Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Schronisko dla psów w Wielogłowach działa jak prężny ośrodek adopcyjny

Iga Michalec
Iga Michalec
Shilla (mieszaniec huskiego i malamuta) trafiła z Wielogłów do Moniki Stasielak z Krakowa. U niej znalazła wspaniały dom
Shilla (mieszaniec huskiego i malamuta) trafiła z Wielogłów do Moniki Stasielak z Krakowa. U niej znalazła wspaniały dom Arch. Moniki Stasielak
W ciągu dwóch lat przez schronisko w Wielogłowach w gminie Chełmiec przeszło 209 psów. Aż 175 z nich znalazło nowych opiekunów. Alex i Shilla trafili w dobre ręce, dzięki akcjom w internecie i zaangażowaniu wolontariuszy.

Kamila Jasińska z Nowego Sącza nigdy nie sądziła, że oczy psa mogą być tak smutne i pełne bólu. Do Gminnego Schroniska dla Zwierząt w Wielogłowach pojechała w sierpniu tego roku. Chciała zobaczyć jak wygląda. Prawie wszystkie psy na jej widok szalały w kojcach. Poza jednym. Alex siedział w głębi, w budzie i patrzył na nią tymi smutnymi oczami. Bez iskierki nadziei.

Od pierwszego spojrzenia

- Ten pies od razu zwrócił moją uwagę - opowiada Kamila. - Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Ale obejrzałam też inne psy i wróciłam do domu. Obraz Alexa do mnie powracał. Pomyślałam, że ten pies ma w sobie to „coś”. Wróciłam do schroniska i przywiozłam go do domu.

Dołączył do dwóch innych psów pani Kamili. Dzisiaj to nie ten sam pies. Jest wesoły, tryska energią, kopie dołki w ogrodzie.

- Jest kochany. Jeszcze nigdy nie miałam tak uczuciowego psa - dodaje właścicielka.

Shilla, mieszaniec huskiego z malamutem także w sierpniu opuściła schronisko w Wielogłowach i znalazła wspaniały dom u Moniki Stasielak w Krakowie. U tej rodziny swoje miejsce znalazł też Cody. Zdjęcie Shilli pani Monika zobaczyła śledząc na Facebooku posty ze schroniska w Wielogłowach.

-To była miłość od pierwszego wejrzenia - opowiada właścicielka Shilli.

Gdy ten pies trafił do schroniska nie przypominał silnych malamutów i husky. Suka była wychudzona, miała problemy ze zdrowiem. Dzięki ludziom ze schroniska w Wielogłowach, weterynarzom i nowej właścicielce Shilla wychodzi na prostą. - To kochane stworzenie, niesamowita pieszczocha. Uwielbia spać w łóżku - mówi pani Monika. Wspaniale bawią się z Brunem, jej drugim psem.

Zgubione lub krzywdzone

Schronisko dla zwierząt w Wielogłowach jest kameralną placówką prowadzoną i utrzymywaną przez gminę Chełmiec. Działa od dwóch lat. Kilka nowoczesnych i przestronnych kojców stanęło koło oczyszczalni ścieków wśród łąk. Jest czysto i schludnie. W ciągu dwóch lat do schroniska trafiło 209 psów, z czego 175 zostało adoptowanych. To absolutny ewenement.

Szukanie dobrych domów dla bezdomnych zwierząt nie jest łatwe, wiedzą o tym właściciele schronisk. Ale w Wielogłowach to się udaje.

Do schroniska przywożone są bezdomne psy wyłapywane na terenie gminy Chełmiec, a także te przywożone przez pracowników Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, Straż Gminną i policję. Zwierzęta, które trafiają z „interwencji” były zwykle wcześniej źle traktowane.

Gmina zapewnia tym czworonogom opiekę weterynaryjną. Są szczepione na wściekliznę, odrobaczane i odpchlane. Jeśli do dwóch tygodni nie znajdzie się ich właściciel, suki są sterylizowane, a psy kastrowane. To standardowa procedura. Potem szuka się im nowych domów.

Schronisko może przyjąć maksymalnie 20 psów.

