Pupila nie znalazła, za to zobaczyła kilka martwych zwierząt w baraku koło wybiegów.
- Dostałam informację, że mój pies może być w Olkuszu, więc tam pojechałam - opowiada. Była niedziela, ale brama otwarta była na oścież, więc pani Magdalena z mężem wjechali na podwórze przy ul. Sikorka. - Jakaś kobieta wyszła z domu i powiedziała, żeby szukać pracownika. Tak też zrobiłam - relacjonuje mieszkanka Zawiercia.
Nie mogła nikogo znaleźć. Zamknięta była też brama do boksów, które zajmują psy. - Przez płot widzieliśmy jednak szokującą scenę. Dwa psy zagryzały żywą jeszcze kurę. Ona okropnie się męczyła, uciekała, piszczała. To było straszne - wspomina zszokowana kobieta. Małżeństwo chciało szybko znaleźć kogoś, kto przerwałby atak psów.
Ponieważ w jednym z budynków gospodarczych były uchylone drzwi, pani Magdalena postanowiła wejść do środka. Poczuła potworny smród. - Aż mnie zemdliło. Zajrzałam do otwartej lodówki. Może nie powinnam, ale czułam, że lodówka może mieć związek z tym smrodem. I zobaczyłam martwą sarnę i obok niej worek, przez który widać było głowę psa, oraz kilka worków z boku. Byłam tak przerażona, że stamtąd uciekłam - przyznaje.
Zrobiła jednak zdjęcia (w galerii od numeru 5, uwaga są drastyczne). - Przez ten cały czas, jak tam byliśmy, a spędziliśmy tam ok. dwóch godzin, czekając na wyjaśnienia, nie pojawił się nikt. Brak śladów na świeżym śniegu świadczył o tym, że u psów też od kilku godzin nikogo nie było - opowiada pani Magdalena. Był mróz, zwierzętom pewnie woda zamarzła w miskach.
Zdaniem właściciela firmy Rafała P. wszystko jest w porządku. - Po to są osobne pomieszczenia, żeby trzymać tam martwe zwierzęta. Jestem myśliwym, stąd sarna. Ile tam leżała? Nie pamiętam, ale w sobotę wywieźliśmy już martwe zwierzęta - zapewnia Rafał P. Pani Magdalena pojechała do pseudoschroniska w niedzielę i martwe zwierzęta nadal tam były. Rafał P. nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego sarnę - teoretycznie do spożycia - trzyma obok martwych psów.
Pani Magdalena zgłosiła sprawę policji. - Tam jest konieczna kontrola. Nie można tak tego zostawić - mówi.
Kazimierz Janik, powiatowy inspektor weterynarii w Olkuszu, obiecał, że jeśli dostanie zgłoszenie, przeprowadzi na miejscu kontrolę. Mimo że oficjalnie nie sprawuje nadzoru weterynaryjnego nad tą firmą. Fundacja Pro Animals z Chrzanowa zaofiarowała się, że na własny koszt może przeprowadzić sekcję padłych zwierząt.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+