W XV wieku cesarz Yongle stosował ‘dyplomację wielkiego kija’: obezwładniał przeciwników pokazem siły, która budziła taki lęk, że wojna nie była konieczna. Jan Rokita uważa, że podobnie postępuje dziś Putin gromadząc armie wokół Ukrainy. Choć Zachód się sroży, to Kreml po części już osiągnął cel, bo o przyjęciu Ukrainy do NATO czy nawet Unii nikt już nie myśli.
Chiny cesarza Yongle kontrolowały handel morski od Japonii po Kenię. Rozwijało się rzemiosło: ich porcelana i jedwabie osiągały zawrotne ceny, a sekret produkcji był tajemnicą państwową. Rolnictwo wspomagane kanałami irygacyjnymi dawało nadwyżki żywności. Państwo Środka niemal we wszystkim górowało nad Europą.
Jednak stopniowo zmieniała się filozofa rządów. Poeta Qiu Jun pisał: „ Wielka granica oddziela Niebo od Ziemi: Chińczycy z jednej strony, cudzoziemcy z drugiej. Jedynym sposobem na utrzymanie porządku świata jest przestrzeganie tej granicy”. Przykładem tej logiki było celowe zniszczenie dokumentacji ekspedycji morskich admirała Zhe He aby nigdy już myśl o podobnych wyprawach nie powróciła. Oficjalnie chodziło o oszczędności ale tak naprawdę
Chiny uznały, że stanowią doskonałość, która do niczego nie potrzebuje reszty świata.
Ograniczenie kontaktów ‘Nieba’ z ‘Ziemią’ przyniosło fatalne skutki: ani konkurencji, ani wymiany wiedzy, ani dochodów z handlu. Nie pomagały też zawirowania klimatu. W okresie ‘małej epoki lodowcowej’ obfite zbiory stały się tylko wspomnieniem i falom głodu towarzyszyły epidemie.
Pragmatycznych ale pazernych eunuchów zastąpiono uczonymi-urzędnikami, których rekrutowano przez państwowe egzaminy. Jednak ten system promował działania szablonowe, a sformatowani prymusi stali się hamulcowymi rozwoju. Stepowe plemiona znów atakowały, Japończycy kąsali wybrzeże, buntowali się chłopi, a cesarze na kryzys odpowiadali wprowadzając „więcej tego samego” – więcej biurokratycznej kontroli i więcej izolacjonizmu. Aż inwazja Mandżurów zakończyła panowanie dynastii Ming.
Panowali 300 lat. Pierwsi władcy dynastii Qing rządzili żelazną ręką. Chińczykom nakazano golić głowy nad czołem a resztę włosów zaplatać w warkocz. Wg niektórych komentarzy byli traktowani jak forma żywego inwentarza. A jednak wygrały ich kultura i duża przewaga ludnościowa: Mandżurowie kompletnie się zasymilowali. Z początkiem XVIII wieku Chiny znów były mocarstwem, choć bez szans na supremację światową, bo w międzyczasie w siłę urosła Europa.
Sinolog François Jullien uważa, że Chiny mają inną od naszej perspektywę czasową, co obrazuje anegdota, w której Zhou Enlai pytany w latach 70 XX w. o rolę Rewolucji Francuskiej stwierdził, że jest za wcześnie na ocenę. Indywidualizm i polityka heroiczna są im obce. Za najcenniejsze mają zwycięstwa po takim omotaniu wroga (rywala) by ten spadł w zastawione sieci, jak spada dojrzałe jabłko. Sensu straceńczych bitew nie rozumieją, bo wojnę zaczynać trzeba kiedy wzrosło się w siłę dającą pewność wygranej. „Mistrzowie sztuki wojny podporządkują sobie nieprzyjacielską armię bez walki; zdobywają miasta bez oblężenia...” (Sun Tzu)
Chiny budują strategię na dekady do przodu. Wszechmocna i bezalternatywna Partia Komunistyczna organizuje quasi-religijny mit przeszłej i przyszłej wielkości.
