski: Wszyscy musimy być przygotowani na każdy scenariusz

Bartosz Karcz
ANNA KACZMARZ
W sobotę Wisła Kraków meczem ze Zniczem Pruszków rozpocznie wiosenną część sezonu w I lidze. Przed pierwszym spotkaniem rozmawiamy z większościowym właścicielem „Białej Gwiazdy” i jej prezesem zarazem Jarosławem Królewskim.

- Mimo słabej pozycji po jesieni Wisła Kraków wciąż pozostaje w grze o ekstraklasę. Z jakimi nadziejami podchodzi pan do wiosennej części sezonu w I lidze?

- Walczymy o ekstraklasę! Mamy zespół, który jest bardzo mocno zmotywowany, żeby udowodnić, że zasługujemy na ten awans. Okres przygotowawczy został przepracowany solidnie, teraz pora na weryfikację na boisku. Mamy najlepszego zawodnika I ligi w składzie, mamy zawodników, którzy jeszcze nie pokazali pełni swoich możliwości, a teraz będą to chcieli bardzo zrobić. Mamy wreszcie młodzież, która będzie coraz mocniej naciskać, walczyć o swoje miejsce w składzie. Ja jestem bardzo pozytywnie nastawiony do tego, co nas czeka w najbliższym czasie.

- Nastawiacie się przede wszystkim na baraże? Pytam o to, bo straty do drugiego miejsca są duże, wynoszą dziesięć punktów.

- Nawet zespoły, które są dzisiaj na dwóch pierwszych miejscach w tabeli powinny również nastawiać się na baraże. Historia tej ligi pokazała, że można z tej dwójki bardzo szybko wypaść. Tak naprawdę wszyscy musimy być przygotowani na każdy scenariusz i każdy scenariusz musi być w głowach zawodników. Na ten moment jednak kluczową sprawą będzie koncentracja na każdym kolejnym meczu. Chciałbym, żeby zawodnicy traktowali ten każdy kolejny mecz jakby to był już finał baraży.

- Zrobiliście tylko jeden transfer do klubu, przyszedł Marko Poletanović. Czy jeszcze coś w kwestii ruchów kadrowych, wzmocnień może się wydarzyć czy kadra jest już zamknięta?

- W oknie transferowym nigdy nie można być niczego pewnym do momentu jego zamknięcia. Czasami w ostatniej chwili pojawiają się ciekawe okazje. Cały czas się coś dzieje, mamy różne pomysły, ale tak jak już wiele razy podkreślałem w wywiadach, jeśli kogoś ściągniemy, to tylko jakościowego, kto podniósłby wartość tej drużyny. Myślę, że akurat Marko Poletanović da nam bardzo dużo. To jest bardzo doświadczony zawodnik, który bardzo chciał do nas przyjść. Jesienią grał w europejskich pucharach, ale teraz chciał się przenieść do nas. Myślimy też o nieco dalszej przyszłości, stąd transfery już na lato.

- Jak wygląda sytuacja finansowa na progu ligowej wiosny? Są zaległości wobec drużyny?

- Nie ma tutaj tajemnicy - niespodziewana płatność z 2003 roku, którą musieliśmy uregulować, spowodowała nam perturbacje w budżecie. Mamy teraz trudniejszy okres, szczególnie, że nie gramy meczów. I nie będę krył, że mamy zaległości w wypłatach dla zawodników. Mamy jednak tak zbudowane relacje, że piłkarze wiedzą, kiedy i jak chcemy zarządzić tym problemem. Ogólnie na tle innych klubów Wisła Kraków radzi sobie pod względem finansowym. Owszem ten sezon jest wyzwaniem, ale nie na tyle, żebyśmy sobie z tym nie poradzili. Kibice muszą sobie zdawać sprawę z tego, że wspomniany przeze mnie dług wobec firmy Adama Mandziary czy kary finansowe, jakie musieliśmy zapłacić do UEFA, to dla nas są trzy, cztery miesiące na życie pierwszej drużyny. Musimy to łatać w inny sposób. Żeby jednak nie było, że są tylko złe rzeczy, sporo dzieje się w sprawie sponsorów. Zarówno tych, którzy chcą z nami przedłużać umowy, jak i całkiem nowych.

- Dopytam w sprawie tych zaległości. Mieścicie się w terminach, żeby zawodnicy nie zaczęli składać wezwań o zapłatę, co może grozić w dalszej kolejności rozwiązywaniem kontraktów z winy klubu?

- Powtórzę - mamy bardzo dobre relacje z zawodnikami i jesteśmy bardzo przejrzyści jeśli chodzi o informowanie ich o tych sprawach. Nawet patrząc historycznie, były takie sytuacje, że zawodnicy mieli możliwość składania papierów, ale tego nie robili właśnie ze względu na to, że rozmawiamy z nimi szczerze. Mamy dzisiaj w szatni bardzo odpowiedzialnych ludzi. Nie oznacza to jednak oczywiście, że jako klub nie powinniśmy robić wszystkiego, żeby takich sytuacji z zaległościami było jak najmniej. Pracujemy nad tym i chcemy, żeby Wisła Kraków była dla piłkarzy pod względem finansowym stabilną przystanią.

- Skoro rozmawiamy o finansach, nie mogę nie zapytać o Wojciecha Kwietnia. Wiem, że pan przebywał we Francji, sponsor Wieczystej jest z nią na zgrupowaniu w Turcji, ale są telefony, inne komunikatory. Coś nowego wydarzyło się w ostatnich dniach w tej sprawie?

- Byłem ostatnio pochłonięty sprawami mojej firmy, dużo wyjeżdżałem, więc nie było rzeczywiście możliwości, żeby się spotkać z Wojtkiem. Odwołam się zatem do komunikatu, który zamieściłem na platformie X, poczekajmy. Niech te sprawy spokojnie i w ciszy się dzieją, a jak się coś konkretnego wydarzy, będziemy komunikować.

- Zdradził pan ostatnio, że jesteście blisko pozyskania nowego, dużego sponsora. Może pan powiedzieć coś więcej na ten temat?

- Po wygraniu Pucharu Polski, po naszej przygodzie w europejskich pucharach trochę firm o Wiśle Kraków sobie przypomniało. Rozmawiamy z różnymi sponsorami. Niektóre rozmowy są na wstępnym etapie, inne bardziej zaawansowane, gdy przedstawiamy im już bardziej szczegółowe oferty. Mogą się wydarzyć dobre rzeczy. Dynamika piłki nożnej ma jednak duży wpływ na to, co się może stać. Dlatego jeśli pyta pan o tego konkretnego, dużego sponsora, to mogę zdradzić tylko tyle, że mówimy o branży lotniczej. To wynik tego, że trochę w tym sezonie przypomnieliśmy się Europie.

- Odżył temat Kewina Komara, który został uniewinniony przez sąd za wydarzenia na festynie w Wiśniczu Małym, ale innym aspektem tej sprawy było to, co działo się przy jej okazji wokół Wisły Kraków. Zapowiadał pan kilka razy kroki prawne wobec bramkarza Puszczy Niepołomice w związku z narażeniem na szwank wizerunku klubu, którego jest pan prezesem. Jak ta sprawa wygląda na ten moment?

- Czekaliśmy na wyroki, bo nie było sensu ponosić kosztów procesu, który i tak musiałby czekać aż zakończy się inny proces. To by nie miało w niektórych aspektach po prostu sensu. Mogę jednak kolejny raz zapewnić, że my tej sprawy nie zostawimy w takiej formie, jak teraz. Będzie ciąg dalszy, ale proszę wybaczyć - nie chcę teraz się przerzucać w mediach argumentami, co my z tym zrobimy. Podejdziemy do tego w sposób profesjonalny i proszę mi wierzyć, że zadbamy o to, żeby ta sprawa stała się na tyle pouczająca dla innych, żeby w przyszłości nikt nie pomyślał nawet, żeby bezrefleksyjnie naruszać dobre imię Wisły Kraków.

- Sporo dzieje się w sprawie stadionu. Są nowe telebimy, będzie wymiana krzesełek na trybunie C. Kiedy ta ostatnia nastąpi?

- Myślę, że w marcu, najpóźniej w kwietniu. Jesteśmy przygotowani w tym temacie. To dobrze, że takie rzeczy się dzieją. Cieszymy się też, że w ZIS zaczęli myśleć nad koncepcją biznesową dla stadionu, żeby on po prostu zaczął na siebie zarabiać na co dzień.

- Uczestniczycie w tym procesie?

- Tak, zaczynamy uczestniczyć, zaczynamy być traktowani podmiotowo, więc jest to bardzo budujące.

- Zaczęliśmy od spraw czysto sportowych i na tym zakończmy. Przed wami mecz ze Zniczem Pruszków, ale później kilka spotkań z zespołami, z którymi bezpośrednio walczycie o awans. Pana zdaniem one pokażą, o co tak naprawdę Wisłą będzie wiosną walczyć? Czy tylko o baraże czy o coś więcej?

- Ostatnie sezony wiele mnie nauczyły jeśli chodzi o I ligę. Widzieliśmy choćby jak ważna była końcówka poprzednich rozgrywek, gdy GKS Katowice zaliczył kapitalny finisz. Dzisiaj jesteśmy po okresie przygotowawczym, gdy trochę wszystko jest niewiadomą. Czyli nie do końca wiemy, kto trafił z formą, a kto jeszcze nie. Jedno jest pewne - jeśli naprawdę chcemy się liczyć w walce o awans, musimy wygrywać. Musimy walczyć w każdym meczu, bo nawet jeśli nie zajmiemy drugiego miejsca, to trzecie da nam przykładowo mecze u siebie w barażach, co może okazać się kluczowe. Tak do tego trzeba podejść. Drużyna musi być świadoma tego, że mecze z drużynami z czołówki tabeli są ekstremalnie ważne, bo w tych meczach możemy nie tylko sami zdobywać punkty, ale też odbierać je rywalom.

- A co jeśli jednak się nie uda? Problem z utrzymaniem Wisły Kraków będzie dużo większy niż w obecnym sezonie?

- Mamy oczywiście pomysły jak finansować ten klub, gdyby trzeci raz z rzędu nie udało się nam wejść do ekstraklasy. Na pewno to będzie oznaczało większe zaciskanie pasa, bo teraz aż tak mocno zaciskać go nie musimy. Miejmy nadzieję, że taki scenariusz, że nie awansujemy, nie nastąpi, ale mogę zapewnić, że na niego też będziemy przygotowani. Od strony praktycznej wyglądać to będzie tak, że solidne przygotowania do wprowadzenia planów A i B, będziemy robić pod koniec marca. To po pierwsze związane będzie z procesem licencyjnym, a po drugie wtedy już będziemy bardziej wiedzieć, w którym miejscu jest drużyna, gdzie ona zmierza.

od 7 lat
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska