MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Samorządowcy unikają urlopu, żeby dostać w zamian zastrzyk gotówki?

Lech Klimek
Lech Klimek
Im więcej wójt czy burmistrz ma zaległego urlopu, tym pokaźniejsza jest kwota ekwiwalentu. W poprzedniej kadencji byli i tacy, którzy dostali 50 tys. zł za to, że... nie mieli czasu na wypoczynek.

Trudno zmusić samorządowca do wzięcia wolnego. W zamian za niewykorzystane dni urlopu gospodarzom naszych gmin i miast na koniec kadencji lub po rozwiązaniu umowy o pracę przysługuje ekwiwalent pieniężny.

Na wykorzystanie zaległych dni wolnych włodarze mają czas do końca września. Okazuje się jednak, że również ci z powiatu gorlickiego niechętnie chodzą na urlopy. Nie brakuje takich, którzy przypuszczają, że wójtowie i burmistrzowie celowo chomikują dni wolne od pracy, by zgarnąć grubą gotówkę.

Rekordzistą poprzedniej kadencji był Dymitr Rydzanicz, wójt z Uścia Gorlickiego. Za niewykorzystany urlop dostał 50 tysięcy złotych. Za tę kwotę mógłby razem z żoną wyjechać na wymarzoną przez wielu wycieczkę, na przykład do Peru i Boliwii, a i tak zostałoby na „kieszonkowe”.

Okazuje się, że przyzwyczajeń nie zmienił, bo w poprzednim roku wykorzystał zaledwie 4 dni urlopu, czyli nawet mniej niż w poprzedniej kadencji. Wówczas jego roczna średnia, którą przeznaczył na wypoczynek, wynosiła 4,25 dnia.

Wójtowie twierdzą, że nie mogą pozwolić sobie na dłuższy wypoczynek, bo przecież większość spraw wymaga ich osobistych decyzji lub też konsultacji z pracownikami. Skazani są więc na pokaźny ekwiwalent.

Gdyby bezkrytycznie wierzyć statystykom, można odnieść wrażenie, że większość samorządowców z naszego regionu jest zapracowanych jak woły. Wśród nich znaleźli się i tacy, którzy mieli prawie 90 dni zaległego urlopu! Pod postacią ekwiwalentu za niewykorzystane dni wolne na konto rekordzisty wpłynęło 50 tysięcy złotych.

Nadwyżkę wolnego - ponad ustawowe 26 dni urlopu rocznie - w przypadku burmistrzów, wójtów czy starostów, dają godziny nadliczbowe. Wystarczy, że w sobotę, niedzielę lub święto wezmą udział w uroczystości mniej lub bardziej związanej z pracą na rzecz miasta, powiatu lub gminy. Za to już należy się dodatkowe wolne! Do tego dochodzą nadgodziny z tzw. dni szarych. Bo tam trzeba przeciąć wstęgę, gdzie indziej złożyć wizytę itp. Co ciekawe, samorządowcy nie mają obowiązku ewidencjonowania godzin pracy.

Kontrola nad tym, ile dni urlopu w roku wykorzystał samorządowiec i jak wiele ma nadgodzin, spoczywa na osobie, którą wyznaczy sam włodarz gminy, miasta czy powiatu. Taką osobą jest zwykle sekretarz urzędu. Przyznać trzeba, że to mało komfortowa sytuacja dla podwładnego, gdy ma sprawdzać przełożonego. I tak szefowie mają najczęściej do wykorzystania całą masę dni wolnych.

Ameryka Południowa czeka

Na koniec poprzedniej kadencji samorządu rekordzistą w ilości niewykorzystanego urlopu był wójt Uścia Gorlickiego, Dymitr Rydzanicz. W ciągu czterech lat zaoszczędził 87 dni wolnych. Otrzymał za te dni 50 tys. 500 złotych brutto ekwiwalentu. - Postaram się w tym roku znaleźć dwa tygodnie, żeby w końcu wyjechać na urlop - deklaruje wójt Rydzanicz. - To nie będzie takie proste, bo nie mam zastępcy, więc zdarza się, że pracuję po 16 godzin na dobę. Nawet jak znajdę trochę czasu dla siebie, to i tak ciągle dzwoni mój telefon. Cóż, taka to praca - dodaje.

Gdyby wójt Uścia Gorlickiego zechciał wykorzystać ekwiwalent na odpoczynek, mógłby zapewnić sobie naprawdę wspaniałe wakacje. Z katalogu jednego z biur turystycznych mógłby wybrać te najdroższe. Kwota, jaką otrzymał, wystarczyłaby na przykład na spędzenie dwóch tygodni w Peru i Boliwii. Pan wójt mógłby zabrać na taką wyprawę również małżonkę. Koszt takiej wycieczki to 23 500 złotych, więc zostałoby jeszcze sporo na kieszonkowe.

