33-letni Lewandowski toczy poważną walkę z Bayernem Monachium, któremu przekazał przesłanie, że nie będzie już grać dla Bawarczyków. Jak się jednak okazuje, niemieccy giganci poprosili Polaka o honorowanie trwającego kontraktu, który obowiązuje do czerwca 2023 roku.
Nowa oferta Barcelony ma sięgać od 40 milionów euro, w tym około 5 mln w bonusach, ale Bayern mocno obstaje przy swoim i nadal oczekuje kapitana reprezentacji Polski na pierwszym treningi po wakacjach, 12 lipca.
– Jeśli chodzi o Roberta, niewiele się zmieniło. Ma kontrakt do 2023 roku i nie możemy się doczekać, kiedy pojawi się z nami w pierwszym dniu szkolenia – twierdzi dyrektor generalny Bayernu, Oliver Kahn. – Robert ocenia możliwości Barçy i innych. Warto jednak pamiętać, że ma kontrakt z Bayernem, co jest bardzo ważne. Nie martwimy się.
Spotkania między Bayernem, Lewandowskim i jego agentem Pinim Zahavim odbywały się już w przeszłości, ale rekordziści Bundesligi pozostają nieugięci w swojej decyzji, iż „Lewy” musi wypełnić obecny kontrakt, zanim zagra w innej drużynie.
Sytuacja pogorszyła się do tego stopnia, że zirytowany stanowczą postawą kierownictwa monachijskiego klubu napastnik ostro kpił z zespołu, co sprawiło, że niektórzy z jego kolegów z Bayernu byli poczuli się dotknięci i nie bardzo tęsknią za powrotem „Lewego” na Allianz Arenę.
Zgodnie z tym, co donosi kataloński „Sport”, część szatni Bayernu uważa, że Lewandowski zachowuje się samolubnie i robienie tak wielu publicznych wystąpień nie ma absolutnie żadnego sensu.
Wszyscy zaangażowani w te negocjacje znaleźli się w kropce, ponieważ Bayern nie chce dać zgody na odejście, zawodnik nie ma już zamiaru grać dla Niemców, a Barcelona nie kwapi się do wyłożenia 50 mln euro za 33-letniego gwiazdora.
