Andrychowianie w przeszłości przegrali już dwie walki o awans. Mówiło się, że do trzech razy sztuka. Jednak jeszcze na początku rozgrywek play-off w grupach wojewódzkich nikt nie przypuszczał, że sezon zostanie nagle przerwany. Jakie są zatem prognozy na przyszłość? Krajowa centrala rozesłała do klubów kilka propozycji.
- W tej ekstremalnej sytuacji nie będzie dobrego rozwiązania – uważa Dariusz Syguła, trener andrychowskich siatkarzy. - Jednak pewne jest to, że najgorszym scenariuszem było anulowanie rozgrywek, skoro wyszły na ostatnią prostą. Każdy klub poniósł koszty, więc dlaczego nagle mielibyśmy rozpoczynać nowy sezon w drugiej lidze?
Zobacz relację i galerię z meczu Kęczanina z MKS Andrychów w fazie zasadniczej
Jest wiele znaków zapytania. Czy wobec przerwania rozgrywek zastosować spadki z zaplecza ekstraklasy? Jeśli tak, to kto miałby uzupełnić pierwszą ligę, skoro chętnych do gry w niej pozostaje aż 13 ekip, bo nie przeszły przez sito dwóch etapów baraży, mających wyłonić ostatecznie dwa zespoły awansujące na zaplecze ekstraklasy. Obecnie na placu boju pozostały: Wilki Wilczyn, Olimpia Sulęcin, Metro Warszawa, BAS Białystok, Czarni Rząśnia, MOSiR Sieradz, Astra Nowa Sól, Sobieski Żagań, TKS Tychy, MKS Andrychów, Avia Świdnik, KKS Kozienice i ewentualnie MOS Wola Warszawa, Chrobry Głogów i SMS Spała.

Krajowa centrala, w porozumieniu z klubami, planuje utworzenie drugiej grupy na zapleczu ekstraklasy, tzw. Serii B, w której znalazłyby się wszystkie drugoligowe zespoły, którym nie udało się dokończyć rozgrywek. Oczywiście walka w takiej grupie wiązałaby się dla klubów z większymi kosztami, więc w krajowej centrali liczą się z tym, że nie wszyscy zgodzą się na takie rozwiązanie. Jeśli jednak przynajmniej dziesięć drużyn zgodziłoby się na wariant z Serią B, Polski Związek Piłki Siatkowej gotów byłby taką ligę utworzyć. Pytanie tylko, na jak długo? Czy tylko przejściowo, na sezon lub dwa, czy może na stałe?
W Andrychowie mają swój pogląd na ten pomysł. Jest do przyjęcia, ale pod pewnymi modyfikacjami. Utworzenie Serii B zaplecza ekstraklasy byłoby tzw. jej gorszym sortem, generującym tylko koszty, a nie dającym klubom żadnych korzyści.
- Proszę zwrócić uwagę na zespoły będące potencjalnymi kandydatami do Serii B – tłumaczy Dariusz Syguła.
- Gdybyśmy zaakceptowali wariant proponowany przez krajową centralę, czekałyby nas podróże po całej Polsce, a to znacznie podniesie koszty dla klubu. Poza tym, w jaki sposób należałoby zawierać z zawodnikami kontrakty? Na papierze byłoby to zaplecze ekstraklasy, ale - de facto – wciąż trzeci poziom rozgrywkowy. Tego nie da się pogodzić.
- Co robią trenerzy Wisły z ostatnich lat? Od Musiała do Sobolewskiego
- Flagi przy Reymonta - oto mapa kibiców Wisły w Małopolsce
- Najpiękniejsze fanki na krakowskich stadionach. Kiedy wrócą na trybuny?
- Mauro Cantoro. Dokładnie 12 lat temu został obywatelem RP
- Małopolska 2020. Oni awansują, jeśli wiosną już nie zagramy
- Wisła Kraków miała w niedzielę zagrać z Legią Warszawa...
Nie tylko andrychowianie, ale i inne kluby mające być wrzucone do worka pod nazwą „Seria B” nie miałyby żadnych profitów, tymczasem na zapleczu ekstraklasy dwa mecze każdej kolejki pokazywane są przez jedną z komercyjnych stacji telewizyjnych, co daje klubom możliwość pozyskania większych liczby sponsorów, mających gwarancje na reklamę swoich firm. Przy transmisjach telewizyjnych także i miasto mogłoby w większym wymiarze finansowym wesprzeć klub, bo drużyna, poprzez swoje mecze, byłaby produktem marketingowym Andrychowa.
Jakie jest zatem wyjście z tej patowej sytuacji? Andrychowianie zgłosili także swój projekt. -
Najsprawiedliwszym rozwiązaniem byłoby utworzenie jednej pierwszej ligi z drużyn obecnie w niej występujących i do niej kandydujących – zwraca uwagę Dariusz Syguła.
- Spokojnie, bez obaw, wszyscy nie mogliby grać razem. Liga dla 27 drużyn nie byłaby możliwa. Zaplecze ekstraklasy należałoby wtedy podzielić na grupy północną i południową. Taki model w przeszłości już funkcjonował. Wtedy klubom nie wzrosłyby znacząco koszty, a mogłyby liczyć na korzyści z występów na zapleczu ekstraklasy. Po rozegraniu dwóch rund w swoich regionach, powstałaby „grupa mistrzowska” i „grupa spadkowa”, a w nich trzeba byłoby już walczyć bez względu na położenie geograficzne.
Nie tylko w Andrychowie, ale także w pozostałych klubach, nie ukrywają, że w przyszłości liczą na pomoc krajowej centrali. Wiadomo, że w przyszłym sezonie trudniej będzie zdobyć pieniądze, bo wiele firm będzie odbudowywać swoje budżety po walce z koronawirusem.
W klubach mają nadzieję, że krajowa centrala może zmniejszyć opłaty z tytułu przystąpienia do rozgrywek, czy być może na ich początku wziąć na swoje utrzymanie koszty sędziów. To tylko nieliczne postulaty. Można o nich dyskutować, ale kluby liczą na dobrą wolę Polskiego Związku Piłki Siatkowej.
Tymczasem życie napisało swój scenariusz. Polski Związek Piłki Siatkowej - zgodnie z przypuszczeniami - zakończył sezon. MKS Andrychów znalazł się na liście rezerwowej do gry na zapleczu ekstraklasy. Jak to określiła krajowa centrala, dostanie tam zaproszenie w przypadku zwolnienia miejsca. To jednak wydaje się mało prawdopodobne. Wiele wskazuje na to, że andrychowianie będą skazani na kolejny drugoligowy sezon.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska