Tak to mniej więcej wygląda w naszym kraju. Nie wiem dlaczego tak jest i nie wiem dlaczego to się nie zmienia. Iga robi niesamowitą robotę dla tenisa w Polsce. W ogóle jest taką fajną medialnie osobą, którą się zwyczajnie lubi. Jej popularność potwierdza jednak fakt, że marząc o wysokiej jakości sportowej, trzeba zaczynać wcześniej wygrywać. Szczególnie kobiety.
Z mężczyznami jest inaczej - oni nie muszą wygrywać, mając 20 lat. Nawet finansowanie mężczyzn w Polsce jest wydłużone o dwa lata w stosunku do kobiet. Nie ma w Polsce żadnego przyzwolenia ani żadnego wsparcia, by mieć możliwość rozwijać się sportowo później niż istniejące normy...
Ja zagrałam swój pierwszy turniej wielkoszlemowy w wieku 27 lat. Już wcześniej zostałam skreślona, bo - jak wspominałam - mając 20 lat byłam za stara.
Praktycznie, nie było jeszcze w Polsce takiej osoby, która przeszła tą drogę co ja. Jest wiele dziewczyn, które mimo dużego talentu, „wysypało się” na pierwszych problemach zdrowotnych.
Ostatnio - aż z ciekawości - przyjrzałam się światowym rankingom w tenisie. Mamy 25 kobiet po „trzydziestce”. I bardzo żałuję, że w Polsce tak mało uwagi przywiązuje się do pań uprawiających sport… Generalnie w sporcie krajowym mamy za mało kobiet. Zarówno w tenisie, jak i innych dyscyplinach. Nie wiem, jak to wygląda właśnie w tych „innych”, ale nie sądzę, żeby było inaczej.
Jest wiele znakomitych zawodniczek, grających na wysokim poziomie. Może nie jest to poziom ścisłej czołówki światowej, może to nie jest pierwsza „dziesiątka”, a nawet „pięćdziesiątka”, ale to wciąż jest bardzo dobre zaplecze dla czołówki. Po prostu kontynuują swoją swoją karierę przez wiele lat, walczą, żeby tam dojść, a potem wykorzystują swoje doświadczenie, by się tam.
Wielokrotnie spotykałam się z absolutnym brakiem szacunku czy wiary. Co Ty tutaj jeszcze robisz, skoro jesteś tak stara? - pytano…
Totalnie nie mogę tego pojąć, jak to jest, że kobieta, która osiągnęła pewien wiek, ma marzenia, chce się rozwijać - czy to sportowo czy też w jakiejkolwiek innej dziedzinie - spotyka się z dyskryminacją. Podcina się skrzydła.
Na szczęście, ja już jestem na takim etapie samozaparcia i dużej twardości, że nikt nie jest w stanie mnie ruszyć swoimi głupimi gadkami. Ale zawsze tak nie było..
W ogóle nie widzę, kobiet pracujących w zawodowym sporcie, a szczególnie w tenisie. Jest ich za mało. Nasza aktualnie najlepsza trenerka, która była zawodniczką z mojego rocznika i która wcześniej skończyła karierę, Sandra Zaniewska nie pracuje w Polsce. Pracuje we Francji i jest tam bardzo ceniona. Na szczęście, coraz więcej kobiet pojawia się w sporcie profesjonalnym i jest docenianych na świecie.
Natomiast jeżeli chciałabym znaleźć w Polsce trenerkę - na przykład przygotowania – pojawi się wielki problem. Nie ma z kogo wybierać. Cieszę się, że dziewczyny zaczynają się rozwijać, ale uważam, że za mało siebie doceniają. Z kolei mężczyźni są za bardzo uznawani, a wcale tacy dobrzy nie są.
Wiele razy spotykałam się z brakiem szacunku ze strony byłych zawodników. Bywa, że mężczyźni uważają, że są lepsi zawodowo. Ok, może i są lepsi, bo mają inne, większe możliwości fizyczne. Ale skoro mają inne możliwości fizyczne, to niech rywalizują z mężczyznami, a nie z kobietami. Nie bardzo rozumiem też, dlaczego uważają się za lepszych od nas, kobiet. Niektórzy, nigdy w życiu nie powąchali nawet takiego poziomu sportowego, nigdy nie zagrali poza Polską.. Turnieje regionalne to kres ich dokonań, ale wciąż uważają, że mogą nas pouczać… Dziewczyny, które grają w wielkich szlemach czy największych turniejach na świecie.
