Krzysztof R. i Jerzy D. zaprzeczali zarzutom. Pierwszy z nich to 34-letni piekarz, żonaty, niekarany. Drugi jest monterem i ma bogatą przeszłość kryminalną. Ten 35-latek odpowiadał w warunkach recydywy.
Z ustaleń wynikało, że w nocy z 1 na 2 stycznia 2017 r. w kamienicy przy ul. Senatorskiej bili, szarpali, przypalali papierosem i wykorzystali seksualnie Ukrainkę. Bez powodu oblali ją wodą mineralną oraz wodą spod ogórków i otworzyli okno, by jej było zimno. Przy okazji wysypali na głowę popiół z popielniczki, obsypali solą, cukrem, cząstkami chleba i oblali ketchupem.
Ukrainka mieszkała tam od pół roku z Jarosławem W. Krzysztof R. i Jerzy D. odwiedzili parę i wspólnie pili wódkę.
Gdy gospodarz usnął w pewnej chwili Krzysztof R. zaproponował Ukraince seks we troje, a gdy odmówiła siłą próbował ją rozbierać. Jerzy D. mu w tym pomagał i trzymał kobietę, choć wołała o pomoc. Rozebrali do naga Ukrainkę, bili ją i szarpali, doszło do gwałtu.
Prokurator Bartłomiej Legutko chciał dla sprawców wyższej kary i mówił, że nie ma tu okoliczności łagodzących.
Mec. Wojciech Nartowski przekonywał, że zeznania pokrzywdzonej są niespójne i niewiarygodne. Chciał przesłuchania kobiety na rozprawie, ale nie jest to możliwe, bo Ukrainka, główny świadek oskarżenia, gdzieś przepadła ze swoim partnerem.
WIDEO: Trzy Szybkie. Ks. Isakowicz-Zaleski: Alarm dla Kościoła. Odpływ wiernych, brak powołań
