Michał W. z Libiąża, będący na „życiowym zakręcie” pod wpływem alkoholu wykonał jeden telefon na numer alarmowy 112. Przekazując informację o podłożonych ładunkach wybuchowych, których oczywiście nie było, chciał ukarać innych za osobiste problemy. Chwilę później już żałował swojego zachowania, ale nie wiedział jak „to odkręcić”.
W akcje poszukiwawcze zostało zaangażowanych 13 radiowozów i 27 funkcjonariuszy policji, pies tropiący z przewodnikiem, pięć samochodów i 19 strażaków. Sąd Rejonowy w Chrzanowie został ewakuowany, a w szpitalu tego dnia zostały odwołane wszystkie planowane wcześniej operacje. Szpital oszacował koszy tego zdarzenia na 11,6 tys. zł.
Służby szybko zlokalizowały dowcipnisia. Jeszcze tego samego dnia został zatrzymany, a potem tymczasowo aresztowany.
Prokurator wnioskował o dwa lata więzienia, obrońca o pół roku. Sąd uznał oskarżonego za winnego, jednak biorąc pod uwagę skruchę i żal oskarżonego, a także szczere przeprosiny za kłopoty, które sprawił, wymierzył Michałowi W. karę roku i trzech miesięcy pozbawienia wolności, zaliczając na poczet kary półroczny areszt tymczasowy.
- Mam nadzieję, że to będzie nauczka dla pana i dla potencjalnych innych sprawców, których to mam nadzieję powstrzyma, przed tego typu działaniami – mówi sędzia Konrad Gwoździewicz. - Mam nadzieję, że więcej się tu nie zobaczymy - dodał.
- Na pewno nie - wyznał Michał W. - Zgadzam się z wyrokiem sądu. Wiem, że to nic nie zmieni, ale jeszcze raz chciałem przeprosić – dodał.
Michał W. opuszczał oświęcimski sąd (który przejął sprawę od chrzanowskiego), jako wolny człowiek. Kiedy wyrok się uprawomocni, zostanie wezwany do odbycia kary.
- Będąc uczniem nigdy nie zadzwoniłem, żeby straszyć bombą w obawie przed klasówką, dopiero będąc dorosłym człowiekiem, zrobiłem taką głupotę – powiedział dziennikarzom Michał W. - Bardzo tego żałuję, ale czasu niestety nie cofnę. Uważam wyrok za sprawiedliwy, ale nawet gdyby był wyższy, też uznałbym tak samo. Kara musi być - dodał.
FLESZ - PiS wygrywa, ale w Europie rządzić nie będzie
