Na filmie przesłanym przez czytelnika do redakcji portalu nowiny.24.pl widać wyraźnie, jak Świerczewski uderza prezesa polonijnego klubu z Austrii. Były piłkarz wpadł w szał i uderzył nawet jednego z członków Reprezentacji Artystów Polskich, który próbował go uspokoić.
- Świerczewski ciągle faulował naszych graczy, więc zwróciłem uwagę sędziemu, by zaczął reagować. Krzyknąłem też: "K..., co ty Piotrek robisz" - opowiada nam Wiesław Wójcik. - Wtedy Świerczewski podszedł i uderzył mnie w twarz. Upadłem i na moment straciłem przytomność. Koledzy ocucili mnie i pomogli pójść do wezwanej karetki. Przyjechała policja, mam świadków tego zdarzenia - dodaje. Obok stał arbiter, który natychmiast wyjął czerwoną kartkę, pokazując ją obecnemu asystentowi trenera kadry U-21. Ale ten wcale się nie uspokoił, przeciwnie - rozjuszony uderzył nawet aktora ze swojej drużyny, Jarosława Jakimowicza. Z trudem odciągnięto go od innego mężczyzny, któremu zaczął wymierzać ciosy.
Świerczewski na portalu laczynaspilka.pl napisał, że jest mu przykro z powodu incydentu, do jakiego doszło. Przeprosił też organizatorów turnieju i samego poszkodowanego. Zadeklarował również wpłatę 3 tysięcy złotych na rzecz fundacji czy organizacji charytatywnej, którą wskażą organizatorzy turnieju w Dębicy.
Były reprezentant Polski mniej pokory wyraził jednak w rozmowie z Polsatem Sport. Powiedział w niej m.in., że to on był atakowany, a Wójcik był pod wpływem alkoholu i odnosił się do niego w wulgarny sposób.
-__ Zostałem sprowokowany. On chciał mnie uderzyć pierwszy, ale byłem szybszy. Ja go nie zaatakowałem. Ja się broniłem - powiedział Świerczewski dla Polsatu Sport.
- To bzdury, dobrze, że jest film, na którym wszystko wyraźnie widać. Nie byłem pijany, ludzie, którzy mi pomagali mogą zaświadczyć, że nie było czuć ode mnie alkoholu. Zresztą, gdybym był pijany to przecież w szpitalu lekarz zlecił by badania na obecność alkoholu w mojej krwi, a niczego takiego nie było - mówi Wójcik, na turnieju kierownik drużyny Polonusów z Wiednia. - Poddałem się obdukcji, zastanawiam się, czy pozwać Świerczewskiego do sądu.