FLESZ - W czasach koronawirusa jesteśmy lepsi, bardziej empatyczni
Włoch razem z tłumaczem pojawił się osobiście w krakowskim sądzie na początku marca, gdy rozpoczynał się proces Krzysztofa D.
Z ustaleń prokuratury wynika, że 48-letni oskarżony był prezesem zarządu spółki American Cars w Krakowie i obiecał innemu pokrzywdzonemu Mateuszowi G. sprowadzenie w 2012 r. ze Stanów Zjednoczonych auta marki porsche panamera, który został wystawiony do sprzedaży na na aukcji internetowej przez amerykański serwis Copart. Panowie podpisali stosowną umowę.
Mateusz G. na ten cel przelał kwotę 44 tys. dolarów. Za tę sumę miał kupić pojazd i opłacić koszty transportu drogą lądową po USA, a potem transport drogą morską do Europy. Dodatkowo Mateusz G. osobiście dał Krzysztofowi D. 14 500 zł na zakup części zamiennych, a grudniu 2012 r. 2750 euro i 1500 zł za opłaty celne za sprowadzenie auta już z Niemiec. Odebrał pokwitowanie tych sum od Krzysztofa D., był też w nim w kontakcie drogą elektroniczną.
Niespodziewanie oskarżony w lutym 2013 r. wysłał kupcowi informację, że odstępuje od umowy, bo pojazd został uszkodzony podczas transportu drogą morską. Pieniędzy jednak nie oddał Mateuszowi G. i nie zrekompensował mu szkody. W tym zakresie prokurator oskarżył Krzysztofa D. o oszustwo na szkodę 138 tys. zł.
Oskarżony nie nie przyznał się do winy i twierdził, że już po wpłaceniu 44 tys. dolarów został poinformowany przez serwis internetowy Copart o anulowaniu transakcji sprzedaży auta porsche. Nie mógł odzyskać pieniędzy, więc kupił trzy inne auta w tym serwisie, by je sprzedać i wyrównać straty Mateusza G. Do tego nie doszło.
Sprawa w krakowskiej prokuraturze została zawieszona na kilka lat, bo oczekiwano na pomoc prawną z USA.
Z czasem okazało się, że kolejną sprawę oszustwa popełnionego przez Krzysztofa D. zgłosił 33-letni obywatel Włoch Marco D. z zawodu karabinier i swoje straty podliczył na kwotę 14 330 euro. Zwrotu tej kwoty domaga się teraz przed krakowskim sądem.
Prosił na marcowej rozprawie o szybkie wyznaczenie kolejnego termin, bo chciał przylecieć do Polski na proces i nie wiedział, czy w związku z epidemią to będzie możliwe. Sąd odroczył proces na 15 kwietnia, ale teraz przesunął ten termin na czerwiec i wtedy karabinier ma się pojawić.
Krzysztof D. pozostaje w areszcie, bo odbywa jeszcze rok inny wyrok. Teraz za oszustwo grozi mu do 8 lat więzienia. Pozostaje za kratkami, bo raz uciekł z przepustki i po kilku godzinach został ujęty u byłej żony.
- Gdzie jest koronawirus w Polsce i na świecie? Zobacz mapy
- Koronawirus w Polsce. Gdzie stwierdzono zachorowania?
- Jak przeżyć domową kwarantannę, żeby nie zwariować? [MEMY]
- Tego Krakowa już nie ma. Zobacz prawdziwe skarby [ZDJĘCIA]
- Tu wiedzą, jak się "polewa". Wsie z alkoholem w nazwie
- A może zamieszkać na wsi? Wystarczy niespełna 100 tys. zł!
