https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Serce matki krwawi od pięciu lat. Nie ma winnego śmierci jej syna

Paweł Chwał
Genowefa Swoszowska ze zdjęciem Andrzeja. - Był dobrym synem, opiekował się mną i pomagał w utrzymaniu domu - mówi
Genowefa Swoszowska ze zdjęciem Andrzeja. - Był dobrym synem, opiekował się mną i pomagał w utrzymaniu domu - mówi Paweł Chwał
Andrzej Swoszowski zginął 13 stycznia 2011 roku od przypadkowej kuli z policyjnej broni. Tragicznym zdarzeniem trzykrotnie zajmował się sąd. Wszystko wskazuje na to, że to nie koniec.

Gdy kilka lat wcześniej zmarł jej mąż, Andrzej powiedział do niej: „Mamo, już nigdy nikt cię nie skrzywdzi. Będę się o ciebie troszczył”. I tak było. Syn był dla Genowefy Swoszowskiej wielkim wsparciem i powiernikiem trosk. Zajmował się gospodarstwem, pracował przez pewien czas na stacji benzynowej. Później dorywczo, biorąc na siebie w dużej mierze wydatki związane z opłacaniem bieżących rachunków i utrzymaniem domu. - Był dobrym synem, opiekował się mną - ociera łzy mieszkanka Jodłówki Tuchowskiej.

13 stycznia 2011 roku kobietę obudził wczesnym rankiem telefon od dziewczyny młodszego ze swoich synów, który pracował wtedy w kawiarni w Wiedniu. To od niej dowiedziała się, że Andrzej jest ranny. Po chwili pod jej dom podjechali policjanci w cywilu z psychologiem.

- Powiedzieli, że w nocy doszło do strzelaniny na drodze i mój syn został podczas niej postrzelony, a teraz leży w szpitalu. Chcieli mnie do niego zabrać, ale powiedziałam im, że pojadę do niego z dziewczyną młodszego z synów - opowiada pani Genowefa.

Kiedy weszła na salę, nie poznała swojego dziecka. W pierwszym momencie odetchnęła nawet z ulgą bo pomyślała, że to jakieś nieporozumienie, że pomylili go z kimś innym. Miał bowiem tak opuchniętą głowę.

Niestety to nie była pomyłka. Jej syn był przypadkowym świadkiem próby zatrzymania pirata drogowego. W Tuchowie mundurowi próbowali zorganizować blokadę, ale uciekający skodą octavią mieszkaniec Przemyśla sforsował ją omal nie rozjeżdżając próbujących go zastopować policjantów. Dwóch z nich oddało nawet w kierunku umykającego samochodu strzały, ale kierowca jeszcze dodał gazu i odjechał w kierunku Tarnowa. Dopiero po chwili funkcjonariusze dostrzegli leżącego na ziemi Andrzeja. Mężczyzna został trafiony jedną z wystrzelonych podczas blokady kul, która - jak wykazało śledztwo - utknęła w jego głowie po wcześniejszym podwójnym rykoszecie. 28-latek nie odzyskał już przytomności. Zmarł następnego wieczoru w tarnowskim szpitalu, na rękach zrozpaczonej matki.

Kobieta bardzo przeżyła śmierć syna. Zamknęła się w sobie i odsunęła od ludzi. Koszmar, który przeżyła pięć lat temu, wciąż ma przed oczami. Między innymi za sprawą toczących się wciąż procesów sądowych.

W grudniu 2013 r. Sąd Rejonowy w Tarnowie uniewinnił policjanta Daniela Sz. - z pistoletu którego wystrzelona została śmiertelna kula - od zarzutu przekroczenia uprawnień i nieumyślnego spowodowania śmierci 28-latka. Wyrok uniewinniający utrzymał Sąd Okręgowy. Na skutek kasacji prokuratora Sąd Najwyższy uchylił oba wyroki i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. Sąd skazał wprawdzie niedawno Daniela Sz. za przekroczenie uprawnień, ale jedynie w stosunku do uciekającego pirata, którego miał narazić na niebezpieczeństwo, oddając w jego kierunku strzały. Równocześnie uniewinnił policjanta od nieumyślnego spowodowania śmierci Swoszowskiego i odstąpił od wymierzenia mu kary.

- Nic z tego nie rozumiem. Mój syn nie żyje. Wiadomo, kto go postrzelił, a mimo to w świetle prawa nie ma winnego jego śmierci. Nikt mnie nie przekona, że jest sprawiedliwość na tym świecie - mówi Genowefa Szwoszowska, która już zdecydowała, że nie odwoła się od wyroku Temidy. - Mam tego wszystkiego dość. Nie chcę jeszcze raz przez to przechodzić i rozdrapywać starych ran.

Niewykluczone jednak, że spokoju nie zazna, bo o pisemne uzasadnienie wyroku zwrócili się już do sądu prokurator oraz obrońca Daniela Sz. To może oznaczać ciąg dalszy procesu, już przed sądem okręgowym.

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

P
Patriota
W Polsce nie ma kary śmierci nawet dla największych zbrodniarzy zabójców więc jak można strzelać do człowieka który jedzie samochodem i nie wiadomo dlaczego ucieka można pomyśleć że boi się psów przecież można rozłożyć kolczatki pojechać za nim tylko spokojnie szlak mnie trafia jak słyszę że znowu zginął człowiek goniony jak dziki zwierz
M
Marcinek
Człowieku !!! Ty chyba nie przeczytałeś do końca, "owczarki merkelskie" zabiły niewinnego człowieka, a nie kierowcę uciekającego samochodem.
c
czytelnik
Nie róbmy jaj z pogrzebu, pijanego szmaciarza który był potencjalnym mordercą pijanym idiotą który siadł za kierownice i mógł zabić np. wycieczkę z przedszkola i jedyne co miał zrobić to siedzieć na d**** po raz kolejny miał gdzieś co do niego najmądrzejszego i nieomylnego pijaka mówi ktoś i teraz wielkie ojeju ojeju,tragedia bo nie żyje człowiek ale sam się o to prosił, lepiej że on nie żyje niż miałby kogoś samochodem zabić i co wtedy miała by powiedzieć rodzina ofiary!!!! pozdrawiam wszystkich funkcjonariuszy Policji Państwowej, chłopaki miejcie jaja i pałą ten pijany motłoch!!!
D
Dyduch
Policja... legalna mafia ... mogą zabijać , bić , a prokuratora powie ze to wypadek i da to pos dywanik . kto wie ze nie zabił specjalnie? Chore prawo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska