We wtorek, w pierwszym meczu finałowym w Gorzowie, podczas ostatniego wyścigu zawodów znów doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Na drugim łuku drugiego okrążenia zawodnik Stali Niels Kristian Iversen atakując Leona Madsena w pewnym momencie przejechał linię wewnętrznego krawężnika dwoma kołami swojego motocykla.
Po zakończeniu biegu sędzia Wojciech Grodzki z Opola miał wątpliwości co do oceny tej sytuacji, jednak po oglądnięciu powtórki w telewizji nie wykluczył Iversena, zaliczając wyniki biegu według kolejności zawodników na mecie. - Po zakończeniu meczu kilka razy oglądałem powtórkę spornego wydarzenia wspólnie z członkami jury oraz kierownikiem drużyny tarnowskiej i nikt z nas nie miał pewności, że Iversen dwoma kołami przekroczył linię na łuku - tłumaczył sędzia zawodów.
Bezpośrednio po zakończeniu zawodów kierownictwo drużyny tarnowskiej, zgodnie z regulaminem sportu żużlowego, nie mogło złożyć protestu dotyczącego decyzji sędziego, gdyż była ona już faktem. - Sędzia wraz z jury zawodów i naszym kierownikiem oglądał powtórki z dalszej kamery, z której rzeczywiście trudno było określić jak jechał Iversen. Z innych ujęć widać to dużo lepiej - zauważył rzecznik prasowy tarnowskiego klubu Kamil Morydz.
Tarnowianie zebrali wszystkie niezbędne materiały dokumentujące, że jazda zawodnika Stali była niezgodna z obowiązującymi przepisami i wczoraj złożyli do władz Speedway Ekstraligi stosowne odwołanie. - Absolutnie nie mam żadnych pretensji do pana Grodzkiego. Sędzia mógł tego nie widzieć, gdyż zawodnicy jechali w kontakcie. Mamy jednak zdjęcia i zapisy z kamer, które nie pozostawiają złudzeń, że Iversen przejechał dwoma kołami białą linię. Arbiter zatwierdził wynik zawodów i prawdopodobnie jest po sprawie, chodzi nam jednak o to, by w przyszłości w podobnych przypadkach można było weryfikować rezultaty zawodów - stwierdził trener Azotów Tauronu Marek Cieślak.
W przeszłości, w 2007 roku, w meczu Unii Tarnów z Marmą Rzeszów doszło do podobnej sytuacji. Wtedy startujący w zespole tarnowskim Tomasz Gollob pojechał na granicy przepisów, przejeżdżając tylnym kołem swojego motocykla po białej linii. Rzeszowianie domagali się wykluczenia Golloba, ale sędzia tego nie uczynił. Wówczas, zgodnie z regulaminem, arbiter mógł to zrobić jedynie podczas trwania wyścigu. Po tym wydarzeniu zapis w regulaminie sportu żużlowego zmienił się, dając sędziemu możliwość korzystania z zapisów telewizyjnych lub wideo i podejmowania ewentualnych decyzji o wykluczeniu zawodnika także po zakończeniu biegu.
Sędzia Grodzki nie skorzystał z możliwości wykluczenia Iversena, gdyż nie miał pewności, że zawodnik przekroczył przepisy. Wszystko więc na to wskazuje, że w niedzielnym rewanżu zespół Azotów Tauronu chcąc zdobyć złoto DMP, zamiast jednego punktu będzie musiał odrobić stratę pięciu "oczek".
Policja uderza w środowisko kiboli
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!