Rysia Stanclik ma 75 lat i surfuje po internecie nie gorzej niż nastolatka. Dużo korzysta ze skype'a, bo ma znajomych na całym świecie. Dziś mieszka w Krakowie, ale często podróżuje. Ostatnio była w Bahrajnie, na archipelagu w Zatoce Perskiej.
Zresztą, światowa z niej kobieta, 30 lat spędziła za granicą. Wpierw 11 we Francji, kolejne 19 w Niemczech. Pracowała w tamtejszych szpitalach. Jest bowiem lekarką, dziś już na emeryturze. Ale czasu ciągle na wszystko jej brakuje. Maluje - niedawno miała w Krakowie wystawę. Udziela się towarzysko, a rok temu kupiła sobie laptopa. I nie wyobraża już sobie życia bez internetu. Niestety, jest w mniejszości - dla większości Polaków w jej wieku i dużo, dużo młodszych, komputer i internet to czarna magia.
Wiek nie ma znaczenia
- Internet to ogromna wygoda, życie bez niego byłoby dużo trudniejsze - mówi Rysia Stanclik. - Przestałam chodzić na pocztę, bo wszystkie rachunki płacę przez internet. To dużo wygodniejsze i zupełnie bezpłatne - podkreśla.
Konto bankowe to jeden z głównych powodów, który skłonił ją do myślenia o kupnie komputera. Rysia dużo jeździ po świecie, a dzięki bankowości interne-towej, może na bieżąco kontrolo- wać wydatki i płacić rachunki, nawet gdy jest na innej półkuli.
Z internetu korzysta rok. Czyta wiadomości i plotki, opisuje zdjęcia, które robi w podróży, bo nie zawsze zapamięta, co przewodnik mówi, koresponduje z przyjaciółmi i znajomymi z całego świata pisząc e-maile. Sprawdza pogodę i kurs walut. Niebawem zamierza zrobić remont w kuchni i wtedy zaprzyjaźni się z Allegro, bo tam, słyszała, można kupić znacznie taniej niż w tradycyjnych sklepach. Myśli też o nauce angielskiego on-line. Przy komputerze zaczyna brakować jej tego języka, choć świetnie zna francuski i niemiecki. Odkąd ma internet, dużo mniej czyta.
- Wszyscy dziś mają internet, komputer to ABC życia - mówi Rysia. - Zawsze byłam aktywna, szłam z duchem czasu, więc dlaczego nie miałoby tak być i dziś?
Na początku miała jednak tremę. Bała się, że sobie nie poradzi. - Mam komórkę, wideo i wszystkie te "wariaty", więc dam sobie radę i z komputerem - uznała i pojechała kupić laptop. Z bratankiem. Potem zaczęła się uczyć. Właściwie sama.
- Siedziałam przed komputerem i gdy miałam jakiś problem. to dzwoniłam do kolegi, który tłumaczył mi co przyciskać, gdzie klikać, co gdzie wpisywać - wspomina. - Bratanek też mi pomaga, ale on wszystko szybko powpisuje, a ja za nim nie nadążam. Bardziej mogę liczyć na jego żonę.
Rysia jest wyjątkowo aktywna. Kilka lat temu latała na paralotni, trzy lata wstecz nurkowała na rafie koralowej w Morzu Czerwonym, myśli o skoku spadochronowym. I korzysta z internetu. Ale na naszej-klasie się nie zalogowała, bo nie ma tam nikogo w jej wieku!
Cyfrowi analfabeci
Statystyki potwierdzają jej słowa. Brutalnie pokazują, że starsza część polskiego społeczeństwa jest w dużej mierze wykluczona cyfrowo. Polscy internauci to ludzie młodzi, ponad połowa nie ma 34 lat. Z internetu korzysta 60 proc. Polaków do 45 roku życia, a po 45 - tylko 40 proc. To dramatyczny spadek. Tym bardziej że im kto starszy, tym jest gorzej. Tylko co piąty Polak w wieku 60-64 lata korzysta z internetu, po 64 roku życia - zaledwie 5,8 proc. (dane z Diagnozy społecznej 2003-2009). Reszta się albo boi, albo nie ma potrzeby.
- Ci, którzy nie używają internetu, nie potrzebują go, więc subiektywnie nie czują się wykluczeni, jednak obiektywnie nie uczestniczą w pewnych sferach życia - mówi prof. Kazimierz Krzysztofek ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. - Tymczasem ciągle przybywa dóbr i usług, które można załatwić tylko drogą internetową i będzie ich coraz więcej. Informatyzacja postępuje. Ludzie, którzy nie korzystają z internetu, będą mieli duże kłopoty z załatwieniem prostych spraw, np. z rejestracją do lekarza.
Profesor podkreśla, że wykluczenie to ma dwa wymiary. Najpierw człowiek czuje, że nie nadąża, a gdy dystans rośnie, załamuje się. Później pojawia się frustracja aktywnych, że muszą utrzymywać wykluczonych.
- Cyfrowy analfabetyzm skutkuje tym, że mamy w Polsce społeczeństwo o dwóch prędkościach: osoby korzystające z internetu i cyfrowych analfabetów - mówi prof. Krzysztofek. - Jeśli ci drudzi zostaną wykluczeni, przestaną identyfikować się z resztą, a to grozi dezintegracją społeczństwa.
W ogonie Europy
W krajach Europy Zachodniej, szczególnie w skandynawskich, mało kto nie korzysta z interne-tu. Bez względu na wiek. W Europie więcej rzeczy można załatwić wyłącznie cyfrowo. W Polsce usługi cyfrowe mają charakter głównie informacyjny. Tam, aby rozwiązać jakiś problem, trzeba włączyć komputer i wejść do sieci.
Polska pod względem informatyzacji społeczeństwa jest w ogonie Europy, na poziomie Bułgarii i Rumunii. Na znacznym obszarze kraju brak szerokiego pasma. Główne czynniki określające dostęp do internetu to: wiek, wykształcenie i miejsce zamieszkania.
- Prawidłowość jest taka, że ludzie lepiej wykształceni korzystają z internetu, uzyskując w ten sposób coraz większą przewagę i tak rozwiera się przepaść społeczna - ubolewa prof. Krzysztofek. - W grę wchodzi też mobilność umysłowa, ciekawość świata. Polacy słabiej wykształceni mają duży lęk przed nowością, boją się, czy sobie poradzą. Ich potrzeby zaspokaja telewizja. Trzeba im uświadomić, że internet jest niezbędny w codziennym życiu, że znacznie je ułatwia, a niektórych spraw nie da się bez niego załatwić. Potrzebne są praktyczne przykłady, np. w popularnych serialach albo reklama społeczna.
Młodzi uczą starszych
Marty Stwory, emerytowanej farmaceutki z Krakowa, nie trzeba przekonywać, że internet bardzo przydaje się w życiu.
- Rok temu moja córka wyjechała do Seulu. Zostawiła mi komputer, pokazała jak z niego korzystać i teraz codziennie o 8 rano rozmawiamy przez skype'a, zupełnie za darmo - mówi pani Marta. - To ogromna oszczędność, bo minuta połączenia telefonicznego kosztuje aż 7 złotych.
Nie korzysta jednak z bankowości internetowej, bo się boi. Rachunki płaci na poczcie. Na naszej-klasie jest jej rocznik, ale jeszcze się nie zalogowała.
- Może z czasem się przekonam - mówi Marta Stwora.
- Nasza-klasa zrobiła dobrą robotę, wiele osób między 40-tką a 60-tką wchodziło na ten portal przez zwykłą ludzką ciekawość, chęć powrotu do lat młodzieńczych i oswajało się z internetem - mówi prof. Kazimierz Krzysztofek. - Natomiast osoby około 60-tki często proszą wnuki albo dzieci, żeby ich zalogowały, więc w gruncie rzeczy korzystają z internetu, choć statystyki tego nie ujmują.
Gdy dziecko zaczyna chodzić do szkoły, pojawia się presja, że trzeba mieć internet. Gdyby nie było dzieci, w wielu domach nie byłoby internetu. Rodzice i dziadkowie uczą się przy dzieciach. To dzieci, aby mieć kontakt z rodzicami, fundują im komórki i komputery, uczą ich je obsługiwać.
- Nastąpiła wielka zmiana kulturowa - mówi prof. Kazimierz Krzysztofek. - Najpierw dzieci uczyły się od rodziców, następnie w szkole, a dziś to dzieci uczą swoich rodziców i dziadków, wyrywają ich z szoku galopującego postępu. Dzieci są przygotowane na zmianę, lepiej na nią reagują. Dorośli, którzy żyli wolniej, codziennie czują się nowicjuszami, gdy trzeba zainstalować nowy sprzęt czy wypełnić umowę. I nie wiedzą, jak to zrobić. To nazywamy wtórnym analfabetyzmem. Dzieci zaś świetnie sobie z tym wszystkim radzą. Dziś wiek nie jest już gwarancją mądrości.