Burmistrz Mateusz Klinowski chce całkowicie przemodelować centrum miasta. Wadowicki rynek ma być bardziej przytulny i przyjazny dla pieszych. Obecny parking przy ul. Kościuszki zostanie zlikwidowany. Miejsce ma przypominać krakowski Kazimierz z licznymi kramikami i knajpkami, a z ważniejszego dziś szklaku komunikacyjnego przez miasto, czyli ul. Lwowskiej, burmistrz chce zrobić deptak, wzorem uliczek Amsterdamu i Kopenhagi.
Pierwsza zmiana nastąpi na ul. Lwowskiej. Prace projektowe są już na zaawansowanym etapie. Jest nawet koncepcja architektoniczna, którą przygotowała, na zlecenie Urzędu Miasta, pracownia Markowe Ogrody z Warszawy. Miasto wyłoży na ten projekt 243 tys. zł.
Burmistrz przekonuje, że dzięki zmianom droga zyska nowe walory, bo będzie połączeniem ulicy, deptaku, parkingu oraz miejscem spotkań dla mieszkańców. Te trzy pomysły mają być zresztą tylko początkiem wielkiej przebudowy Wadowic.
- Bo w najbliższych latach zamierzamy przeprojektować i przebudować główne ulice miasta. Celem jest stworzenie przyjaznej przestrzeni dla mieszkańców, ze ścieżkami rowerowymi, zielenią i wygodnymi chodnikami - zapowiada Mateusz Klinowski.
„Plac Nowy o poranku - wersja wadowicka” - tak nazwał burmistrz pl. Kościuszki, służący zwykle za płatny parking, gdy na czas Światowych Dni Młodzieży zamieniono go w gigantyczną stołówkę, z drewnianymi, przenośnymi kramikami i stołami.
Czy mogłoby być tak na stałe? Akurat ten pomysł budzi wśród mieszkańców gminy Wadowice najwięcej kontrowersji, bo miasto zmaga się z narastającym problemem braku miejsc parkingowych.
Ludzie, którzy dojeżdżają samochodami do pracy w centrum Wadowic, muszą nawet po pół godziny szukać wolnej przestrzeni, żeby postawić auto. - Tu każde miejsce postoju jest na wagę złota. Trzeba budować nowe parkingi, a nie likwidować te, co są, bo i tak jest ich już zbyt mało - mówią.
Przed ŚDM wiele mówiło się też o czasowym zamknięciu dla ruchu rynku. Wielu mieszkańców było temu przeciwnych, nie wierząc, że będzie się dało przejechać przez miasto. Mimo obaw, ostatecznie chwalili ten pomysł.
- Przejazd przez rynek nie jest konieczny. Bez niego ruch odbywa się normalnie - burmistrz ma teraz ważny argument. Nie chce jednak całkiem wyprowadzać ruchu z centrum, ale go ograniczyć, np. wprowadzając tzw. strefę zamieszkania, gdzie pieszy zawsze ma pierwszeństwo.