Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Regulice. Wino Czak już legalne!

Redakcja
Regulice. Wino Czak już legalne!
Regulice. Wino Czak już legalne!
[video:http://get.x-link.pl/fc7f0ec7-1768-ea1d-d5fe-59b8ffeb41dc,a2de824d-0569-3306-59e6-3728cd4f17c7,embed.html width:680 height:380 align:center] Zdzisław Czak z Regulic właśnie dostał koncesję na wino. Ma ją pierwszy w powiecie. Przedsiębiorca nie liczy na duże zyski. Te, jeśli biznes się rozkręci, przypadną trzeciemu pokoleniu.

Po 12 latach od założenia winnicy w Regulicach (gm. Alwernia) Zdzisław Czak i jego szwagier mogą oficjalnie sprzedawać wino własnej roboty. Dwa tygodnie temu dostali koncesję. Ich wyroby są już tutaj dobrze znane. - Nasze wino jest białe i różowe. Wytrawne i deserowe, a do tego w stu procentach naturalne, bez żadnej chemii - zaznacza z dumą Zdzisław Czak. Na wzgórzu za domem, na niespełna hektarze ziemi uprawia około 25 odmian winorośli.  - Było znacznie więcej, ale nie wszystkie się przyjęły - wyznaje. W tym roku utrapieniem są nie tylko owady - szkodniki i ptaki, ale też borsuki. Łotry mają tak silne łapy i zęby, że bez trudu rozrywają siatki, którymi zabezpieczone są owoce - denerwuje się pan Zdzisław.  Dodaje, że nie ma siły na te gryzonie. - Albo trzeba zainwestować w klatki i wyłapać je, albo poprosić myśliwych, by rozwiązali sprawę inaczej - mówi stanowczo pan Zdzisław.  

Jak zaznacza, w tym roku zbiory będą uboższe niż w poprzednim sezonie, bo z początkiem wakacji było sporo deszczu. - Grona mają przez to też mniej cukru - tłumaczy. Mimo kapryśnej pogody nie pryska krzewów chemią. - Chcę, by wino od Czaka kojarzyło się nie tylko z dobrym smakiem, ale też naturą i ekologią - podkreśla mężczyzna. W tym roku spodziewa się, że zleje do wielkich metalowych dymionów około 600 litrów „napoju bogów”. - A muszę zaznaczyć, że owocuje mi tylko jedna trzecia krzewów - podkreśla.

Póki co jego trunek można kupić tylko na terenie winnicy. Pan Zdzisław ma nadzieję, że wkrótce stanie też na półkach lokalnych restauracji. Już prowadzi w tej sprawie pierwsze rozmowy. Butelka z jego wyrobem kosztuje 20 złotych. Nie liczy na razie na zyski. - To biznes, który zacznie się zwracać dopiero trzy pokolenia po mnie - twierdzi mężczyzna.

Zanim na korkach pojawiły się banderole, nie było łatwo.  Pomysł otworzenia winnicy w małej wsi pod Alwernią zrodził się w 2004 r., gdy Zdzisław Czak stracił rentę. - Zacząłem się zastanawiać, z czego żyć, gdzie znaleźć pracę po pięćdziesiątce. Martwiła mnie też ziemia po rodzicach, która zamieniła się w ugory - opowiada mężczyzna. Wraz ze szwagrem wpadli na pomysł, że teren za domem jest idealny pod winnicę. Pan Zdzisław zapisał się do KRUS i zaczął sadzić winorośl. Na początku było 500 sadzonek. Dziś jest 2,5 tysiąca krzewów. Wszystkie idealnie opisane na słupkach i na mapce. 

Pracy jest niemało. - Czasami 16 godzin na dzień nie wystarcza - wyznaje mężczyzna. Rośliny trzeba doglądać, wyrywać chwasty, wyskubywać nadmierną ilość pączków. - Jeśli krzew wyda zbyt wiele owoców, wówczas mają one mniej soku potrzebnego na wino - tłumaczy. 

Sezon zbiorów przypada na przełom września i października. Wtedy w winnicy pojawia się cała rodzina, by pomóc przy winobraniu. Efekt końcowy pod korkiem ma ok. 11 procent alkoholu.

Źródło: Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska