Niezadowolony klient
Pokrzywdzony w listopadzie ub.r. na jednym z portali erotycznych znalazł ofertę seksualną i zdjęcia dziewczyny posługującej się pseudonimem "Sicret girl". Zadzwonił, umówił się, pojechał pod wskazany adres w Krakowie. Na miejscu stwierdził, że kobieta świadcząca usługi to nie osoba ze zdjęcia na portalu. Odmówił skorzystania z płatnego seksu.
25-latka zażądała jednak zapłaty za stracony czas, a mężczyzna się na to zgodził. W pewnej chwili dziewczyna wyrwała mu przybornik z dokumentami i pieniędzmi, a z pokoju obok wyskoczył jej ochroniarz Mirosław K. i zaczął bić pięściami klienta.
- Co ci się nie podoba w tej dziewczynie?! Sam robiłem jej zdjęcia do portalu internetowego - krzyczał ochroniarz.
Grożenie rewolwerem
Przystawił klientowi rewolwer do skroni, potem do kolan i pytał, które z nich wybiera do przestrzelenia. Dziewczyna zabrała klientowi 180 zł, telefon za 2 tys. zł i dokumenty. Mirosław K. wymusił od mężczyzny zapłatę 5 tys. zł jeśli chce odzyskać utracone rzeczy. Gdy jednak zobaczył, jakim klient przyjechał autem, podwyższył żądanie do 10, a w końcu do 15 tys. zł. W tym celu pojechali razem do banku, by wypłacić gotówkę. Pokrzywdzony nie miał całej sumy i część pieniędzy pożyczył od kolegi. 15 tys. zł przekazał Mirosławowi K.
Ten jednak w aucie mężczyzny znalazł jego prywatne dokumenty i domagał się kolejnych 10 tys. zł. Dopiero tak przyparty do muru pokrzywdzony o sprawie zawiadomił policję. Mirosław K. został zatrzymany i aresztowany. Kilka dni temu wyszedł na wolność po wpłaceniu 100 tys. zł kaucji. Do winy się przyznaje, ale nie do użycia broni palnej. Jego 25-letnia wspólniczka zaprzecza zarzutom.
Nielegalna broń w sklepie?
Oskarżony mówi, że rewolwer shotgum z amunicją legalnie kupił w sklepie militaria.pl na ul. Dietla w Krakowie.
- Nie potrzebowałem pozwolenia - przekonywał w sądzie. To samo powiedzieli pracownicy sklepu: taki rewolwer jest normalnie w sprzedaży dla każdego chętnego. Potwórzył to przedsądem świadek Kamil S., dyrektor zarządzający sieci sklepów Militaria.pl.
- Działamy w operciu o koncesję MSW na sprzedaż broni, ale akurat na rewolwer shotgum nie trzeba zezwolenia. To bardziej zabawka niż broń - mówił. Dodał, że jego firma ma opinie fachowców z branży, m.in. Polskiego Towarzystwa Kryminalistycznego, mówiącą że tego rodzaju rewolwery nie są uznawane za broń palną.
- My już sprzedaliśmy kilka tysięcy sztuk tego towaru - nie krył. Co więcej twierdził, że krakowski sklep był kontrolowany przez policjantów z Komendy Wojewódzkiej Policji, którzy nie mieli uwag co do sprzedawanego towaru, w tym i do rewolweru shotgum. Nie było w tym zakresie wniosków, by cofnąć koncesję sieci sklepów. To ciekawe, na stronie internetowej KWP w Krakowie jest informacja, że na rewolwer shotgum jest wymagane pozwolenie. Jak i na cztery inne wskazane rodzaje broni w legalnej sprzedaży.
Biegły ostrzega klientów
Na procesie przesłuchiwano też biegłego sądowego, Krzysztofa S., który podtrzymał swoją opinię, że shotgum to jednak broń palna
- Już w kilku innych sprawach to potwierdzałem - mówił.
Zauważył, że fakt, iż do sprzedaży trafiło kilka tysięcy sztuk takiej broni, to porażka instytucji państwa i brak reakcji na działania producentów rewolweru i silnego lobby. - A nachalna reklama sieci militaria.pl takiego towaru wprowadza klientów w błąd - ostrzega.
Krakowski sąd, by wyjaśnić wątpliwości w kwestii legalności tego rewolweru, zwróci się do Wojskowej Akademii Technicznej, by wydała opinię w tej sprawie. Od tego będzie zależała kwalifikacja czynów dla oskarżonych. I kara, jaką mogą otrzymać.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+