Na wczorajszym posiedzeniu sądu byli jedynie obrońcy reżysera (jego obecność nie była konieczna). Jak podkreślał jeden z nich, Jan Olszewski, w filmie znajdują się ważne zapisy z tamtych czasów. Wypowiadają się m.in. Geimer, prokurator, ówcześni obrońcy Polańskiego.
- To wywiady z osobami związanymi bezpośrednio z toczącym się postępowaniem. Pośrednio wskazują na nasze tezy m.in. o ugodzie reżysera z prokuratorem - mówił mecenas Olszewski. Obrona dowodzi, że skoro Polański spędził kilkadziesiąt dni w areszcie w Kalifornii, oznacza to, że karę już odbył. I że była ona właśnie wynikiem wspomnianej ugody.
Sąd uznał, że film pomoże ustalić ważne okoliczności sprawy, mimo że dopuszczeniu go jako dowodu sprzeciwiła się prokuratura. Prok. Danuta Bieniarz argumentowała, że dzieło filmowe jest ze swej natury subiektywne.
Sędzia Dariusz Mazur wystapi też o dowodydo strony amerykańskiej. To m.in. protokół z przesłuchania Rogera Gansona, oskarżyciela Polańskiego w l. 70. Ganson zeznawał podczas postępowania w sprawie ekstradycji reżysera ze Szwajcarii w 2010 r. (w końcu do niej nie doszło). - Treść tych przesłuchań jest bardzo istotna dla obrony - mówi Olszewski. Po pierwsze, potwierdza tezę o ugodzie z amerykańską prokuraturą i odbytej karze. Po drugie, to zeznanie pod przysięgą - mocne dowodowo.
Kolejny dokument, o który wystąpi sąd, to wniosek o wyłączenie sędziego, który prowadził sprawę Polańskiego w l. 70. (zarzucano mu stronniczość - udzielał m.in. wywiadów w trakcie procesu). Adwokaci chcą też wykazać, że Geimer dostała finansowe zadośćuczynienie i nie rości sobie żadnych pretensji do 82-letniego dziś reżysera.
Jeżeli krakowski sąd uzna, że ekstradycja Polańskiego jest niedopuszczalna, decyzja będzie ostateczna. Jeśli wyrazi zgodę na wydanie reżysera, ostatnie zdanie należy do ministra sprawiedliwości.