https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Radni skarżą decyzję o dekomunizację ulic w Krakowie. Chodzi o nazwy trzech ulic

Piotr Ogórek
Ulica Marcika w Krakowie, którą zdekomunizował wojewoda
Ulica Marcika w Krakowie, którą zdekomunizował wojewoda Andrzej Banas / Polska Press
Nie milknie spór o dekomunizację w Krakowie. W związku z ustawą dekomunizacyjną samorządy były zobligowane zmienić nazwy ulic i placów propagujące ustroje totalitarne, w tym komunistyczny. W Krakowie zmieniono 6 nazw. Ale lista była dłuższa. Resztą zajął się wojewoda. Teraz jego decyzję chcą zaskarżyć radni prezydenccy i Platformy Obywatelskiej. PiS uważa, że skarga jest bezzasadna.

Wojewoda Piotr Ćwik rozporządzeniem zastępczym zmienił w grudniu nazwy trzech ulic w Krakowie: Józefa Marcika na Stefana Korbońskiego, Kiejstuta Żemaitisa na gen. Mieczysława Smorawińskiego i Wincentego Danka na Józefa Grzesiaka „Czarnego”. Z taką zmianą nie zgodziła się część radnych. W środę radni PO i klubu prezydenckiego zapowiedzieli, że zaskarżą decyzję wojewody i przygotowali stosowne uchwał, a wieczorem je przegłosowali. Teraz zajmie się nimi sąd administracyjny.

- Skarga jest niezasadna, bo od 7 stycznia obowiązuje nowelizacja ustawy o dekomunizacji. Skarga do sądu administracyjnego przysługuje tylko wtedy, gdy brak jest możliwości wykonania zmiany – przekonywał w imieniu klubu PiS Bolesław Kosior. - Uważamy, że skierowanie sprawy do sądu obciąży podatnika, nie tylko krakowskiego, dodatkowymi kosztami. Wspomniana nowelizacja określa, że zaskarżyć zarządzenie wojewody można, jeśli nie ma możliwości wykonania obowiązku zmiany. W jakich przypadkach tak się dzieje, nowela już nie mówi.

Radni Platformy podnosili, że zarządzenie wojewody weszło w życie przed nowelizacją, więc jego decyzję można skarżyć. Bolesław Kosior przypominał z kolei niechlubną przeszłość trzech zdekomunizowanych patronów.

Bogusław Kośmider (PO) przekonywał, że sprawę rozpatrzyć powinien jednak sąd. Kwiecistych porównań używał jego kolega Wojciech Krzysztonek. - Na naszych oczach tworzy się nowa kasta.
Kasta nadwornych rekonstruktorów historii. Tak jak starożytni Grecy radzili się wyroczni delfickich, tak my zwracamy się Instytutu Sumienia Narodowego. Przepraszam, Instytutu Pamięci Narodowej – mówił radny.

Ustawa dekomunizacyjna została uchwalona w 2016 roku i dawała gminom rok (do 2 września 2017) na zmianę nazw propagujących komunizm lub inny ustrój totalitarny. Te wskazywał i opiniował Instytutu Pamięci Narodowej.

W Krakowie IPN wskazał do zmiany ulice Szenwalda, Dziedzica, Kajty, Szumca, Szwai i Marcika, a później ulice Zygmunta Młynarskiego, Żemaitisa i Danka. Pierwsi patroni byli działaczami Komunistycznej Partii Polski, a później Polskiej Partii Robotniczej. Większość z nich została zabita przez Niemców podczas II wojny światowej. W ocenie IPN prowadzili także działalność antypolską i byli wykonawcami woli Związku Radzieckiego. Pod koniec sierpnia 2017 Rada Miasta Krakowa zmieniła nazwy sześciu ulic. Sprzeciw wobec dekomunizacji ulic Żemaitisa i Danka wyraziły odpowiednio Akademia Górniczo-Hutnicza i Uniwersytet Pedagogiczny. Kiejstut Żemaitis tworzył polskie hutnictwo przed wojną, a po niej był ministrem w rządzie PRL. Z kolei prof. Danek współtworzył polskie szkolnictwo po wojnie. Należał do PPR. Nie zmieniono też ulicy Marcika.

- Historię tworzy się dwa razy. Raz, gdy ona się dzieje, a drugi raz, gdy się wybiera z niej to, co chce się przekazać następnym pokoleniom. Teraz jesteśmy świadkami tego drugiego procesu - mówił prezydent Jacek Majchrowski, gdy wprowadzano zmiany.

W związku z tym do gry wszedł wojewoda, który w pierwszej kolejności zmienił nazwy dziewięciu ulic, w tym trzech powyższych w Krakowie. Nowi patroni to m.in. Stefan Korboński, który dowodził oporem społecznym w trakcie II wojny światowej, ludowiec i ostatnim pełniący obowiązki delegata rządu RP na kraj, a także gen. Mieczysław Smorawiński, związany z Krakowem, gdzie przed wojną dowodził jedną z dywizji tu stacjonujących. Zginął w Katyniu.

- Patroni, których zmieniamy to osoby czynnie uczestniczące w działaniach konspiracji komunistycznej realizując zalecenia stalinowskie, albo ludzie, którzy byli związani czynnie z systemem władzy PRL - tłumaczy naczelnik Oddziałowego Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie dr Maciej Korkuć.

KONIECZNIE ZOBACZCIE:

Pedofile i gwałciciele z Małopolski. Oni są w Rejestrze Ministerstwa! LISTY GOŃCZE

Oto największe imprezy w 2018 roku w Krakowie! PRZEGLĄD

Czy dostałbyś się do pracy w policji? PRAWDZIWE PYTANIA TESTU MULTISELECT

Czy umiesz mówić po krakosku? SPRAWDŹ SIĘ W QUIZIE

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie? - odcinek 6

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
Anty
Trzeba pdzeprowadzić depedolizację. Usunąć ulicę mordercy Łupaszki, czy Wojtýłe, który bronił pedofilów.
b
beta
Panie redaktorze, coś się panu pomyliło. Nie jest prawdą, że: „W środę radni PO i klubu prezydenckiego zapowiedzieli, że zaskarżą decyzję wojewody i przygotowali stosowne uchwał, a wieczorem je przegłosowali. Teraz zajmie się nimi sąd administracyjny.” .

Projekty tych uchwał przygotował i przedłożył miejskim radnym prezydent Jacek Majchrowski. Radni je tylko przegłosowali. Tymi uchwałami radni upoważnili dwóch radców prawnych do wniesienia skarg na zarządzenia zastępcze wojewody, dlatego też nie zajmie się nimi (uchwałami) sąd administracyjny. Sąd zajmie się skargami wniesionymi przez tych radców prawnych. Nie jest też zgodne z prawem stwierdzenie, że nie można zaskarżyć do sądu tych zarządzeń. Otóż można, tylko że te zaskarżenia nie będą skuteczne. Jakby radni chcieli, to mogą zaskarżyć wszystko, każdą decyzję wojewody, w myśl porzekadła: „Do sądu każdy pisać może, jeden lepiej, drugi gorzej.” .
Rację ma radny Kośmider, że sprawę powinien rozstrzygnąć sąd. Rację ma też radny Kosior, że ta zabawa będzie kosztowna dla podatników. Dlatego też, pewni sukcesu prezydent Jacek Majchrowski i radni, którzy poparli jego projekty, powinni mieć na tyle honoru, że w przypadku przegranej z własnej kieszeni pokryją koszty tej politycznej szopki noworocznej. Inaczej tego co robią nie można nazwać.
m
maciek 56
Panie Kosior czy zmiana nazwy ulicy to nie obciąży podatnika,bzdury Pan pleciesz !!!!!!!!!!!!!!!!!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska