Aromatyczne, wytrawne, ale z nutką słodu. Mocne. Wino Czak, które lada dzień można będzie legalnie kupić nie tylko w Regulicach, pochodzić będzie z jednej z czterech winnic w całej Małopolsce z koncesją na sprzedaż.
Zdzisław Czak, który wraz ze szwagrem przed 11 laty zainwestował w winnicę, dopiero w tym roku wywalczył koncesję. Jak sam przyznaje, nie liczy jednak na zyski. - To biznes, który zacznie się zwracać dopiero trzy pokolenia po mnie - twierdzi mężczyzna.
Autor: Magdalena Balicka/Gazeta Krakowska
35 gatunków winorośli na niecałym hektarze
Pomysł otworzenia winnicy w małej wsi pod Alwernią zrodził się w 2004 r., gdy Zdzisław Czak stracił rentę po wypadku samochodowym. - Zacząłem się zastanawiać, z czego żyć, gdzie znaleźć pracę po "50". Martwiła mnie też ziemia po rodzicach, która zamieniła się w ugory - opowiada mężczyzna.
Wraz ze szwagrem wpadli na pomysł, że teren za domem jest idealny pod winnicę. Zapisał się do KRUS i zaczął sadzić winorośle. Zaczynał od 500 sadzonek. Dziś jest 2,5 tysiąca krzewów. Zajmują prawie hektar ziemi. Wszystkie idealnie opisane m. - Mam 35 gatunków winogron - wyznaje dumnie pan Zdzisław. By je wszystkie odróżnić i zapamiętać, stworzył specjalną mapkę. - Jeśli pogoda dopisze i gradobicie nie zniszczy upraw, jestem w stanie wyprodukować około 400 litrów wina rocznie - kalkuluje mężczyzna. Cały czas poświęca winnicy. A pracy jest niemało. - Czasami 16 godzin na dzień nie wystarcza - wyznaje. Rośliny trzeba doglądać, wyrywać chwasty, wyskubywać nadmierną ilość pączków. - Jeśli krzew wyda zbyt wiele owoców, wówczas mają mniej soku potrzebnego na wino - tłumaczy.
Koszmarem są też ptaki, która zjadają ślimaki oraz uprawy. - Z zagranicy przyszła do nas nieznana odmiana ślimaków, które bezkarnie pasożytują - denerwuje się rolnik. Na osy i szerszenie znalazł sposób. - Montuję na słupkach tak zwaną przynętę, na którą wabią się "zwiadowcy" owadów. Gdy oni utkną w buteleczce, reszta szkodników już nie doleci - mówi mężczyzna. Tłumaczy, że przez lata interesował się motylami. Zdobytą wiedzę w ich wyłapywaniu praktykuje teraz między winoroślami.
Pasja przyniesie zyski, ale dopiero wnukom**
Stworzenie wyjątkowego wina nie jest proste. - Trzeba regularnie sprawdzać zawartość kwasu i cukru w owocach - zaznacza.
Dzięki unijnej dotacji wyremontował starą, sypiącą się stodołę, zamieniając ją w elegancki budynek, w którym wkrótce ruszy produkcja. - Gdy tylko otrzymam koncesję, a będzie to początkiem czerwca, zamówię butelki, korki i etykiety - zaciera ręce Czak.
Początkowo wino zamierza sprzedawać na miejscu oraz podczas różnego rodzaju targów. - Pozwolenie na sprzedaż hurtową, dzięki której mógłbym zaopatrywać m.in. restauracje czy hotele, nie dość, że wiąże się z wieloma formalnościami, to jeszcze sporo kosztuje - wyznaje mężczyzna. Butelka jego specjału będzie kosztować ok. 25 zł.
- Według specjalistów zajmujących się produkcją wina od lat, by wyjść na zero, butelka trunku nie powinna być tańsza niż 50 zł. Kto jednak kupi tak drogie wino? - zastanawia się mężczyzna.
Choć będzie musiał dołożyć do interesu, nie chce oszukiwać klientów, jak masowi producenci. - Te tanie wina za 10 czy 15 zł też są smaczne, ale co z tego, skoro w środku jest sama chemia - mówi.
Czak wylicza, że jeszcze kilka lat temu koncesję na sprzedaż wina miało przeszło 50 winnic z Małopolski. Wszystkie były członkami nieistniejącego już Małopolskiego Forum Wina. Dziś wraz z nim pozostały tylko cztery winnice. - Odstraszyły ich ciagłe kontrole i kary. Producenci alkoholu są pod olbrzymim obstrzałem wszystkich urzędników - wyznaje pan Zdzisław. Sam obawia się biurokracji.
W całej Małopolsce jest ok. 30 winnic, jednak tylko cztery z nich posiadają koncesję na sprzedaż alkoholu.
W tym m.in. winnica należąca do Uniwersytetu Jagiellońskiego "Nad Dworskim Potokiem" w Łazach koło Bochni oraz największa w regionie winnica "Srebrna Góra" w Krakowie.
Do niedawna wino produkowano także w Kluczach pod Olkuszem w winnicy "Comte". Winnicę dosięgła jednak seria katastrofalnych mrozów i przymrozków, a do tego prawdziwe tornado, które przeszło tamtędy latem 2012 r. Plantacja została wtedy w dużej części zniszczona i dziś znajduje się w odbudowie. Tymczasem Maciej Kaplita, właściciel winnicy z Kluczy doradza w paru innych projektach winiarskich (m.in. w Winnicy Hybridium w Witanowicach).
Każdy może otworzyć własną winnicę. W naszym regionie najlepiej sprawdza się ok. półhektarowa. Winorośle najlepiej sadzić u zbocza wzgórza położonego na południowy zachód. Ważne, by gleba nie była podmokła. Glebę pod winnicę należy odpowiednio przygotować. Ziemia powinna zostać nawożona wapnem oraz obornikiem. Winorośl wymaga również gleby bogatej w azot. Sadzonki powinny być odmian odpornych na chłód. Oprócz miejsca, gdzie będą dojrzewać winogrona, potrzebny jest także budynek, gdzie wino będzie rozlewane i przechowywane. Potrzebne są też specjalne młynki do szypułkowania, kadzie, beczki na wino, korkownice. Należy zakupić butelki, zaprojektować etykiety. Potem będzie już ta przyjemniejsza część.