O co chodzi? Krótko przypomnijmy: po tym, jak na początku sezonu Hanca nieoczekiwanie (ze względu na kłopoty zdrowotne żony podczas ciąży) odszedł z Cracovii, nową pracę wziął w Krajowej. Z Universitateą podpisał kontrakt do połowy 2025 roku. Sporo pograł w sierpniu, potem coraz mniej. 9 listopada wystąpił w pucharowym meczu z Ocna Mures i to po tym spotkaniu zaczęła się afera. Właściciel klubu mówił później publicznie, że Sergiu specjalnie sprokurował rzut karny (sędzia popełniła błąd i go nie podyktowała).
12 listopada, razem z trzema innymi zawodnikami, Hanca został przez ówczesnego trenera Mirela Radoia odsunięty od I drużyny. Jeśli kojarzycie z polskiego podwórka "Klub Kokosa", to coś podobnego pojawiło się wtedy w Universitatei. Odsunięci ćwiczyli w tym samym czasie, co reszta zespołu, ale na innym boisku, pod okiem któregoś z asystentów trenera. Nie byli oczywiście brani pod uwagę na mecze. Trwało to do 7 grudnia, wtedy zawodników przywrócono do I drużyny. Wcześniej trener Radoi odszedł z klubu.
Ale Sergiu Hanca i inny z odsuniętych, Ionut Vina nie zostawili tak sprawy. Oceniając, że klub uniemożliwił im wykonywanie pracy, zwrócili się do federacji (FPF) o rozwiązanie kontraktów z winy klubu. Określając swoje żądania finansowe.
Nas interesują żądania Hanki. A Prosport.ro rozkłada je na czynniki pierwsze. 500 tys. euro to kwota, którą Sergiu miałby zarobić do końca trwania kontraktu, czyli przez najbliższe dwa i pół roku (rocznie wychodzi 200 tys. euro). A skąd dodatkowe dwa miliony euro? To, jak się okazuje, klauzula zapisana w kontrakcie. Tyle zawodnik miałby zapłacić za jego zerwanie, no i tyle musiałby zapłacić klub, gdyby zerwał kontrakt z Hanką. Jak widać, Sergiu tak interpretuje sytuację, która spotkała go między 12 listopada a 7 grudnia 2022 roku.
Hanca po przywróceniu do zespołu rozegrał w nim jeden mecz, normalnie trenuje z zespołem, podczas niedawnego zgrupowania w Turcji wystąpił m.in. w sparingu z Widzewem Łódź. Pozostaje jednocześnie w sporze ze swoim klubem. Według Prosport.ro, werdykt powinien zapaść na początku lutego. Podejmie go komisja ds. rozstrzygania sporów, działająca przy rumuńskiej federacji.