- W takim małym schronisku zwierzęta się zdecydowanie lepiej socjalizują - mówi Małgorzata Surowiak, pedagog w Szkole Podstawowej w Świniarsku i wolontariuszka z najdłuższym stażem w Wielogłowach.

To w głównej mierze dzięki wolontariuszom udało się znaleźć nowe domy dla tylu psów. Chętni do pomocy pełnią dyżury w weekendy w schronisku i troszczą się, aby zwierzakom czekającym na nowy dom niczego nie brakowało. Wielu z nich ma już po dwa, albo trzy adoptowane psy. Zachęcają do adopcji przez internet. Posty ze zdjęciami psów do adopcji trafiają na Facebook. Wiadomości rozchodzą się też pocztą pantoflową.

Małgorzata Surowiak prowadzi kampanie zachęcające do wzięcia zwierzaka ze schroniska, a także propagujące świadomość, że zwierzę nie jest rzeczą, którą, można wyrzucić.

Nie kupuj, adoptuj!

Sukcesem zakończyły się kampanie schroniska pod hasłem: „Nie kupuj, adoptuj, reaguj” i „Ratując jednego psa ze schroniska nie zmienisz całego świata, ale zmienisz mu cały świat”. - Próbujemy zmieniać mentalność ludzi, szczególnie mieszkańców wsi, którzy przywykli do surowego traktowania zwierząt. Przekonujemy, że one, tak jak człowiek odczuwają ból, głód i chłód - mówi Małgorzata Surowiak, która ma adoptowaną 14-letnią sunię Lolę.

Zatrudniona w schronisku opiekunka Beata Kożuch i wolontariusze karmią psy, wyprowadzają na spacer, sprzątają ich kojce. Zabiegają, by jak najszybciej znaleźć im nowe domy. Ci ludzie mogą opowiedzieć wiele chwytających za serce historii o porzuconych psiakach, które znalazły ciepły dom i kochających ludzi. Mogą też opowiedzieć o tych, które trafiły do schroniska w tak ciężkim stanie, że nie udało się ich, mimo wysiłku wielu ludzi, uratować.

- Gdy uda się znaleźć fajny dom dla pieska po przejściach, jesteśmy szczęśliwi - mówi Barbara Smajdor, wolontariuszka. - W sierpniu ubiegłego roku trafiła do mnie Lexy, suczka bez jednego oka, a wiosną tego roku jeszcze jeden piesek - mówi. Psy, teraz nie odstępują jej na krok.

Wiele zwierząt jest bardzo wycofanych i musi upłynąć sporo czasu, by skrzywdzony przez człowieka pies obdarzył innych ludzi zaufaniem.

Znajdują domy

Psy ze schroniska w Wielogłowach trafiły, dzięki zaangażowaniu do rodzin z Nowego Sącza, Nowego Targu, Krakowa, Poznania, a nawet do rodziny z Niemiec.

Ludzie działający na rzecz zwierząt z tej placówki przyciągają sponsorów, a także osoby, dzięki którym schronisko prężnie funkcjonuje.

Do propagowania informacji o tym, że psy czekają na adopcję włączają się też coraz częściej różne instytucje na Sądecczyźnie.

Jedna opiekunka

W schronisku zatrudniona jest opiekunka Beata Kożuch, która pracuje od poniedziałku do piątku w godz. od 8 do 16.
Karmi zwierzęta i je wyprowadza. Sprząta ich kojce.
Ze schroniskiem związanych jest również na stałe siedmiu wolontariuszy z gminy Chełmiec, a także siedem osób dochodzących. Wszyscy pracują społecznie. W weekendy na trzy godziny do schroniska przychodzi też jeszcze jeden pracownik.

Umowa adopcyjna

Każda osoba, która decyduje się na adopcję psa podpisuje ze schroniskiem umowę adopcyjną, która obliguje nowego właściciela do zapewnienia adoptowanemu zwierzęciu godziwych warunków i opieki weterynaryjnej.

WIDEO: Galeria Serenada w środku i z lotu ptaka

Autor: Joanna Urbaniec, Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska