Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Renata Przemyk. Babę zesłał Bóg. Pod Kraków

Paweł Gzyl
Renata Przemyk urodziła się w Bielsku-Białej, a związała z Krakowem. Nagrała 10 albumów. Każdy zna jej przebój "Babę zesłał Bóg". Jutro Renata Przemyk śpiewa w Krakowie, w czwartek w Zakopanem
Renata Przemyk urodziła się w Bielsku-Białej, a związała z Krakowem. Nagrała 10 albumów. Każdy zna jej przebój "Babę zesłał Bóg". Jutro Renata Przemyk śpiewa w Krakowie, w czwartek w Zakopanem Fot. Anna Kaczmarz/Dziennik Pols
Ma niespożytą energię. Żyje i tworzy we wsi pod Krakowem. Oto: Renata Przemyk.

Renata Przemyk wychowała się w domu, gdzie dominowali mężczyźni - ojciec i dwaj bracia. Babcia dbała, aby nie podejmowali typowo kobiecych obowiązków domowych. To sprawiło, że dorastała w tradycyjnie patriarchalnym modelu rodziny. Być może dlatego często podkreśla, jak ważna jest niezależność kobiety wobec mężczyzn.

- To nie płeć powinna być kryterium przydatności do zajęcia, które chce się wykonywać, ale to, czy jest się w tym dobrym, czy nie - podkreśla.

Mimo że od małego była zamknięta w sobie i z trudem nawiązywała kontakt z rówieśnikami, trafiła do młodzieżowego zespołu oazowego. Kiedy usłyszała swój głos w kościele, rozśpiewała się na dobre. Co prawda zdała na bohemistykę, ale ciągnęło ją na Akademię Muzyczną. Próba dostania się na katowicką uczelnię nie udała się.

Bariera wstydu
W połowie lat 90. przeprowadziła się więc do Krakowa i tu zaczęła kształcić głos pod okiem profesjonalisty - Bolesława Rawskiego, ówczesnego kierownika muzycznego Teatru im. Juliusza Słowackiego.

- Ponieważ byłam wtedy zamknięta w sobie, przez długi czas miałam problemy z przełamaniem bariery wstydu. Ponadto, nie miałam takiego miejsca, gdzie mogłabym się wykrzyczeć. Najpierw mieszkałam w akademiku, a potem w bloku i zawsze obawiałam się, że komuś mogę przeszkadzać. Dzięki mojemu nauczycielowi i małej kanciapie na strychu teatru, gdzie mogłam swobodnie śpiewać, pokonałam wewnętrzne opory i poznałam tajniki warsztatu - wyznaje.

Ważnym momentem w karierze Przemyk okazało się spotkanie młodej poetki Anny Saraneckiej. To właś
nie ona zaczęła ozdabiać swymi tekstami jej piosenki. Okazało się, że brzmią one w ustach piosenkarki tak autentycznie, jakby to ona sama była ich autorką.

- Poznałyśmy się w czasie studiów. Od razu poczułyśmy, że jesteśmy bratnimi duszami. Anka miała mocną, ukształtowaną osobowość i myślała podobnie jak ja. Okazało się, że jest w stanie wyrazić to, co czuję, lepiej ode mnie samej. Próbowałam wcześniej sama pisać teksty, ale były one tak intymne, że kiedy je śpiewałam, miałam wrażenie, że staję przed publicznością kompletnie naga - dodaje.

W czarnym mini

Jej kariera rozpoczęła się na krakowskim Studenckim Festiwalu Piosenki w 1989 roku. Zachwyciła wtedy jury i publiczność niekonwencjonalnym pomysłem na siebie - zarówno w kwestii scenicznego image'u, jak i samej muzyki.

- Ta wygrana była dla mnie zaskoczeniem, mimo że bardzo na nią liczyłam, jak każdy zresztą. Poza tym, nie zdawałam sobie sprawy, że od tego momentu moja przygoda ze śpiewaniem nabierze profesjonalnego charakteru. Ale czułam, że to będzie jakiś przełom. I rzeczywiście - obsypano mnie nagrodami, zarówno publiczność, jak i jury, a chwilę potem dostałam mnóstwo zaproszeń na inne festiwale. Oznaczało to, że mogę żyć z pasją i z pasji. Czegóż mogłam chcieć więcej? - pyta retorycznie.
Widzowie ówczesnych występów Przemyk sądzili, że mają do czynienia z przemyślanym wizerunkiem, wykreowanym przez artystkę na potrzeby estrady. Kruczoczarne włosy, krótka spódniczka, punkowe martensy, drapieżny makijaż. Do tego ekscentryczna muzyka, zadziorne teksty, ekspresyjny wokal. Nikt wcześniej nie prezentował się tak na polskiej scenie.
Tymczasem było zupełnie inaczej.

- To nie był "pomysł na siebie". Owszem, lubię mieć kontrolę nad swoim życiem, ale czasem wystarczy mu się nie sprzeciwiać. Działam spontanicznie, słucham intuicji. Po prostu robiłam to, co mi w duszy grało - zaznacza.

Renata w Armii
Od początku swej kariery nie ograniczała swego przekazu do jakiejś konkretnej grupy odbiorców. W 1989 roku wystąpiła w Jarocinie po raz pierwszy - na zaproszenie punkowej grupy Armia.

- Wiedziałam, że jeżeli się obronię na tym festiwalu, to już nic mnie nie zaskoczy. Jeśli ktoś jeździł w tamtych czasach do Jarocina, wie, że to był prawdziwy poligon: albo sukces, albo śmierć sceniczna. Można było oberwać tłustą parówką, workiem z mlekiem, konserwą turystyczną, albo można było zostać "kupionym" przez bezkompromisową publiczność. Decydowały pierwsze dźwięki. Nie oberwałam niczym, chociaż mój repertuar dla punków musiał być bezczelną prowokacją. Stadion tańczył pogo przed panienką w czarnej mini... Chyba zadziałałam przez zaskoczenie - śmieje się.

Potem pojawiła się również na festiwalach w Opolu i Sopocie. Obie imprezy, transmitowane przez publiczną telewizję, stanowiły dla niej zupełnie inne wyzwanie. Ale i tam odniosła sukces. Z Opola wróciła z nagrodą główną za indywidualność dla najbardziej obiecującej młodej artystki i rocznym stypendium, a z Sopotu - najpierw z "Brązowym Mikrofonem", a potem z "Bursztynową Płytą".

- Opole i Sopot dały mi zupełnie inny rodzaj satysfakcji: ucieszyło mnie, że zupełnie nie naginając się do gustu przeciętnego telewidza, zdobyłam jego sympatię i dostałam kredyt zaufania - podkreśla.

Rusztowanie na głowie
Dzisiaj ma na swoim koncie aż dziesięć płyt. Każda z nich zawiera jednak nieco inną muzykę. Wynika to z odmiennych fascynacji piosenkarki.

Interesują ją przede wszystkim duże indywidualności muzyczne - igrająca z kiczem Nina Hagen, śpiewający knajpiane ballady Tom Waits, czy eksperymentująca z elektroniką Björk. Dlatego na płytach Przemyk można znaleźć zarówno akustyczne piosenki, jak również rockowy czad.

- Bo jestem niepokorną duszą. Mam w sobie wewnętrzny bunt przeciw wszelkim ograniczeniom i barierom. Tylko dziennikarze lubią zamykać artystów w szufladkach, bo im to ułatwia klasyfikację - twierdzi.

Fascynacja teatrem
W ostatnich latach Przemyk zadebiutowała jako... aktorka. Zaczęło się niepozornie - od napisania muzyki do przedstawienia "Balladyna" wystawionego w Koszalinie w 2002 roku. Kiedy dostała propozycję pierwszej "dorosłej" roli od Teatru Rozrywki w Chorzowie - przyjęła ją bez wahania. To było odważne przedsięwzięcie. Grając w spektaklu "Terapia Jonasza" nosiła gorset, chodziła na szpilkach, na głowie zainstalowane miała jakieś rusztowanie, wyłaniała się z wanny i oczywiście śpiewała i tańczyła. Prawdziwa szkoła aktorskiego rzemiosła, po której Przemyk zapragnęła... jeszcze więcej.

- Teatr to zupełnie inna dziedzina niż estrada. Fascynująca, bajkowa i ucząca - paradoksalnie - życia. Na koncercie jestem na pierwszym planie, wszystko firmuję własnym nazwiskiem, biorę na siebie całą odpowiedzialność. Tu pozostając indywidualistką, musiałam się zmierzyć z dziełem zbiorowym, jakim jest przedstawienie - mówi.

Coś z teatralnych występów, mają obecne koncerty nowego zespołu powołanego przez piosenkarkę - Akustik Trio. Zaciekawiona, jak jej utwory zabrzmią w ograniczonym składzie, poprosiła dwóch kolegów z zespołu o pomoc. Błażej Chochorowski i Maciej Mąka wywiązali się ze swego zadania bez zarzutu - i muzyka Przemyk zyskała zupełnie inny wymiar. Żywiołem Akustik Trio stały się występy - dominującym ich elementem jest lekkość i improwizacja.

***
Od 14 lat Renata Przemyk mieszka w podkrakowskiej wsi. Nie pokazuje się na okładkach kobiecych pism, nie lubi być fotografowana z córką, ogranicza kontakt ze światem show-biznesu do prezentacji swej muzyki. Kto chce poznać jej świat wewnętrzny, może to zrobić za pośrednictwem płyt, w które - jak mówi - wkłada całą siebie. Właśnie pracuje w studiu nad kolejną. Pewnie inną od poprzednich.

Napisz:
[email protected]

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska