Czytając z rosnącym szacunkiem o dokonaniach prof. Nowackiego doznałem nagle olśnienia - przecież uczyłem się z jego książki! Gdy studiowałem automatykę na AGH, podstawowym podręcznikiem, w który wczytywaliśmy się jak w Biblię, była książka "Podstawy teorii układów regulacji automatycznej". Miała ona trzech autorów: Pawła Nowackiego, Ludgera Szklarskiego, Henryka Góreckiego. Dwóch bardzo dobrze znaliśmy: Górecki i Szklarski to byli profesorowie z naszego wydziału, natomiast często zachodziliśmy w głowę, kto to jest ten trzeci?
No, a teraz wiem, więc Państwu opowiem. Studiował elektrotechnikę na Politechnice Lwowskiej, ale już w 1924 roku (na pierwszym roku studiów!) wydał swoją pierwszą książkę "Przerywacze elektryczne". Na drugim roku wygrał konkurs na projekt oświetlenia przystanków tramwajowych w Warszawie i Krakowie. Na trzecim zaczął pracę jako inżynier w firmie Siemens, która szkoliła go w Berlinie. Wkrótce po studiach obronił doktorat.
W czasie wojny Niemcy próbowali go pozyskać do dalszej współpracy z firmą Siemens, lecz uciekł do Anglii. Chciał wstąpić do wojska. Anglicy poznali się jednak na nim i zamiast pozwolić zginąć na polu chwały - powierzyli mu prace naukowe dla wojska. Zajmował się więc prof. Nowacki sprzętem radarowym dla samolotów, dokonywał licznych wynalazków i szybko awansował do stopnia pułkownika RAF.
Po wojnie wrócił do Polski i na stanowisku szefa Działu Studiów w Centralnym Zarządzie Energetyki w Warszawie odpowiadał za elektryfikację kraju. Równocześnie został kierownikiem katedry na Wydziale Elektrycznym Politechniki Wrocławskiej, gdzie wykształcił kadrę dla fabryki DOLMEL. Wydał także dwutomowy podręcznik "Atlas konstrukcji maszyn elektrycznych".
W 1953 r. przeniósł się na Politechnikę Warszawską, gdzie kolejno kierował katedrami: Elektrotechniki Teoretycznej, Miernictwa Elektrycznego i Energetyki Jądrowej (uruchomił w 1958 r. pierwszy Polski reaktor jądrowy EWA).
Mógłbym jeszcze długo pisać o różnych sukcesach naukowych prof. Nowackiego, jego pracy w Naczelnej Organizacji Technicznej i aktywności w PAN, gdzie m.in. zajmował się bliskimi memu sercu problemami biocybernetyki. Mam jednak świadomość, że w odróżnieniu od profesora Nowackiego, który za życia był naprawdę niestrudzony - czytelnicy tego felietonu szybko się męczą, więc na tym kończę.