Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Royal baby na Wawelu: zapełniały się kościoły i karczmy

Maria Mazurek
Prof. Andrzej Chwalba
Prof. Andrzej Chwalba fot. Anna Kaczmarz
Rozmowa z prof. Andrzejem Chwalbą, historykiem.

Maria Mazurek: Świat oszalał na punkcie królewskiej ciąży i porodu księżnej Kate.Jak na Wawelu przychodziły na świat dzieci królów? Też był taki szał?
Szał był dopiero po porodzie. Nie zapeszało się wcześniej.

Po porodzie wysyłało się na Wawel prezenty?
Magnaci i książęta wysyłali. I to jakie: pięknie oprawione książki, biżuterię, krzyże, srebrne kołyski.

A lud? Jak się bawił?
Na pewno mniej tłumnie. Dziś miliardy patrzą na księżnę Kate. Z narodzin Jagiellonów cieszył się sam Kraków, a to było ledwie 20 tys. dorosłych ludzi. Bo nim posłaniec zawiózł radosną wieść do Wilna, mijały dwa miesiące. Do Kijowa - trzy-cztery. I było po sprawie.

Jak świętowali mieszkańcy Krakowa?
Pobożnie. Szli na nabożeństwa dziękczynne.

Nie wierzę, że nic z tej radości nie pili.
Pili, pili. Zapełniały się kościoły, ale też karczmy.

Co pili?
Głównie piwo, ale takie kilkunastoprocentowe. I wódki żytnie. Dla bogatych był węgrzyn - tokajskie wino.

Chciałoby się człowiekowi przenieść w tamte czasy.
Chciałoby się, ale tylko na kilka godzin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska