WIDEO: Jak pomóc osobie, która straciła przytomność?
Autor: Dzień Dobry TVN, x-news
W sobotę, 27 listopada 2021 r., dwie minuty przed godziną dwudziestą zastąp z Jednostki Ratowniczo Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej w Krynicy-Zdroju ruszył do jednego z budynków przy ul. Kraszewskiego. Tam na pomoc oczekiwał mężczyzna mający ponad 80 lat. Zdołał on zaalarmować ratowników, lecz nie miał dość sił, by otworzyć im drzwi. W mieszkaniu przebywał sam, bo jego żona trafiła do szpitala, gdy została potrącona przez samochód.
Strażacy, używając specjalistycznego sprzętu, a także wykorzystując swe umiejętności, dotarli do leciwego pacjenta. Rutynowo wykonywany w takiej sytuacji test wykazał, że mężczyzna jest zakażony koronawirusem. Konieczny był przyjazd specjalnego, koronawirusowego, ambulansu Pogotowia Ratunkowego, który zabrał chorego do szpitala.
W Nowym Sączu na osiedlu Gołąbkowice, niemal w samo południe akcja związana z dotarciem do chorego wzywającego pomocy, była dla strażaków znacznie trudniejsza niż ta w Krynicy - Zdroju, ale bardzo widowiskowa jej postronnych obserwatorów. I tu mężczyzna, przez dziesiątki lat bardzo znany i ceniony w regionie działacz piłkarski, który od dawna nie opuszcza mieszkania, nie mógł dotrzeć do drzwi, by je otworzyć. A mieszkanie znajdowało się na piątym piętrze.
Strażacy, którzy dotarli na miejsce wraz z ambulansem Pogotowia Ratunkowego, nie zdecydowali się na wyłamanie drzwi gdyż dostrzegli, że uchylone jest jedno z okiem lokalu, do którego mieli się dostać. Wezwali wsparcie. Szybko przyjechała strażacka wielka samochodowa drabina.
Ratownicy znaleźli się przy osobie wymagającej pomocy i rutynowo w takiej sytuacji wykonali test mający wykluczyć zakażenie koronawirusem. Niestety test wykazał, że mężczyzna jest nim zakażony. Oczekujący przed blokiem "zwykły" ambulans musiał zostać zastąpiony kolejnym z ekipą "koranawirusową". Dopiero ta druga karetka Pogotowia Ratunkowego przetransportowała chorego do szpitala.
Diametralnie różne zakończenia miały dwa "medyczne" wyjazdy strażaków na osiedle Barskie w Nowym Sączu. Pierwsze było wezwanie od bliskich mężczyzny, z którym oni nie mogli nawiązać kontaktu. Po dostaniu się do jego mieszkania w bloku już nie było szans na uratowanie 73-latka. Okazało się, że zmarł on znacznie wcześniej. Drugie wezwanie z tego osiedla nie było tak dramatyczne. Strażacy musieli pomóc osobie opiekującej się starszą kobietą w jej podniesieniu z podłogi, na którą ona upadła. Waga o0raz bezwładność chorej uniemożliwiała jej podźwignięcie przez osobę sprawującą opiekę.
Do jednego z mieszkań w bloku przy ul. Królowej Jadwigi na osiedlu Milenium w Nowym Sączu strażacy pospieszyli, kiedy lokatorka wezwała pomoc z powodu nagłego zasłabnięcia spowodowanego najpewniej przez czad z piecyka gazowego. Strażackie czujniki potwierdziły obecność w pomieszczeniach tlenku węgla, ale w stężeniu, które nie zabija natychmiast. Starsza kobieta czuła się jednak tak źle, załoga ambulansu Pogotowia Ratunkowego zdecydowała o jej przetransportowaniu do Specjalistycznego Szpitala im.Jędrzeja Śniadeckiego w Nowym Sączu, czyli do lecznicy znajdującej się najbliżej.
W Muszynie strażacy wyruszający do akcji około godz. 18.30 wiedzieli, że czeka ich kontakt z pacjentem kowidowym. Byli bowiem wzywani przez medyków, którzy potrzebowali pomocy w przetransportowaniu chorego z jednego z budynków przy ul. Zdrojowej do karetki Pogotowia Ratunkowego.