Poprzedni rekordzista nadal jest w czołówce tych, którzy nie odpoczywają. W ubiegłym roku wziął tylko cztery dni wolnego. Ale był 28 dni na chorobowym. Czy aby nie z przemęczenia? Jeszcze mniej od niego odpoczywali wójtowie Lipinek - Czesław Rakoczy i Łużnej - Kazimierz Krok. Ten pierwszy był tylko dwa dni na urlopie. Drugi odpoczywał przez trzy dni.

Wszystkie siły należy poświęcić dla gminy

W poprzedniej kadencji Kazimierz Krok „zaoszczędził” 75 dni urlopu, a ekwiwalent, jaki otrzymał, wyniósł 42 tys. 486 złotych. Czesław Rakoczy z Lipinek natomiast miał tylko 26 dni zaległego urlopu. W jego przypadku wypłata za niewykorzystany urlop wyniosła jedynie 14 tys. 980,94 złotych brutto. - Czy czuję zmęczenie? Fizyczne pewnie trochę tak - mówi Czesław Rakoczy. - Ale ja po prostu kocham to, co robię, i poświęcam się temu w całości. Ta praca wymaga pełnego zaangażowania. Wczoraj wyszedłem z urzędu o 21, dziś pewnie będzie tak samo - dodaje.

Na zakończenie poprzedniej kadencji samorządu w czołówce nieodpoczywających wójtów znalazł się gospodarz gminy Moszczenica. Za 64 dni otrzymał 35 tys. 978,88 zł ekwiwalentu. W tej kadencji postanowił chyba zadbać o siebie i wykorzystał w poprzednim roku 18 dni przysługującego mu urlopu.

Ryszard Guzik, wójt gminy Gorlice, miał 45 dni zaległego urlopu, za co otrzymał 27 tys. 100 złotych. Małgorzata Małuch, wójt gminy Sękowa, nie wykorzystała 40 dni urlopu i tym samym otrzymała 23 tys. 235,72 zł ekwiwalentu. Natomiast zarówno włodarz gminy Sękowa, jak i gminy Gorlice w ubiegłym roku na odmianę odpoczywali. - Spędziłam z mężem dwa tygodnie na południu Europy - mówi Małgorzata Małuch. - Staram się co roku oderwać się choć na chwilę od spraw służbowych, tak by naładować akumulatory do dalszej pracy - dodaje.

Pani wójt ma jeszcze dziesięć dni urlopu z ubiegłego roku, powinna go tak jak wszyscy wykorzystać do końca września. Ryszard Guzik ma tylko pięć dni do wykorzystania. W ubiegłym roku również spędził dwa tygodnie na urlopie. Burmistrz Biecza Mirosław Wędrychowicz, kończąc prace jako starosta, miał 30 dni zaległego urlopu. Za ten czas dostał równowartość 17 tys. 800,80 złotych brutto. W czasie całego 2015 roku odpoczywał przez siedem dni. - Pierwszy raz od bardzo dawna nie byłem na dłuższym urlopie, to się czuje - opowiada. - Codzienna praca po 12 godzin naprawdę zaczyna się już odbijać na moim samopoczuciu, ale nowe miejsce i nowe sprawy niestety na razie wymagają tego poświęcenia - tłumaczy.

Jego następca w starostwie, Karol Górski, ma jeszcze do wykorzystania siedem dni urlopu. O wartości wypoczynku wydają się być przekonani włodarze Bobowej, Ropy i Gorlic. Wójt Ropy Jan Morańda ma jeszcze osiem dni do wykorzystania. Burmistrz Gorlic był na urlopie przez 21 dni.

Jedyny włodarz bez urlopowych zaległości

Tym, który jako jedyny wykorzystał cały przysługujący mu urlop, jest burmistrz Bobowej, Wacław Ligęza. W poprzedniej kadencji zajął on trzecie miejsce pod względem niewykorzystanych dni urlopowych, a co za tym idzie wysokości ekwiwalentu. Przez cztery lata uzbierało mu się 70 dni zaległego urlopu, za co otrzymał 38 tys. 645,60 zł brutto. - Nie będę ukrywał, że nadal nie udaje mi się zapewnić sobie należytego wypoczynku - relacjonuje burmistrz. - W zasadzie wykorzystałem cały przysługujący mi urlop, ale chyba nie było ani jednego dnia takiego prawdziwego odpoczynku.

Jak stwierdza, nie mając zastępcy, musi nawet w dniach wolnych podejmować decyzje czy też konsultować z pracownikami urzędu sprawy gminy, żyje pod presją telefonu. - Staram się nie pracować, jak poprzednio, po 15 godzin na dobę - mówi. - Czasem się udaje.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska