Tarnowianie. Wacław Maciosek w styczniu skończy 44 lata, wciąż jest w formie. - Jesienią byłem najlepszym strzelcem drużyny. Sześć bramek i sześć asyst – uśmiecha się grający trener Dunajca Zbylitowska Góra, ekipy występującej w tarnowskiej „okręgówce”. Jej piłkarzem jest też Patryk Maciosek, lat 21. A to już trzeci klub, w którym występują razem.
Wacław: - Kiedy byłem w Polanie Żabno, Patryk grał w juniorach Bruk-Betu Nieciecza, w małopolskiej lidze. Prezes klubu z Żabna zaproponował mi, żeby syn przyszedł do nas. Nie była to moja inicjatywa, raczej się od tego odżegnywałem, ale zdecydowaliśmy się i ja nie żałuję. Myślę, że Patryk też.
- Dla mnie był to fajny przeskok do seniorów, od razu do IV ligi – mówi młodszy z Maciosków.
Jego ojciec latem 2016 roku został zawodnikiem Wisłoki Dębica, i Patryk kilka miesięcy później też przeniósł się do tego klubu. - Razem wywalczyliśmy awans do IV ligi – podkreśla Wacław.
W Dunajcu Zbylitowska Góra są od półtora roku. Przy czym tata wciąż ma także obowiązki w Dębicy – już nie jako zawodnik, ale trener, współprowadzący Wisłokę z Dariuszem Kantorem. - Formalnie jestem asystentem, jednak najważniejsze sprawy, m.in. dotyczące składu, ustalamy wspólnie – mówi. - Kiedy Darek złożył mi propozycję, trochę się wahałem, bo to praca dość czasochłonna. Jednak w przeciwieństwie do niższych klas rozgrywkowych, gdzie trener jest organizatorem, gdzie nierzadko zawodnicy przyjeżdżają do klubu po 10 godzinach pracy na budowie, w IV lidze w Wisłoce można się rozwijać się trenersko. Po rundzie jesiennej jesteśmy liderem.
Do Dębicy – położonej 40 km od Tarnowa, już na Podkarpaciu – Wacław Maciosek jeździ na trzy treningi w tygodniu. - Jeśli nakładają się terminy meczów Wisłoki i Dunajca, a jesienią zdarzyło się tak ze trzy razy, to priorytetem jest Zbylitowska Góra – przyznaje.
Futbolem zajmuje się popołudniami. Co zresztą podkreśla – futbol nie jest dla niego głównym źródłem utrzymania. - Dlatego mam ten komfort, że kiedy coś mi się nie podoba, mogę mówić o tym prezesom prosto z mostu – podkreśla tarnowianin, prowadzący rodzinny biznes. - Nasza firma zajmuje się montażem rolet, żaluzji, okien, bram. Wspólnikiem jest szwagier, a żona praktycznie wszystko ogarnia w biurze. Dzięki temu czas po godzinie 16-17 mogę poświęcić na treningi.
Patryk (który ma sześcioletniego brata) do pracy jeździ do Niedomic, kilkanaście kilometrów. - Pomagam w zarządzaniu firmą, która ma sieć sklepów zoologicznych – wyjaśnia wychowanek Tarnovii - klubu, w którym sporo czasu spędził też jego ojciec. - Patryk jest zawodnikiem dobrze wyszkolonym i powinien grać na wyższym poziomie niż teraz. Ale życie ułożyło się inaczej... – komentuje Wacław Maciosek.
1 października ubiegłego roku Patryk zerwał więzadła w kolanie. - Stało się to tydzień po tym, jak przeciwnik wyrwał tacie bark, też podczas meczu – opowiada.
Wacław: - Na pewno kontuzja położyła się cieniem na rozwoju Patryka. Oprócz zerwanych przednich więzadeł, naderwane były poboczne, naruszony kompleks stabilności kolana. Problem w leczeniu pojawił się już na poziomie diagnozy. Bardzo nam pomógł mój przyjaciel, obecnie trener reprezentacji U-21 Czesiek Michniewicz, który polecił dobrego lekarza.
Kiedy jeszcze Michniewicz prowadził Jagiellonię Białystok, Maciosek był tam u niego na stażu. - Miałem przyjemność poznać Tomka Frankowskiego, Thiago Cionka i wielu innych zawodników – mówi Wacław. - Na stażu u Cześka byłem też w Pogoni Szczecin. Mamy bardzo dobry kontrakt. Razem z Patrykiem jeździmy na mecze jego „młodzieżówki”, w przyszłym roku planujemy wybrać się na mistrzostwa Europy do Włoch.
Młodszy z Maciosków też już wszedł na ścieżkę trenerską: - Kiedy leczyłem kontuzję, w Tarnowie był organizowany kurs. Ukończyłem go i mam licencję UEFA Grassroots C.
Zawodnikiem jest ofensywnym. Jego ojciec o swojej roli na boisku mówi natomiast: - Gram tam, gdzie jest potrzeba. Jako stoper, na boku obrony czy pomocy też. A w niedawnym meczu Pucharu Polski z Dunajcem Zakliczyn zagrałem jako środkowy pomocnik.
W tym spotkaniu, w półfinale na szczeblu podokręgu tarnowskiego - z wyżej notowanym, bo IV-ligowym rywalem - Wacław Maciosek zdobył zwycięską bramkę na 2:1. - Po mojej asyście – przypomina Patryk.
Rundę wcześniej, w meczu z B-klasowym Radarem Łętowice, były aż trzy bramki Maciosków: dwie zdobyte przez syna i jedna ojca.
Inne wspólne miłe chwile w futbolu? - Dla mnie, ale stojąc z boku, był taką mecz w Małopolskiej Lidze Juniorów. Na Tarnovię przyjechała Wisła Kraków, która była liderem, i przegrała 0:1 po bramce Patryka – wspomina Wacław. - Razem to na pewno bardzo cieszył każdy awans, w ogóle fajnie jest, jak wygrywa się mecz.
Mówiąc o relacjach podczas gry z ojcem, Patryk uśmiecha się: - Często jeden jest na drugiego cięty na boisku, „podgryzamy się”, ale bez przesady. Zawsze dojdziemy do ładu, zawsze znajdziemy wspólny język.
REGIONALNY PUCHAR POLSKI w SPORTOWY24.PL
**Wszystko o
Regionalnym Pucharze Polski - newsy, ciekawostki, wyniki i tabele!**

