Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Protest w Wadowicach! Ratownicy wyjdą na ulice

Bogumił Storch
Bogumił Storch
Pracownicy pogotowia z Wadowic zapowiadają, że jeśli piątkowy protest pod Starostwem Powiatowym nic nie da, to zaostrzą jego formę, ale obiecują, że do strajku nie dojdzie i nadal będą jeździć na wezwania. - Pacjenci niczemu nie są winni - tłumaczą.
Pracownicy pogotowia z Wadowic zapowiadają, że jeśli piątkowy protest pod Starostwem Powiatowym nic nie da, to zaostrzą jego formę, ale obiecują, że do strajku nie dojdzie i nadal będą jeździć na wezwania. - Pacjenci niczemu nie są winni - tłumaczą. Bogumił Storch
Pracownicy pogotowia ratunkowego szykują na piątek protest w obronie swoich wynagrodzeń. W sierpniu dostaną wypłatę niższa ok. 600 zł dodatku. Dyrektor szpitala zapewnia jednak, że ratownicy medyczni nie stracą na tym finansowo, a tylko kierowcy karetek będą zarabiać nieco mniej. Związkowców to nie przekonuje. - W Oświęcimiu i Bielsku- Białej nasi koledzy po fachu zarabiają nawet o tysiąc złotych więcej. Nam należy się chociaż 500 zł podwyżki - tłumaczą.

Zatrudnieni w wadowickim pogotowiu ratunkowym (Dział Pomocy Doraźnej) walczą o ok. 600 złotych dodatku do pensji, który mają stracić od lipca. Skarżą się, że dyrektor powiatowego szpitala nie chce z nimi rozmawiać na temat pieniędzy. Dlatego w piątek zamierzają wyjść na ulice miasta. Zbiórkę na parkingu przy ulicy Sienkiewicza zaplanowali na godzinę 7.30. Niosąc transparenty, pójdą pod budynek Starostwa Powiatowego w Wadowicach. Tam będą domagać się powrotu do płacowych negocjacji.

Przedstawiciel protestujących deklaruje, że to będzie pokojowa manifestacja. Staroście Bartoszowi Kalińskiemu przekaże petycję. Pracownicy pogotowia chcą, żeby szef powiatu zmusił dyrektora szpitala Józefa Budkę do rozmów.

Ten jednak sprawę stawia jasno. - Nic więcej zaproponować nie mogę niż to, co wcześniej wypracowaliśmy. Nie mamy na to pieniędzy - rozkłada ręce Józef Budka.

Pracownicy pogotowia mówią, że chcą zarabiać „godnie”, lecz ich prośby o podwyżki od wielu lat są pomijane przez dyrekcję szpitala i władze powiatu.

- Dyrektor narzuca nam tylko warunki, a my chcemy sprawiedliwego traktowania i tego, by wysłuchał naszych postulatów - podkreśla Tadeusz Dubel z Międzyzakładowej Organizacji Związkowej Ogólnopolskiego Związku Ratowników Medycznych.

Twierdzi, że ratownicy medyczni z Wadowic są gorzej opłacani niż w innych szpitalach w regionie. Nie zadowalają ich podwyżki rzędu kilkunastu złotych.

- Zarabiamy średnio około tysiąca złotych mniej niż nasi koledzy w Oświęcimiu czy Bielsku-Białej na tych samych stanowiskach pracy - podkreśla związkowiec i wylicza, że średnio ratownik medyczny w Wadowicach ma ok. 1730 złotych brutto podstawowej pensji. - Wystarczy nam nawet 500 zł podwyżki - nadmienia Dubel.

Związkowiec przekonuje, że wadowicki Dział Pomocy Doraźnej od wielu lat przynosi zyski, które nie są rozdysponowane na szkolenia, podnoszenie kwalifikacji pracowników czy zwiększanie wynagrodzenia. - Nie wliczam w to grupy zawodowej lekarzy, którzy podwyżki otrzymali - zaznacza.

Ratownicy medyczni od lipca tego roku na mocy aneksu do umów stracą 30-procentowy dodatek do pensji podstawowej, tzw. pogotowiany. To około 600 złotych dla każdego z nich, czyli dla ok. 100 osób. Dodatek ten zostanie zastąpiony przez inne, ale zdaniem pracowników pogotowia w taki sposób, że zarobią mniej.

Dyrektor Budka wyjaśnia, że negocjacje ze związkami w tej sprawie już zakończył w styczniu.

- Nie było na nich przedstawicieli ratowników medycznych. Inne związki porozumienie podpisały i na jego mocy od lipca wprowadzamy aneksy do umów - zaznacza szef szpitala.

Dyrektor tłumaczy, że za dodatek pogotowiany od lipca ratownicy dostaną dodatek w wysokości 65 proc. stawki godzinowej za pracę w nocy i 45 proc. za niedziele i święta.

- Ratownicy medyczni nie stracą na tym, mniej zarobią kierowcy karetek - twierdzi dyrektor Budka. I podkreśla, że dodatek pogotowiany, zgodnie z przepisami, już 5 lat temu powinien zniknąć.

Pracownicy pogotowia z Wadowic przekonują, że w innych szpitalach, w Oświęcimiu, Chrzanowie czy Bielsku-Białej zadbano, aby po zabraniu dodatku ludzie mogli zarabiać tyle samo. - Jeśli trzeba, zaostrzymy protest, chcemy sprawiedliwości - mówią.

Wielu wadowiczan popiera żądania pracowników pogotowia. - Gdy mój mąż miał zawał, tylko dzięki fachowej pracy załogi karetki wyszedł z tego cało. Oni powinni godnie zarabiać - zauważa Barbara Makosz z Wadowic.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska