Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samotnie przepłynął kajakiem San. Zimą, to niezwykły wyczyn [ZDJĘCIA]

Robert Gąsiorek
Robert Gąsiorek
Mieszkaniec Wierzchosławic wiosłował prze szesnaście dni. Przepłynięcie Sanu zimą jest niezwykłym wyczynem
Mieszkaniec Wierzchosławic wiosłował prze szesnaście dni. Przepłynięcie Sanu zimą jest niezwykłym wyczynem Archiwum Łukasza Słomskiego
Łukasz Słomski prawdopodobnie jako pierwszy zimą przemierzył kajakiem San od jego źródeł, aż do ujścia w Kotlinie Sandomierskiej. Szesnastodniowa wyprawa była dla niego ogromnym wysiłkiem, ale również niezwykłym przeżyciem.

FLESZ - Nowe dyscypliny na igrzyskach w Tokio. Wizyta w Japonii tylko dla bogaczy

Gdy inni szykowali się na sylwestrowe bale i prywatki, mieszkaniec Wierzchosławic rozbijał obozowisko na brzegu Sanu. Zamiast hucznej imprezy i podziwiania fajerwerków szukał ciepła w namiocie i regenerował siły na kolejne dni wyjątkowej wyprawy. Łukasz Słomski ostatniego dnia 2019 roku rozpoczął swoją niezwykłą zimową podróż.

- Miałem wyruszyć dzień wcześniej, ale w ostatniej chwili ze względu na fatalne warunki atmosferyczne została mi cofnięta zgoda Bieszczadzkiego Parku Narodowego na rozpoczęcie spływu na ich terenie - mówi podróżnik.

Nie poddał się jednak i następnego dnia postanowił rozpocząć wiosłowanie ze znajdującego się kilka kilometrów niżej odcinka rzeki na granicy parku. Gdy dotarł na miejsce przez chwilę miał wątpliwości czy wyprawa ma sens.

- Zobaczyłem małe zakole rzeki mające trzy-cztery metry szerokości, woda całkowicie była zamarznięta. Mając przed sobą 460 kilometrów wiosłowania obawiałem się co mnie czekaj dalej - przyznaje.

Mężczyzna wziął się w garść i rozpoczął swoją wyprawę. Od początku nie było łatwo. Zamarznięta w wielu miejscach rzeka sprawiała olbrzymie problemy. 36-latek co chwilę musiał przerywać wiosłowanie, aby własnymi siłami przenosić kajak. - San jest bardzo płytką rzeką. Górny odcinek jest tak naprawdę w pełni dostępny wiosną, kiedy topnieją śniegi - podkreśla.

Codziennie pokonywał około 30 kilometrów. Startował rano koło godziny 8 i bez przerwy wiosłował aż do zmierzchu. Mężczyzna mierzył się nie tylko z trudną rzeką, ale również z niesprzyjającą aurą. W nocy temperatura spadała do minus kilkunastu stopni. Ciężko było się ogrzać nawet w namiocie otulając się w śpiworze.

- Rano wstawałem o 5.30. Ciężko było się zmotywować, aby opuścić w miarę ciepły śpiwór i zwijać obozowisko - przyznaje. Mieszkaniec Wierzchosławic dodaje, że był bardzo wyziębiony. Miał odmrożone palce u rąk i nóg. - Niedogodności z każdym dniem narastały - zaznacza.

Podróż zajęła mu 16 dni. Tylko jedną noc spędził w wynajętym domku za Soliną, głównie po to, aby naładować telefony czy power banki. Mieszkaniec Wierzchosławic dokumentował bowiem swoją podróż. Już wkrótce na jego kanale na youtube "PozaKomfortem" pojawi się film opisujący jego niezwykłą i pionierska podróż.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska