Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sandecja przegrywa we Wrocławiu ze Śląskiem. Beniaminek coraz dalej od utrzymania w ekstraklasie

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Dla Sandecji mecz we Wrocławiu był tak naprawdę spotkaniem ostatniej szansy, żeby jeszcze na dobre włączyć się w walkę o utrzymanie w ekstraklasie. Beniaminkowi nie udało się jednak w konfrontacji ze Śląskiem wywalczyć nawet jednego punktu. O losach spotkania przesądziła bramka, zdobyta już na samym początku.

Wrocławianie ruszyli ostro na beniaminka i potrzebowali raptem 42 sekund, żeby objąć prowadzenie. Komedia pomyłek z jednej i drugiej strony zakończyła się tym, że piłka trafiła przed pole karne do Mateusza Cholewiaka, a ten huknął jak z armaty. Michał Gliwa był bez szans.

Mimo tak niekorzystnego obrotu sprawy, piłkarze Sandecji nie zwiesili głów, tylko ruszyli do odrabiania strat. W 13 min dobrą okazję miał Pawło Ksionz. Uderzył mocno, celnie, ale świetną interwencją popisał się Jakub Słowik. Bramkarz Śląska wykazał się również kilka minut później, gdy po bardzo dobrym zagraniu Wojciecha Trochima na czystej pozycji znalazł się Damir Sovsić. Piłkę po jego strzale Słowik zdołał jednak odbić na słupek.

Śląsk też miał swoje okazje na podwyższenie wyniku. Po rajdzie strzelał Jakub Kosecki, ale na miejscu był Michał Gliwa. Bramkarz Sandecji dobrze spisał się również przy uderzeniu z dystansu Kamila Dankowskiego.

W drugiej połowie gospodarze kontrolowali sytuację, trzymając Sandecję na dystans. Goście długo nie potrafili mocniej przycisnąć wrocławian. To ci ostatni dłużej utrzymywali się przy piłce. Gra toczyła się częściej na połowie Sandecji.

W 68 min w polu karnym Michała Chrapka od tyłu zaatakował Alexandru Benga. Sędzia Piotr Lasyk po analizie VAR nie pokazał jednak na jedenasty metr, co było sporą kontrowersją, bo telewizyjne powtórki pokazały, że piłkarz Sandecji nie zagrał piłki, a trafił w nogi gracza Śląska. Na tyle mocno zresztą, że Chrapek musiał z kontuzją opuścić boisko.

Chwilę później goście grali już z przewagą jednego zawodnika, bo drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Sito Riera. Sandecja ruszyła do ataków. Mocno i celnie strzelał Maciej Małkowski. Głową Słowika próbował też zaskoczyć po rzucie rożnym Dawid Szufryn, a chwilę później Aleksandyr Kolew. Goście ambitnie do samego końca walczyli o przynajmniej remis, przycisnęli nawet dość mocno Śląsk, ale grali nerwowo, niedokładnie i gospodarze ostatecznie utrzymali nikłe prowadzenie.

Śląsk Wrocław – Sandecja Nowy Sącz 1:0 (1:0)
Bramka: 1:0 Cholewiak 1.
Śląsk: Słowik – Dankowski, Celeban, Tarasovs, Cholewiak – Pich (88 Srnić), Augusto, Chrapek (70 Vacek), Kosecki (90+2 Piech) – Riera – Robak.
Sandecja: Gliwa – Benga, Szufryn, Kraczunow (75 Małkowski) – Bartosz, Kasprzak, Mraz (46 Brzyski) – Sovsić, Trochim (67 Cetnarski), Ksionz – Kolew.
Sędziowali: Piotr Lasyk (Bytom) oraz Krzysztof Myrmus (Skoczów) i Sebastian Mucha (Kraków). Żółte kartki: Riera, Kosecki – Kraczunow, Małkowski, Baran. Czerwona kartka: Riera (71, druga żółta). Widzów: 6245.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska