Zobacz także:
O co chodziło Maaskantowi? Ano o to, że poszedł do urzędu zarejestrować swojego małego synka, który urodził się niedawno w Krakowie i ma na imię Maas Kaziu Flynn. Okazało się jednak, że po pierwsze nie można wpisać do dokumentów trzech imion, a po drugie urzędniczka nie chciała zapisać imienia Kaziu…
- W Holandii jest tak, że można mieć tyle imion, ile się chce i mogą one brzmieć tak, jak chcemy - tłumaczył Maaskant. - Oczywiście nie można przesadzić i nikt nie pozwoli na rejestrację skrajnych przypadków. Żaden urzędnik nie zarejestruje dajmy na to imienia Hitler, jeśli ktoś wpadłby na taki chory pomysł. Tutaj jednak zetknąłem się z sytuacją, kiedy urzędniczka tłumaczyła mi, że nie można mieć trzech imion. Gdy pytałem ją dlaczego, odparła: "bo nie". Nie chciała też zarejestrować imienia Kaziu. Twierdziła, że nie ma takiego imienia, bo jest tylko Kazimierz. Ja dobrze wiem, że Kaziu to zdrobnienie Kazimierza, ale mój syn to właśnie Kaziu, a nie Kazimierz. Ostatecznie stanęło na tym, że w papierach zamiast Maas Kaziu Flynn zapisano Maas Kaziuflynn. Na to drugie urzędniczka zgodziła się jednak dopiero, gdy napisałem oświadczenie, że to imię… holenderskie. Do całej rejestracji potrzebowałem tłumacza przysięgłego, a wszystko trwało trzy godziny. To było ciekawe doświadczenie, które uniemożliwiło mi jednak poprowadzenie treningu - zakończył ze śmiechem swoją opowieść o przygodzie w polskim urzędzie Maaskant.
Konkurs fotograficzny "Mamo, tato, zrób mi portret". Weź udział i zgarnij nagrody!
Wybieramy najpiękniejszy rynek w Małopolsce! Weź udział w plebiscycie i oddaj głos!
Wielka galeria! Zobacz archiwalne zdjęcia strojów Wisły Kraków z ostatnich stu lat!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!