WIDEO: ZAKAZ WSTĘPU
By zobaczyć, jak ta ścieżka wygląda, do Moszczenicy wybrał się gorliczanin, Tadeusz Marczewski z rodziną.
Gdzie ta ścieżka
- Znalazłem w internecie jej opis - relacjonuje. - Pomyślałem sobie, że to będzie świetna okazja na niedzielny spacer. 1500 metrów nie jest dystansem zbyt wielki, więc dzieci są w stanie go pokonać, bez większego problemu - dodaje.
Już samo odnalezienie ścieżki okazało się problemem. Nawigacja samochodowa, z której skorzystał, poprowadziła go ulicą Szkolną. To okazało się pierwszym błędem.
- Dojechałem do końca wsi i nie znalazłem żadnego śladu ścieżki - opowiada. - Podjechałem pod jeden z domów, by spytać o to, gdzie mam się kierować. Od mieszkańców usłyszałem, że to daremny trud, bo ścieżka została już zniszczona - dopowiada.
Pan Tadeusz uzyskał jednak informację, że wejście na ścieżkę znajduje się na końcu ulicy Samorządowej. Gdy tam dotarł, faktycznie znalazł się przed bramą prowadzącą na ścieżkę.
- Tuż obok bramy stoi tablica informacyjna - relacjonuje. - Jednak już jej stan zniechęca, by wejść do lasu. Brudna i nieczytelna. Za bramą zobaczyłem wiatę i miejsce na ognisko, wokół sterty śmieci. Niezrażony pierwszym wrażeniem ruszyłem do środka, ale im dalej w las, tym było gorzej - dodaje.
W pięknym lesie nie znalazł żadnych tablic, żadnego oznakowania.
- Chwilę pospacerowaliśmy, bo naprawdę warto - opowiada. - To mogła być dla dzieci piękna lekcja przyrody. Był przyjemny spacer, dobre i to - kończy.
Edukacyjne walory
Ścieżka w Moszczenicy została sfinansowań przez dwa nasze nadleśnictwa, gorlickie i to w Łosiu. Piętnaście lat temu jej powstanie kosztowało około 40 tysięcy złotych. Opiekę nad nią sprawowała moszczenicka szkoła.
- Gdy powstała ścieżka, to naszą intencją było oparcie nauki przyrody na walorach tego miejsca - mówi Mieczysław Mazur, dyrektor szkoły w tamtym czasie. - Wykonano tam 16 stanowisk, przy których można było obserwować ciekawe zjawiska przyrodnicze, szereg chronionych gatunków roślin, a nawet zwierząt. To nie las nasadzeniowy, ale piękny starodrzew - dodaje.
Przez lata ścieżka dobrze służyła młodym miłośnikom przyrody z Moszczenicy. Niestety czas nie był dla niej łaskawy.
- Byłem tam kilka dni temu - relacjonuje Mieczysław Mazur. - Niestety to, co zastałem, nie napawa optymizmem. Tak naprawdę to znalazłem w chaszczach resztki czterech tablic informacyjnych. Nad stawem są pozostałości mostka, ale bałem się tam wejść, bo sam wygląd odstrasza. Dopóki byłem w szkole, to starałem się o ścieżkę dbać, wpierany przez nauczycieli, ale teraz widać, że nikt się tym nie interesuje - dodaje.
Będzie park edukacyjny
Zapytany o problem Jerzy Wałęga, wójt gminy Moszczenica nie ucieka od tematu.
- Cóż mam powiedzieć - stwierdza. - Zostały tylko resztki z całej infrastruktury. Tak naprawdę nie mamy w planach rekonstrukcji ścieżki w tamtym miejscu - dodaje.
Te resztki to głównie wiata biwakowa i miejsce na ognisko.
- Mamy zgłoszenie od mieszkańców, że stały się one miejscem nieformalnych imprez - opowiada. - Już podjęliśmy kroki, by temu zaradzić. Oczywiście w porozumieniu z właścicielem terenu, czyli parafią. Wiata zniknie i może postaramy się tam o nasadzenia odpowiedniej roślinności - dopowiada.
Gmina ma też pomysł na inną lokalizację ścieżki.
- To będzie trochę inna koncepcja - mówi wójt. - Bardziej park, na terenie starej cegielni w centrum wsi. Jestem pewien, że uda się w ten pomysł wkomponować nową ścieżkę przyrodniczą. Na pewno w innej technologii, jak widać na tej starej, drewniane słupy tablic informacyjnych nie wytrzymują konfrontacji z siłami przyrody - dodaje.
