Spotkanie w Andorze zostanie rozegrane w piątek, 12 listopada, o godzinie 20.45. Z Węgrami Biało-Czerwoni zmierzą się trzy dni później. Z jednej strony, portugalski selekcjoner ma więc od poniedziałku kilka dni na spokojne wyszlifowanie schematów, a nawet na opracowanie nowych wariantów stałych fragmentów i ewentualne przećwiczenie nowych wariantów. Tylko czy te wysiłki powinny mieć miejsce w Katalonii?
- Każde zgrupowanie, obojętnie gdzie zostanie przeprowadzone, które zakończy się dwiema wygranymi reprezentacji Polski, zostanie odebrane jako zorganizowane we właściwym miejscu. A przecież nikt nie bierze pod uwagę, że Biało-Czerwoni mogliby zostawić punkty w Andorze. Przy całym szacunku dla gospodarzy, ale dopiero od 3:0 uznamy, iż to przyzwoity wynik - uważa Andrzej Grajewski, były właściciel Widzewa Łódź i prezes Lecha Poznań, a także organizator bokserskich walk Dariusza "Tigera" Michalczewskiego.
Zgrupowanie powinno być podporządkowane meczowi z Węgrami
Grajewski dodaje: - Wydaje mi się jednak, że wszystko tym razem powinno być podporządkowane meczowi z Węgrami, który w perspektywie baraży o MŚ i budowania pewności siebie u naszych piłkarzy najlepiej byłoby pokonać. I to efektownie! A na Stadionie Narodowym skala trudności będzie znacznie wyższa niż w Andorze. Pytanie zatem, czy nasi piłkarze zdołają się zaaklimatyzować do warunków pogodowych panujących w kraju w połowie listopada? Po powrocie z Girony będą mieli na to dwa dni.
W dniu meczu w Andorze termometry mają wskazywać 16 stopni, a wilgotność powietrza sięgać 63-procent. W Warszawie (po nocnym przymrozku do -2), gdy Biało-Czerwoni podejmą Madziarów, synoptycy przewidują 6 stopni w ciągu dnia. Czy może to mieć wpływ na dyspozycję naszych graczy?
Gruba kreska... poligowa
Obawy są uzasadnione, tym bardziej, że - już tradycyjnie - nie obyło bez kłopotów zdrowotnych kadrowiczów. Wojciech Szczęsny, a zatem pewniak w bramce, ze względu na uraz żeber nie wystąpił w sobotnim spotkaniu Juventusu w Serie A. Po zakończeniu reprezentacyjnej kariery przez Łukasza Fabiańskiego Szczęsny nie ma alternatywy - na zbliżonym poziomie - wśród reprezentacyjnych golkiperów. Trudno nawet zatem wyobrazić sobie, że z Węgrami między słupkami miałby zagrać ktoś inny. Zwłaszcza że po nieudanej wyprawie do Budapesztu Wojtek ma sporo do udowodnienia. Nie tylko kibicom i ekspertom, ale przede wszystkim sobie. Czy będzie w zadowalającej formie zdrowotnej, a co za tym idzie także sportowej w nadchodzący poniedziałek?
Nie wiadomo także, w jakim nastroju w Gironie zameldował się Kamil Glik, który w ligowym starciu z Frosinone na boisku wytrwał zaledwie 25 minut, a później został ukarany czerwoną kartką. A to istotne, bo ile doświadczony stoper jest wart dla Biało-Czerwonych najlepiej pokazał początek wspomnianego pierwszego meczu z Węgrami, w którym Kamila brakowało na boisku.
- Tak naprawdę przed zgrupowaniem kadry piłkarze odkreślają ligę grubą kreską - uspokaja Grajewski.
Andora już raz nie wyszła Lewandowskiemu na zdrowie...
.
Były właściciel Widzewa dodaje: - Za to wszyscy będziemy z pewnością dyskutować, czy z Andorą powinien zagrać Lewandowski. Poprzednim razem ten przeciwnik okazał się przecież pechowy dla Roberta. Jeśli ktoś uważa, że nasz kapitan powinien sobie odpuścić - będzie miał rację. Tyle że ci, którzy wskażą, iż nie powinien tracić szansy na wyśrubowanie strzeleckich rekordów również podniosą rozsądne argumenty. Tak naprawdę decyzja w tej sprawie należy wyłącznie do Lewandowskiego. I taką, jaką podejmie, powinniśmy po prostu uszanować.
Przypomnijmy, że po marcowym spotkaniu z Andorą (3:0), w którym Lewandowski doznał kontuzji kolana, musiał pauzować przez niemal 4 tygodnie...
Adam Godlewski
