- Domagamy się budowy poboczy i ograniczenia ruchu ciężkich pojazdów, tirów - mówi Ewa Bartosz sołtys Kossowej.
Mieszkańcy, którzy na większości posesji umieścili plakaty z żądaniami poprawy bezpieczeństwa na drodze, dotychczas jakoś z ciężarówkami wytrzymywali. Chociaż, jak twierdzą, przekraczają one tutaj dozwoloną prędkość jazdy do tego stopnia, że mogą zrzucić dorosłego przechodnia do rowu. A co dopiero dziecko idące do szkolnego gimbusu.
Paradoksalnie problem zaczął się, gdy Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad z Krakowa zaczęła w Spytkowicach i Kossowej remontować fragmenty drogi. Mieszkańcy zostali pozbawieni trawiastego pobocza, które oddzielało pieszych od ruchliwej jezdni.
- Teraz maszerujemy po krawężnikach, a jak jedzie tir, to pozostaje się tylko modlić - mówi Jacek Medoń z Kossowej.
Na poparcie swych twierdzeń mieszkańcy pokazują nagrany kamerą film. Widać na nim, że pędzace tiry, które mijając się wpadają na krawężniki, rozbijają je w drobny mak. - Kiedyś, to człowiek miał gdzie uciec przed kolosem - tłumaczy Józef Tracz, który nagrał te filmy. - W tych przypadkach krawężniki odrzuciło na trzy metry. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby tam był człowiek - mówi.
Inwestor tłumaczy, że te chwilowe niedogodności wkrótce się skończą. - Tam nie będzie likwidowane pobocze, będzie takie jak dotychczas,o szerokości 110 centymetrów. Nie ma też mowy o pogłębianu istniejących rowów. My tylko układamy w nich betonowe kratki. Na te remonty wydamy dziewięć milionów złotych - mówi Iwona Mikrut, rzecznik GDDKiA w Krakowie. Dodaje, że to droga krajowa kategorii G, czyli musi mieć metr i10 cm pobocza i sześć metrów szerokości. Żeby poprawić jej klasę, trzeba remontu generalnego, a to wiąże się z wykupem gruntów, a być może nawet domów. Na to na razie nie ma pieniędzy.
Mieszkańcy są rozżaleni, bo,jak twierdzą, nikt z nimi nie rozmawia. Pytają też, gdzie ma być to zapowiadane pobocze, skoro miejsca już nie ma. Przyznają, że byli u nich przedstawiciele GDDKiA, ale nie mieli oni żadnych upoważnień do składania obietnic.
Z kolei w GDDKiA twierdzą, że co prawda dostali powiadomienie o proteście, ale bez żadnych żądań dotyczących drogi.
- Jak nie siądą z nami do rozmów, to będziemy tu protestować w każdą środę do końca miesiąca - mówi Kazimierz Woźniczka, organizator akcji.
Autor filmów: Józef Tracz.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!