Na początku rywalizacji kibice byli świadkami dreszczowca na otwarcie, bo oświęcimianie przechylili szalę na swoją stronę dopiero w dogrywce. W drugim meczu, w ciągu 9 sekund zdobyli dwa gole, co pozwoliło im kontrolować spotkanie.
- Szkoda zwłaszcza pierwszego spotkania w Oświęcimiu. Tak niewiele zabrakło, żeby rozpocząć rywalizację podobnie jak przed rokiem, czyli od wygranej w hali faworyta – analizował po drugim meczu Sebastian Brynkus, napastnik Cracovii. - W drugie spotkanie w Oświęcimiu nie weszliśmy zbyt dobrze. A już starta dwóch goli w ciągu 9 sekund nie powinna się zdarzyć w fazie play-off.
Napastnik krakowian nie zamierza się tłumaczyć z drugiej porażki kwestiami kondycji.
- Każdy zespół miał tyle samo czasu na odpoczynek. W naszym zespole jest sporo młodych zawodników, więc siły nam na pewno nie brakuje – utrzymywał napastnik „Pasów”.
Wskazał na dwa kluczowe momenty drugiego spotkania rozegranego w Oświęcimiu.

- Pierwszego gola straciliśmy w osłabieniu, którego nie powinno być. Odesłany na ławkę kar Kuba Wanacki nie dopuścił się żadnego przewinienia. Szkoda, że sędziowie mieli inne zdanie. Z kolei drugim kluczowym momentem było zmarnowanie podwójnej przewagi na przełomie pierwszej i drugiej tercji, a graliśmy w takim układzie sił ponad 80 sekund – zwraca uwagę Sebastian Brynkus. - Szkoda też, że jak zdobyliśmy gola, to oświęcimianom udawało się szybko odpowiedzieć.
Choć „Pasy” znalazły się w trudnym położeniu, to jednak nie składają broni. Mają w perspektywie dwa spotkania we własnej hali, a właśnie w tym sezonie w rywalizacji tych ekip zwyciężają gospodarze.
- Idąc tym tropem, zrobimy wszystko, żeby po krakowskim dwumeczu wyrównać stan rywalizacji. Jeśli zasada własnej tafli będzie się sprawdzać w naszym przypadku, to musimy przynajmniej raz złamać Unię w jej hali. Może to być piąte spotkanie albo siódme – tymi słowami Sebastian Brynkus starał się wlać nutkę optymizmu w serca kolegów, ale także krakowskich kibiców.
Z kolei w Oświęcimiu, choć wygrali dwa mecze, starają się mocno stąpać po ziemi. W obozie mistrzów Polski mają świadomość, że każdy mecz jest inny.
- W drugim meczu udało nam się objąć prowadzenie, więc rywale nie mogli już tak kurczowo trzymać się własnego przedpola. Musieli śmielej zaatakować. Wydaje mi się, że w Krakowie także objęcie przez nasz zespół prowadzenia może nam pomóc w odniesieniu zwycięstwa – ocenił Radosław Galant, napastnik oświęcimian.
Zaznaczył jednak, że nie zamierza się wdawać w spekulacje odnośnie liczby spotkań potrzebnych do zakończenia rywalizacji w małopolskim ćwierćfinale.
- Skupiamy się na najbliższym meczu i tego się trzymajmy – podkreślił Galant.
- Kibice znów ponieśli Re-Plast Unię Oświęcim do zwycięstwa
- Re-Plast Unia Oświęcim w połowie drogi do półfinału. Teraz dwa mecze w Krakowie
- Kibice gorąco wspierali Re-Plast Unię Oświęcim w starciu przeciwko Comarch Cracovii
- Dreszczowiec na początek hokejowego play-off. Po "złotym" golu Unia pokonała Cracovię
