To może spowodować w dalszej perspektywie spadek możliwości pozyskania dowodów opartych na wyjaśnieniach takich „skruszonych” sprawców- ostrzega prokurator. I zauważa, że w sprawach bojówek pseudokibiców bez takich osób, które poszły na współpracę, rozpracowanie hermetycznego środowiska jest praktycznie niemożliwe. Wyrok w tej sprawie zostanie ogłoszony 29 maja przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie. Niezależnie od tego orzeczenia sytuacja Bartłomieja S. i tak nie będzie komfortowa.
- Spalił za sobą wszystkie mosty w grupie przestępczej- mówi jego obrońca mec. Paweł Śliz. A to oznacza, że narażą się na zemstę ludzi ze środowiska pseudokibiców niezależnie czy przebywałby w więzieniu, czy na wolności. W Krakowie był już takie przypadki, że „skruszeni” kibole musieli na stałe wyjechać z miasta, by ratować swoją skórę i dbać o bezpieczeństwo bliskich.
Bartłomiej S. dokonywał rozbojów, podpaleń i aktywnie działał w Sharksach, czyli kibolskiej bojówce Wisły Kraków. W pewnym momencie postanowił zerwać z przeszłością i poszedł na współpracę z organami ścigania.
Kibol z wyrokami
Mimo młodego wieku Bartłomiej S. ma już na koncie kilka wyroków m.in. za kradzieże, włamania i przestępstwa skarbowe. Jednak w latach 2013-16 popełnił szereg dużo poważniejszych występków w tym podpaleń, rozbojów, wymuszeń pieniędzy i pobić. Stało się tak, bo związał się ze zorganizowaną i brutalną bojówką pseudokibiców, w której pełnił ważną rolę człowieka od rozwiązań siłowych.
Posłusznie spełniał wtedy rozkazy Krzysztofa M. ps. Młody Misiek i Patryka K. ps „Wujek”. Ci dwaj młodzi ludzie niepodzielnie rządzili na Prądniku Czerwonym i kierowali kibolską bandą, która była postrachem tej dzielnicy Krakowa.
Do pewnego momentu Bartłomiej S. był ślepo zapatrzony w szefów, ale chyba przejrzał na oczy po incydencie, do którego doszło w styczniu 2014 r. Podczas przypadkowego nalotu na mieszkanie przy ul. Powstańców policjanci zarekwirowali partię narkotyków. „Młody Misiek” i „Wujek” winą za ten stan rzeczy obarczali właśnie Bartłomieja S. i Kamila Ł., którym powierzyli cenny towar. Gdy dilerzy zwlekali ze zwrotem należności zostali wezwani do szefów i dostali nie lada łomot, bo Krzysztof M. i Patryk K. ich zwyczajnie torturowali, bili maczetami po ciele i wlewali wrzątek do ust. Kamil Ł. uciekł po tym incydencie z Krakowa, Bartłomiej S., by spłacić dług dokonał szeregu napadów na sklepy, podpaleń, pobicia i wymuszenia pieniędzy. Gdy wpadł w ręce policji postanowił pójść na współpracę i dzięki takiej jego postawie udało się rozbić część bojówki Sharks. Jej szefom i członkom postawiono w sumie 107 zarzutów. Krzysztof M. dostał za to wyrok 7 lat i 2 miesięcy więzienia, a Patryk K. 7 lat pozbawienia wolności. Prokurator zgodził się, by Bartłomiej S. zyskał status tzw małego świadka koronnego i otrzymał wyrok czterech i pół roku więzienia w zawieszeniu na 10 lat.
Kara bezwzględna
Teraz jednak okazało się, że w wyroku łącznym za wszystkie dotychczasowe skazania Sąd Okręgowy w Krakowie wymierzył Bartłomiejowi S. karę bezwzględną 2 lat i 3 miesięcy więzienia oraz 6 tys. zł grzywny. W jego obronie, co dość nietypowe, wystąpił prokurator. W złożonej już apelacji wnosi co prawda o podwyższenie Bartłomiejowi S. kary grzywny do 36 tys. zł, ale z drugiej strony domaga się, by jednak wykonanie katy zawiesić mu na 10 lat i nie chce, by 23- latek trafił za kratki.
Akcentuje przemianę Bartłomieja S., który postanowił zakończyć życie polegające na popełnianiu przestępstw. Jego postawę nazywa wprost „wzorową” i zauważa, ze mężczyzna ujawnił też informacje o przestępstwach, o których policja nie miała pojęcia, w tym popełnionych przez siebie i brata Michała S.
Grupa, do której należał skazany i przeciwko której dobrowolnie wystąpił cechowała się wyjątkowo brutalnym sposobem działania i karania wszelkich przejawów niesubordynacji jej członków- zauważa prokurator. Podkreśla, że bez pomocy Bartłomieja S. udowodnienie zarzutów nie byłoby możliwe. Tym bardziej, że złamał wewnętrzną solidarność obowiązującą w środowiskach pseudokibicowskich wiedząc, że taki krok „narazi go na zemstę tych, których obciążył”.
Prokurator łagodniej
Dołącza się do apelacji prokuratora i też wnosi o karę z warunkowym zawieszeniem. Zauważa przy okazji, że gdy 23-latek trafi za kratki nie będzie mógł się wywiązać z zobowiązań finansowych, które na nim ciążą wobec pokrzywdzonych. - Cieszę się, że prokurator dotrzymuje umowy z moim klientem i wnosi o łagodniejszy wyrok. Mamy identyczne cele, choć nieco inny punkt wyjścia – mówi krakowski adwokat. Dodaje, że wyrok 2 lat i 3 miesięcy to przekreślenie wypracowanego kompromisu z prokuratorem w zamian za ukaranie niebezpiecznych przestępców.
Zdaniem prokuratora dla pozbawionego wsparcia rodziny dorastającego w patologicznym środowisku i uzależnionego od narkotyków Bartłomieja S. to była decyzja trudna, przełomowa i łamiąca zmowę milczenia w grupie. Spowodowała jednocześnie stan zagrożenia dla niego samego za murami więzienia oraz dla rodziny pozostającej na wolności.
Śledczy w apelacji zwraca uwagę na jeszcze jeden ważny, negatywny efekt skazującego, bezwzględnego wyroku na Bartłomieja S. To może spowodować w dalszej perspektywie spadek możliwości pozyskania dowodów opartych na wyjaśnieniach „skruszonych” sprawców- ostrzega prokurator.
Wyrok w tej sprawie zostanie ogłoszony 29 maja przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Poszukiwani przez policję z Małopolski
Źródło: Gazeta Krakowska