Tylko w ostatnich dniach na witrynie pojawiły się dwa wpisy, dotyczące poważnych sytuacji, do jakich miało dojść w szpitalu. - Pojechaliśmy dziś przed południem na całodobówkę z bardzo chorym dzieckiem. Wysiedzieliśmy się, kolejka duża. W trakcie przyjmowania pacjentów lekarka wyszła i pojechała karetką na wizyty domowe. Dziecko spało bez siły przez cały czas przed jej oczami na korytarzu. Na odchodnym rzuciła tylko żebyśmy poszli na Izbę Przyjęć i poprosili o zejście pediatry. OK! Poszłam - relacjonuje Joanna Jędrajczyk.
Jak się okazało w izbie nie została przyjęta przez pediatrę z powodu... braku recept. Tak to przynajmniej przedstawia. - Po dwóch godzinach spędzonych w szpitalu wychodzimy bez udzielonej pomocy! Pojechaliśmy więc szukać lekarza prywatnie. Na szczęście udało się. Dziecko ma zapalenie płuc, zapalenie oskrzeli i zapalenie ucha! Tak można liczyć na ten Szpital! - kontynuuje mama małego pacjenta.
Lekarz naczelny szpitala prof. Krzysztof Tomaszewski zapewnił nas w środę, że zajął się sprawą opisaną przez Joannę Jędrajczyk. - Każdy tego typu wpis traktujemy poważnie i staramy się sprawę wyjaśnić. W tym wypadku też tak było. Problem jest nieco bardziej złożony, ale rozmawiałem już z panią doktor, a w tej chwili czekam, aby spotkać się z mamą pacjenta, wszystko wyjaśnić i przeprosić ją za zaistniałą sytuację - usłyszeliśmy.
Drugi z bulwersujących wpisów dotyczy osoby chorej na stwardnienie rozsiane, która nie została przyjęta na oddział, a po powrocie do domu zmarła. - Miała 40 stopni gorączki, od kilku dni nie połykała, mimo skierowania nie przyjęto jej na oddział bo odra - napisała na szpitalnym facebooku Wiola Michalec.
Prof. Tomaszewski zapewnia, że zajął się również tym przypadkiem, ale w tej chwili jest w trakcie wyjaśniania okoliczności zdarzenia i nie jest jeszcze w stanie udzielić szczegółowych wyjaśnień. - Z dokumentacji nie wynika, by taka sytuacja miała miejsca - mówi. Przyznał natomiast, że podejrzenie zakażenia odrą u jednego z pacjentów Oddziału Wewnętrznego mogło mieć wpływ na zasady przyjęć na oddział.
Szpital ani Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Proszowicach jak dotąd nie otrzymały potwierdzenia, że podejrzewany o odrę pacjent rzeczywiście na nią choruje. Jak się jednak dowiedzieliśmy nieoficjalnie w środę wieczorem, badania wykonane w Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego dały wynik ujemny (czyli podejrzenie nie potwierdziło się). Żaden dokument w tej sprawie jeszcze jednak do Proszowic nie dotarł.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Nowe fotoradary. Będzie ich dwa razy więcej